Definicja usługi
Zanim pojawi się zapowiadana definicja, chciałbym poprzedzić ją anonsującymi wyjaśnieniami.
- To, że przyjęliśmy domenę edu.pl stało się tak nie tylko dlatego, że domena uslugi.edu.pl już była zajęta [NB co zagospodarowujący tę domeną portal ma wspólnego z edu? ]. Wybór miał także swoje uzasadnienie merytoryczne: rzeczywiście, o prezentowanym tu podejściu do usług w ogóle, przesądza przyjęta poniżej definicja.
- Jak wspomniałem, jest to definicja u s ł u g i, a nie usług. Jest ona rezultatem nie tyle przekornego zabiegu gramatycznego [wszyscy definiują usługi], ale ma swoje teoretyczne przyczyny i – oczywiście – metodologiczne konsekwencje. Zgodnie z przyjętą tu fenomenologiczną metodologią, definicja /czegoś/ powinna odkrywać, wskazywać na istotę /czegoś/, a nie poprzez genus proximum rozpływać się w generalizacji.
- W odróżnieniu od innych definicji, np. znanej i ciągle obowiązującej w Polsce definicji klasyka ekonomii politycznej socjalizmu Langego, jest to definicja „pozytywna” a nie „negocjacyjną”[1]
- Muszę wreszcie mieć do tej definicji stosunek pozytywny, ponieważ w 1993[2] roku się pod nią podpisałem i jej bronię do dzisiaj, z wszystkimi – w większości – negatywnymi tego konsekwencjami.
Motto: Można się porozumieć z tymi, którzy nie mówią tym samym językiem, ale nie można porozumieć się z tymi, dla których te same słowa znaczą co innego.
Jean Rostand
Usługa – to podejmowane na zlecenie (intencjonalne) świadczenie pracy i/lub korzyści;
mające na celu wzbogacenie walorów osobistych zlecającego lub wolumenu użyteczności rzeczy, jakimi dysponuje
Komentarz:
1. Definiens – zasadniczo – fundowany jest na dwu słowach:
Usługa – to świadczenie pracy
Proszę zauważyć, że usługa jawi się nie jako rezultat: czynności, działań, aktywności… uprzejmości, życzliwości, savoir vivre’u…. tylko pracy, pracy UgD.
Praca jest kategorią ekonomiczno-prawną, za pracą stoi kodeks pracy i kadrowa, zwykle będąca postrachem organizacji. Co więcej praca wymaga określonych kwalifikacji i kompetencji, za jej wykonywanie należy się godziwa gratyfikacja.
Ale „świadczenie” pracy w usługach jest szczególną formą jej wydatkowania.
Po pierwsze, w produkcji ciągle mamy do czynienia z wydatkowaniem siły roboczej, będącej jej zużyciem i jednocześnie wyalienowaniem robotnika. W usługach natomiast nie zużycie jest ważne, tylko doświadczanie udziału w tworzeniu czegoś, co przez współ-realizację nabiera wartości.
Po drugie, dzięki świadczeniu pracy UgD, poza celem doraźnym – jakim jest wytworzenie usługi – udaje się jeszcze osiągnąć cel nadrzędny. Jest nim poprawa rozpoznanego/istniejącego stanu rzeczy, jego zwaloryzowanie, co wyrażone zostało w drugim członie definicji [do którego omówienia jeszcze przejdę].
Więc najpierw „jest” PRACA, ale taka, która będąc świadczeniem a jednocześnie doświadczaniem – przekształca, albo lepiej byłoby powiedzieć: – przemienia samego wykonawcę.
Warto przy okazji zauważyć, iż w efekcie lansowana przez teoretyków experience econonomy, pojęcie doświadczenia uległo zupełnemu rozmyciu, więc może warto zapamiętać, iż: Prawdziwie do/świadczać /czegoś/ to być przemienionym przez /owo coś/.
Na tym jeszcze nie koniec [bo przecież słowo „świadczenie” zostało rozmyślnie dobrane i odniesione do pracy UgD]. Dodaję więc jeszcze: czasownik „świadczyć”, w języku, w jakim się porozumiewamy, odsłania jednoznacznie pozytywne skojarzenia. Nikt przecież po polsku nie powie: wyrządzić komuś usługę, ponieważ wyrządzić można tylko zło, a świadczy się… dobro.
Świadczyć to jednocześnie: przy/po/świadczać, czyli potwierdzać swój pozytywny stosunek do tego, co się robi [ściśle do przedmiotu świadczenia]. To minimum przyświadczania, które w tym kontekście się pojawia, to obdarowywać /kogoś/ choćby uwagą.
2. A więc, świadczenie pracy – bez względu na to, jak to ujmuje „Kodeks pracy” [napisany zgodnie z industrialnym schematem poznawczym, specyfiki pracy wykonywanej w usługach w ogóle nie dostrzega] jest POZYTYWNĄ ODPOWIEDZIĄ, na czyjeś wcześniejsze: zagadnięcie, zapytanie i podążające za nimi – zlecenie.
To ostatnie można zastąpić słowem: powierzenie, uzyskując spotęgowany efekt znaczeniowy
3. Zatem świadczyć komuś coś, to więcej niż sprzedawać, czy wykonywać.
Świadczyć można tylko :
- otwierając się na: zlecającego/ powierzającego….
- wychodząc NAPRZECIW, ku komuś/czemuś, co reprezentuje nie tylko inną osobę, ale w raz z nią inny wymiar podejmowanych spraw
- dając świadectwo wobec kogoś, a to dać można tylko wobec spotykanego [ innego Ty]
4. Wyrażone w drugim członie definicji cele – a zwłaszcza wyeksponowanie wśród walorów osobistych psycho-duchowego wymiaru człowieka, implikują to, iż doświadczenie UgD obejmować powinno nie tylko jego behawior, ale również sferę duchową. Usługowe sprawstwo nigdy nie zachodzi wyłącznie na poziomie rzeczywistości materialnej. Teza ta znajduje dobitne potwierdzenie w pracy usługodawcy – profesjonalisty, w którą zaangażowana jest cała jego bogata osobowość [oczywiście jeśli takową zdołał ukształtować].
Świadczenie pracy, to – nie byle jaki, tylko szczególny sposób jej wydatkowania. Wystarczy pomyśleć o usłudze osobistej, która nigdy nie jest czysto technicznie rozumianym wykonaniem zlecenia, ale doświadczeniem wnikającym w głębszy wymiar psycho-duchowy usługodawcy.
Nota Bene 1. Wspomniana zdolność wchodzenia w relacje z innym Ty intenduje gotowość otwarcia się na inny wymiar rzeczywistości, a to z kolei może być potwierdzeniem możliwości współ/tworzenia wartości
Nota Bene 2. Co jedynie tu sygnalizuję: to nie jest przypadkowa zbieżność i równość: usługa = wartość. Uzasadnienie rozwinę i przytoczę dalej.
5. Intencjonalne świadczenie pracy
„Intencjonalne” nie znaczy wyłącznie „interesowne” świadczenie.
INTENCJONALNOŚĆ – ściśle akt intencjonalny.
Słowo „intencjonalność” pojawia się tu w dwojakim znaczeniu. Najpierw popularnym – oznaczającym interesowność. Tak rzeczywiście jest, bo mówimy o usługach, jako o działalności gospodarczej, kolokwialnie o „interesie”.
Łącznikiem między tym, a następnym rozumieniem intencjonalności jest UgB jako i n t e r e s a r i u s z.
Ale intencjonalność jest przede wszystkim terminem „technicznym” analizy fenomenologicznej, a to oznacza, iż usługa jawi się najpierw jako rezultat intencjonalnego nastawienia stron, jest korelatem ich świadomego nastawienia, które prowadzić powinno do… zestrojenia.
Przyjęcie, iż usługa [ściśle jej projekt w postaci ug/pct] jawi się jako korelat świadomości stron uczestniczących w relacji usługowej – implikuje uchylnie automatyzmu zaspokajania potrzeb, obowiązujące na poziomie wyjaśniania zarówno teoretycznego, jaki i behawioralnego.
6. Ponadto w drugim członie definicji wskazane zostały racje istnienia usług, albo – szerzej rozumiane – f u n k c j e usług, uzasadniające, dlaczego wydatkowanie pracy UgD jest konieczne.
Najogólniej rzecz wyjaśniając, prace, wielorakie wysiłki usługodawcy podejmowane są po to, aby zmienić rozpoznany stanu rzeczy [tego, co już jest] i zmierzać do osiągania stanu u/ulepszonej, u/doskonalonej rzeczywistości. Tę podstawową funkcję usług określa się w różnych językach podobnie, jako: eine Verbesserung, betterment, chociaż francuskie amẻlioration jest najlepsze.
Usługa jawi się jako dążenie i osiąganie stanu zmelioryzowanej rzeczywistości. Zatem, wymiar aksjologiczny [wertykalny] immanentnie wbudowany zostaje w realizację usługi.
7. Opisana wyżej niezastępowalna funkcja melioracyjna usług przesądza jednocześnie o tym, iż w środowisku, w jakim działa organizacja usługowa, w efekcie, powiększa się jego DOBROSTAN.
8. Na koniec pojawia się pytanie o zasoby i czynniki limitujące realizację tak rozumianej prymarnej funkcji usług. Odpowiedź przynosi prawdę niemożliwą do zaakceptowania dla ekonomistów, ponieważ gospodarka usługowa nie zna pojęcia: ograniczoność zasobów. Za S.Wyspiańskim więc powtórzę: gdyby tylko chcieli chcieć….
Kazimierz Rogoziński
[1] Przymiotnik „negocjacyjny” utworzony został od negowania [a nie od negocjowania], bowiem definicja Langego zasadza się na prostym założeniu, skoro wszystko wiemy o produkcji, więc wystarczy tej wiedzy zwykłe zanegowanie, a otrzymamy opis usług. Ten „industrialny schemat myślowy” przejął i utrwalił marketing usług [chodzi, oczywiście, o jego wersję transakcyjną]. Por. także nieudaną, ale też zbanalizowaną definicję usług sformułowaną przez Ph.Kotlera, niekwestionowanego guru współczesnego marketingu. Trywializacja, o której wspominam, wzięła się stąd, iż zaistnienie usługi miało być potwierdzane, już nawet nie organoleptycznie, ale przez jej…namacanie.
[2] K.Rogoziński, Usługi rynkowe, Wyd. AE, Poznań, 1993, s.14
Malgorzata
2021-10-30 — 15:48
Dzień dobry ?
Tyle się dzisiaj mówi o budowaniu siły konkurencyjnej przedsiębiorstw poprzez lojalność klientów. Szuka się wartości dla klienta w postaci sztuczek, wyrazem których są karty rabatowe, bonusy, wycieczki. – mechanizacja promocji dzisiaj królową handlu ! Zapomnieliśmy że doświadczamy wartości dzięki relacjom z drugim człowiekiem. W całej masowości sprzedaży chcemy być w pełni zdigitalizowani, ale czy jednocześnie odhumanizowani ?
Poszukując prawdy o budowaniu długotrwałych relacji z klientem, relacji opartych na wzajemnym zrozumieniu można odnieść się do źródła doskonałości aksjomatu
Usługa = wartość
Usługa jako dążenie do stanu zmelioryzowanej rzeczywistości – nowej rzeczywistości wzbogaconej o doświadczenie wartości wynikającej z intencjonalnego świadczenia usługi. Czyż nie tak powinnismy rozumieć słynne dzisiaj customer experience?
Dziękuję Panie profesorze za ten blog
Jest dla mnie cennym źródłem inspiracji naukowej i wzbogacania, a raczej prostowania mojego procesu myślowego ☺️
usluga@edu.pl
2021-11-02 — 11:39
Szanowna Pani!
Umieszczane w/na tym blogu teksty, prawdę mówiąc, piszę „sobie a Muzom”, więc cieszy i zaskakuje każda reakcja ze strony potencjalnych adresatów.
Z tego, co czytam w „Komentarzu”, wnioskuję, że dość dokładnie przestudiowała Pani materiały w/na blogu zamieszczone, dochodząc nie tyle do początku, co do samych podstaw. Wyłaniająca się stąd zbieżność poglądów jest dla autora miłym komplementem, za co bardzo dziękuję.
Skoro mam dodać „komentarz” do Pani „komentarza”, więc dwa „słowa” o CUSTOMER EXPERIENCE.
Faktem bezspornym jest równanie: człowiek = konsument, czyli traktowanie 'jestestwa’ jako dodatku do produktu. Usługi mogłyby tu wiele zmienić, gdyby…. Ale, chcąc to wyjaśnić, trzeba by napisać książkę.
Dziękując za „komentarz”, serdecznie pozdrawiam
Kazimierz Rogoziński