Już w innym miejscu tego blogu wprowadziłem ten neologizm mający oznaczać wojnę wypowiedzianą wszystkiemu, co nie jest wzmocnieniem trendu mechanizacji, automatyzacji, robotyzacji….

Wszystko na to wskazuje, że wynik MECHANO-MACHII jest już przesądzony. Jeśli do niej wracam, to tylko po to, by – tym razem – skupić się na konsekwencjach wynikających z toczonej batalii:

1. Substytucja pracy żywej.

Chociaż to sformułowanie  brzmi nader naukowo, chodzi o powszechnie występujące eliminowanie człowieka z procesów produkcji. Jeśli taśmę produkcyjno/montażową uznać za symbol nowoczesności, to jej po/nowoczesnym dopełnieniem będzie taśma obstawiona wyłącznie robotami.

2. Opanowywanie co raz bardziej rozległych sfer życia osobniczego przez mechaniczne standardy.

To zjawisko zachodzi niejako dwutorowo.

Po pierwsze, przez przenoszenie zachowań wymuszonych w fabryce do życia prywatnego i rodzinnego, chociażby w postaci niewinnie wyglądającego timingu.

Po drugie, przez wnikanie mechanicznych standardów w ludzki behawior. Jest to następstwo wynikające z konieczności obsługi coraz to większego „parku” maszynowego zgromadzonego w gospodarstwie domowym

3. Wystawienie egzystencji na działanie ambiwalentnej siły

Następstwa tego dwu/znacznego oddziaływania są trudne do uchwycenia, ale możliwe. Pomocną okazuje się zaawansowana analiza etymologiczna, która prowadzi do źródło- podejrzanych  znaczeń

Machina, mechanika – pochodzą od łacińskiego rzeczownika: moechia – oznaczającego cudzołóstwo; stąd moecha – to cudzołożnica, prostytutka.

Uwzględniając taki podejrzany i nieczysty rodowód, nie powinno dziwić, że ci, którzy praktykują artes mechanicae  są adulterinae – a więc napiętnowani, ponieważ się sprzedają (prostytuują). Bowiem adulterus – to ktoś/coś nieprawdziwego, nieprawego, sfałszowanego. Adulterus – to bękart. W rozszerzonym znaczeniu ktoś/coś oddan/y/e mechanice, sytuuje się „z tamtej strony”, czyli po niewłaściwej stronie.

Natomiast „egzystencja” transcendować powinna w stronę dokładnie przeciwną.

Jeszcze i „greka” podsuwa nam skojarzenia nie-jedno-znaczne; mechanos – znaczy również: chytrze, podstępnie zrobiony.

Dlaczego w mechanizacji doszukuję i dopatruję się czegoś podejrzanego, skoro jest dumą i chwałą homo sapiens?

A no dlatego, że mechanizacja nie jest wyłącznie praktycznym wykorzystaniem odkryć fizyki. Mechaniczna „instrumentalizacja” zawładnęła już naszym życiem duchowym. Że to osiągnęła, potwierdza – dobiegającymi zewsząd – „repetatywnymi mechanizmami popu” (jak to określił R. Scruton).

Ale jej meta-celem, a zarazem symbolem niezmiennie pozostaje perpetuum mobile. Mechanika to nieustanny ruch, pęd, działanie…pozbawione pytania: dlaczego ?

Aktualnym wyrazem tego „p o s t ę p u”  jest nieograniczony d o s t ę p.

Permanentna wyprzedaż wszystkiego!

„24 h” – bez żadnych zobowiązań!

Finałem MECHANO-MACHII najpewniej będzie wojna robotów i jest raczej przesądzone, że to one zadecydują, po której stronie linii frontu umieszczeni zostaną ludzie ( jako „mięso armatnie”).

 

PS

Wbrew moim przekonaniom, przyznać muszę, że spełnia się podstawowa teza doktryny marxowskiej. Społeczna sfera relatywna poddana została dominacji mechaniki. Osiągnąwszy poziom Big-tech, mechanika tym łatwiej będzie mogła wytyczać kierunki, jakie przemierzał będzie „materializm historyczny”.

Kazimierz Rogoziński