W „Zapiskach z czasów pandemii”(patrz Blog, Imperium empirii) odnotowałem, że  zaraza przyspiesza i intensyfikuje procesy, które w normalnych warunkach trwałyby latami usque ad finem. Teraz na początku 2021 roku dodałbym jeszcze, że również odsłania to, co wcześniej próbowano ukrywać, albo między bajki włożyć jako tajemnicę poliszynela.

Hucznie zapowiadany Narodowy Program Szczepień przeciw Covid-19, ledwie wystartował – już okazał się kompromitacją.

Wytypowano do szczepień grupy zawodowe: personel medyczny, służby mundurowe, nauczycieli tudzież grupę demograficzną – seniorów, ale wszystkich kandydatów – tak troskliwie przez władzę wyselekcjonowanych – wyprzedzili celebryci. Przedstawiciele tej najważniejszej grupy społecznej zostali wyszczepieni (to przykład pandemicznej nowo-mowy) w WUMed poza kolejnością. I rozpętała się burza medialna. Chociaż zbliżał się Sylwester, wzmożoną nad/aktywnością popisywała się władza wykonawcza, do wtóru z ostrzałem polityków, prowadzonym po obu stronach okopów.

Płynącego zewsząd oburzenia nie można nazwać inaczej, jak tylko przejawem hiper-hipokryzji do potęgi 19. Przecież od dawna – by nie powiedzieć, że od zawsze – w kolejce do publicznych usług medycznych w Polsce ustawiają się równi i równiejsi. Ci ostatni zawsze znajdywali sposoby (koperta, układy, rekomendacje, dojście..), by kolejkę ominąć. Klinika rządowa, szybka ścieżka dla VIP… to przecież trwałe rozwiązania systemowe.

Najbardziej popularne polega to na tym, że uniwersytet medyczny, czyli uczelnia publiczna, uruchamia „Centrum Medyczne” prowadzone przez spółkę-córkę z.o.o. – czyli tworzy się takie boczne wejście do klinik, pozwalające omijać kolejki obstawiane przez pokornych (nomen omen) pacjentów NFZ.

Wreszcie w ospałym (z powodu ograniczeń i obżarstwa) okresie pojawił się jakiś „gorący temat”, a więc okazja, by przeprowadzić ogólnopolskie badanie opinii publicznej. Wynik nie powinien zaskakiwać. Jedynie 17% respondentów uznało, że w całej tej aferze winni są WYŁĄCZNIE zaszczepieni poza kolejnością.

A więc, skoro celebryci to wypieszczona grupa VIP-ów, trzeba być troglodytą, by deklasując do poziomu zwykłych śmiertelników, skazywać ich na stresujące oczekiwanie w kolejkach do zabiegu, od którego przecież zależy ich „być, albo nie być”.

Strach pomyśleć, co by się stało gdyby padli ofiarą korona/wirusa. Bez nich splajtowałyby media, a bez mediów groziłaby nam ogólnospołeczna anomia pospołu z atrofią.

Kazimierz Rogoziński