Większość, tkwiąca od lat  w amoku konsumpcjonizmu nie zauważa, iż dokonała się zasadnicza zmiana pojęcia KOMFORT. Kiedyś komfort oznaczał noszenie klienta na rękach, aby się nie tylko nie pobrudził, ale żeby się nie trudził. Ale pasywny konsumpcjonizm – to już historia. Miarą luksusu staje się, zaoferowana klientowi,  wielość możliwości wyboru sposobów realizowania obranego celu i aktywne oddziaływanie na świadczoną usługę. Komfort – to ambitne spełnianie się w niekonwencjonalny sposób, które nabiera znaczenia zwłaszcza w czasie wolnym.

Dlatego ze zdziwieniem, by nie powiedzieć – niepokojem, odbieram docierające do mnie z kurortów zachwyty rodziców, jakie to wspaniałe zabawy i interesujące animacje przygotowali hotelarze pospołu z gospodnikami –  żeby tylko dzieci się nie nudziły, żeby nie musiały same wymyślać zabaw, żeby beztrosko skonsumowały podrzucane im pomysły. Progenitura konsumpcjonizmu nawet w czasie wolnym utrwala nawyk przyswajania. Trening zaczyna się wystarczająco wcześnie, a chodzi – bagatela – o  wdrukowanie w świadomość, że wszystko jest do użycia, zużycia i wyrzucenia, łącznie z czasem wolnym; tyle że taka ontologia konsumpcjonizmu, to materializm w czystej postaci.

Przyjemnej zabawy!

Kazimierz Rogoziński