Na własnej skórze przekonaliśmy się, że niemożliwe jest stworzenie proletariackiego raju na ziemi, ale wystarczyło tylko dziesięć lat kapitalizmu, by w Polsce zapanowało konsumenckie eldorado. Wraz z nim zaczął się utrwalać nowy wizerunek człowieka, będący skutkiem radykalnego przedefiniowania natury ludzkiej (conditio humana).

Przyrodzona skłonność do grzechu (jako konsekwencja grzechu pierworodnego) okazała się teologicznym zabobonem. Konsekwencje wynikające z rajskiego mitu o sprzeniewierzeniu się nakazom Boga stały się bajką dla niegrzecznych dzieci.

Szybko też wątpliwą biblijną skazę, którą wypada nazwać „skazą antropiczną” –  zastąpił nowy dogmat. Zgodnie z nim,  człowiek  obdarowany  został niemal absolutną wolnością, by swój auto/kreacyjny potencjał mógł realizować zaspokajając potrzeby. Abram Masłow skonstruował nawet coś w rodzaju „drabiny” potrzeb, po której wspinać się powinien każdy osobnik ludzki. Najbardziej oryginalnym pomysłem było to, że owa wspinaczka  – oczyszczona z trudu i mozołu – dostarczać powinna mu wyłącznie satysfakcji. Na tej podstawie, nauka, ideologia i praktyka gospodarcza utworzyły „trój-zaprzęg” – swoisty „rydwan postępu”. „Maksymalne zaspokojenie stale rosnących potrzeb” stało się sztandarowym hasłem zarówno ideologii realnego socjalizmu – jak i sloganem marketingowym obowiązującym również w liberalnej gospodarce rynkowej. Odtąd z imperatywem zaspokajania potrzeb nie mogą kolidować żadne ograniczenia w rodzaju Dekalogu czy wyrzutów sumienia. Ten pierwszy jest nie do przyjęcia, ponieważ został narzucony przez opresyjną strukturę podszywającą się pod jakiegoś wyimaginowanego Boga; a sumienie? Przecież powoduje tylko zbędne komplikacje, zaburzając „naturalny” automatyzm de/prywacji potrzeb.

Nowa post/prawda głosi: człowiek – jako wytwór po/nowoczesności

  1. jest wolny od jakichkolwiek obciążeń, ograniczeń czy zobowiązań
  2. tudzież wynikającej stąd odpowiedzialności (za cokolwiek)

Reaktywowany mit adamizmu (NB a rebours) utwierdza go w przekonaniu, że nikomu niczego nie zawdzięcza, bowiem to, co jest mu potrzebne nabywa wyłącznie w wyniku ekwiwalentnej wymiany. No…chyba że… jedynie ewidentnym osiągnięciom cywilizacyjnym zawdzięcza to, że może pozwolić sobie na wiele… Aby każdego było stać na „coraz – to – więcej” wymyślono taki system polityczny, który zapewnia subsydia socjalne łagodzące ewentualne zaburzenia w rozliczeniach należność/zobowiązania.

Słowem: żyć i nie umierać…tylko skąd i dlaczego ta pandemia?

Kazimierz Rogoziński