Uogólniając, rzec można, że nauka zajmuje się  konstruowaniem systemów ( bowiem cóż nie jest systemem ?), bądź tworzeniem modeli (homo-, bądź izo-morficznych), odwzorowujących  przebogatą rzeczywistość. Stanowią one pośredni, bardziej zborny materiał wykorzystywany następnie do opracowywania teorii.

Jak wiadomo, badania naukowe muszą bazować na danych empirycznych. I tak np. w ekonomii, naukowcy poszukują, co nowego wymyślił biznes, a prowadząc badania marketingowe, pytają klientów, co jeszcze byliby skłonni kupować. Do wyników badań dorabia się teoretyczne podstawy, bądź  kontekst i powstałe w ten sposób opracowanie staje się dysertacją, za którą można uzyskać stopień naukowy doktora.

Nauka (może poza filozofią) ugruntowana została na meta/utylitarnym paradygmacie. Wypracowane przez nią rezultaty powinny być użyteczne na równi z poznawczymi. W takim nowym utylitarnym paradygmacie teorii naukowych przedsiębiorczość akademicka zostaje zrównana z kompetencjami teoretycznymi. Akademik – biznesmen nie ma żadnych kompleksów wobec uczonego z prawdziwego zdarzenia. Firma, organizacja należącą do tego pierwszego jest traktowana jak ‘warsztat pracy’  czy też  laboratorium naukowe. Dodatkową korzyścią jest i to, że pochodzących z tego źródła danych nie blokuje „tajemnica handlowa”.   Miarą sukcesu takiego naukowca – przedsiębiorcy są nie publikacje naukowe, ale osiągnięcia i „notowania”  jego firmy. Nie powinno więc dziwić – dajmy na to –  powołanie p. J. Kulczyka na szefa Katedry Korporacji Globalnych w UEP, a p. J. Owsiaka na kierownika Katedry Subkultur w Instytucie Kulturoznawstwa UW.

Kazimierz Rogoziński