I. CIEMNOWIECZE
W wypowiadanych osądach historii wiele nas różni, ale w jednym jesteśmy zadziwiająco zgodni: od czasów średniowiecza oddziela nas przepaść. Ścisłe biorąc jest to czeluść podwójna. Pierwszą wykopało Odrodzenie, a drugą Oświecenie – dlatego, w uznaniu tych dokonań – nazwy obu epok piszemy dużą literą.
Jest jasne, że wieki ciemne panowały od upadku Rzymu do Florencji czasów Medyceuszy, bo co można odkrywczego wymyślić przy świetle świecy.
Jednakże przypisywanie ludziom średniowiecza: ciemnoty, zacofania, zabobonu, szarlatanerii, prymitywizmu… mija się z prawdą. Znane charakterystyki chybiają, ponieważ różnica między nami a nimi wynika z zasadniczo odmiennej wizji świata, a nie z materialnych warunków życia. Chcąc ten rozziew opisać, trzeba by napisać książkę – takowe są, ale żeby wyrazić go w dwóch zdaniach – zaiste trzeba umysłu nieprzeciętnego. A skoro wreszcie na taki natrafiłem, przytaczam stosowny cytat:
Dla naszych przodków historia naturalna w dosłownym znaczeniu była jedynie czymś bardzo drugorzędnym. Natomiast wszelki przejaw prawdy duchowej zajmował ich uwagę w najwyższym stopniu
(Regine Pernoud, „Blask średniowiecza”, przekład P. Tylus, Andegavenum, 2022)
Tyle i aż tyle. Staje się zrozumiałe, przynajmniej dla mnie, że w oślepiającej poświacie ekranów, ledów, diod… świat jawi się inny, niż w blasku świec.
Dygresja
Jeszcze jedna zaskakująca uwaga, poczyniona przez cytowaną tu autorkę: /…/
[W]brew temu, co się powszechnie uważa, uczeni doby Renesansu wykazywali się wstecznictwem w porównaniu do swych poprzedników, obierając za podstawę swoich studiów wyłącznie dzieła starożytne”. Natomiast /…/ „ Za pośrednictwem Arabów średniowiecze korzystało z odkryć uczonych perskich, greckich, żydowskich i mogło przeprowadzić syntezę ich osiągnięć, na przykład przyswajając sobie wiedzę astronomiczną Asyro – Chaldejczyków oraz medycyną w wykonaniu Żydów
II. REFLEKSJA
Z książki autorstwa R. Pernoud tryska inspiracja, by pokusić się na coś w rodzaju porównania głębokiego średniowiecza z naszymi schyłkowymi czasami. Aby takie odniesienie uzyskać, sięgam po inną książkę B. – Ch. Hana, zawierającą najbardziej „Społeczeństwo zmęczone /i inne eseje/, (przekład R. Pokrywka, Warszawa, 2022). Świadom nieuniknionych uproszczeń w opisie i charakterystyce obu epok, mam wątpliwość, czy to, co przedstawiam niżej można nazwać komparatystyką; albowiem zestawiam obok siebie dwa radykalnie odrębne, nieporównywalne, światy. Z jednej strony, czasy panowania dynastii Merowingów, okres XI – XV wieku, to pięć wieków, z których bije blask średniowiecza. Po stronie przeciwne – refleksje B -Ch. Hana odnoszą się do ponowoczesnych społeczeństw Zachodu skupionych w UE. Jedną racją usprawiedliwiającą takie odniesienie jest człowiek zamieszkujący określone terytorium; ten sam człowiek, zwany Europejczyk zamieszkujący to samo terytorium od imperium Karola Wileckiego do UE.
Pochodzące ze wzmiankowanych publikacji cytaty albo streszczenia wybrałem kierując się „komparatystyczną” intencją. Ich wymowa są na tyle czytelna, że pozostawiam je bez komentarzy.
III. ŚREDNIOWIECZE
WSPÓLNOTA KULTUROWA
Europa średniowiecza – to setki, tysiące odrębnych jednostek terytorialnych i administracyjnych, których scalenie dokonało się dopiero pod Tiarą następcy św. Piotra. Administracja kościelna (parafie, dekanaty, biskupstwa, a także klasztory, opactwa i prowincje zgromadzeń zakonnych), to ośrodki z których wyrasta i w których się osadza Christianitas. Jest ona w jakiejś mierze nawiązaniem do Hellenismos (pozostałości po Aleksandrze Wielkim); oznacza złączenie różnorodnych nacji i ośrodków władzy w jednej kulturze, posługującej się jednym językiem, wyznającej tę samą religię i uznającej ten sam system/hierarchię wartości. Owa wspólnota religii – kultury – cywilizacji zawdzięcza swoją formacyjną siłę oddziaływania nie tylko szkołom i uniwersytetom zakładanym przez Kościół, ale też pracy anonimowych mnichów: benedyktynów, cystersów, franciszkanów, dominikanów … Przypominam tylko, bowiem o kupcach i rzemieślnikach wszyscy pamiętają.
WIARA
„Wydaje się faktem pewnym, iż główną sprężyną wiary w średniowieczu nie był lęk, ale była nim miłość” (s. 143). Pisze R. Pernoud i cytuje ówczesnego poetę:
Bez miłości nikt nie zdoła osiągnąć zaszczytów
Tak więc musi miłować ten, kto chce wielkim stać się człowiekiem
WIĘŹ
Średniowiecze wypracowało unikatową formę więzi międzyludzkiej fundowanej na przysiędze, równoznacznej z podjęciem zobowiązań przez jednostkę, bądź wspólnotę. Była to więź feudalna łącząca seniora z wasalem oraz jednostkę z gminą czy korporacją. „W żadnej innej cywilizacji, wierność złożonej przysiędze nie stała się fundamentem społeczeństwa”.
Był to układ symetryczny, albowiem wierność panu zakładała z jego strony opiekę nad wasalem. Zależność obustronna implikowała zasadę wymiany ekwiwalentnej: „ dobrą przysługę należy szczodrze wynagrodzić”.
RODZINA
Jakkolwiek lenno to dominium (czyli rola uprawna, pastwisko plus kawałek lasu) – wydzielony obszar, ale nikomu nie przysługuje prawo własności, tylko prawo wyłącznego korzystania. Podmiotem uprawnionym jest tylko rodzina.
Jest ona podstawową komórką społeczeństwa feudalnego; natomiast osadzenie na uprawianej przez nią ziemia – ziemi będącej fundamentem jej egzystencji – czyni z rodziny prawdziwą instytucję. Rodzina to prawowity i prawdziwym użytkownik dóbr ziemskich; ale rodzina w szerokim rozumieniu, bo nie ograniczająca się jedynie do osób aktualnie zamieszkujących domenę. To instytucja gwarantująca każdemu maksimum niezależności oraz maksimum bezpieczeństwa.
SŁOWO, GEST, ZNAK
Ślubowanie – przysięga jest wiążącym zobowiązaniem moralnym, ma też konsekwencje.
Gest: uścisk dłoni, pocałunek, pokłon, uderzenie mieczem, pokropienie wodą święconą – są rytualnym symbolem, ale też zewnętrznym wyrazem wewnętrznego przyzwolenia.
Symbol – zaspokaja głęboko ludzką potrzebę znaku materialnego, potwierdzającego nabyte uprawnienia, ale też – zobowiązania. A kiedy takowego signum brakuje, wówczas rzeczywistość okazuje się niedoskonała, niedokończona, ułomna…
Rytuał
Średniowiecze to epoka, w której przoduje rytuał i ceremoniał, albowiem wszystko, co dokonuje się w sumieniu musi obowiązkowo znaleźć wyraz w czynie, geście, celebracji.
PRAWO MORALNE
Z tradycji, z nauczania Kościoła oraz z ceremoniału wynikała idea godności osobistej. Przysięga – jako „święte słowo” – wystarczyła jako podstawa umowy łączącej człowieka z człowiekiem. Jak zauważa R. Pernoud – w ten sposób oddawano najwyższy hołd osobie ludzkiej. Owszem, pojawiały się nadużycia, bo zawsze istnieli oszuści, ale – jak pisze cytowana autorka:
przez ponad pięć stuleci wierność i honor pozostawały najsolidniejszym fundamentem – zbrojeniem podstawy relacji społecznych
Dlatego prawo zwyczajowe przekazywane jest z pokolenia na pokolenie w wersji ustnej.
WOLNOŚĆ
W średniowiecznym społeczeństwie feudalnym nie znajdujemy śladu niewolnictwa. Wolnymi są mieszkańcy miast, a i chłop pańszczyźniany jest osobą, a nie rzeczą; posiada rodzinę, swój dom, swoje pole… nie jest podporządkowany żadnemu panu, tylko jest związany z domeną. Wprawdzie nie może opuścić ziemi, na której został osadzony, ale też nikt nie może mu jej odebrać. Ma poczucie stabilizacji i zakorzenienia.
Dygresja: Odmienna sytuacja chłopów pańszczyźnianych w naszej części Europy wynikała stąd, iż pan feudalny jako właściciel majątku i nie był zobowiązany do ich ochrony wynikającej z poddaństwa.
KOROPORACJE
O ile podstawą struktury społeczności agrarnej (chłopów) była rodzina/ród, to w miastach, takim odpowiednikiem była korporacja/gildia/cech. Chodzi oczywiście o instytucje utworzone przez rzemiosło. Ale uwaga ! Jest ono podstawą struktury społeczności municypalnej, a nie tylko zorganizowanym systemem produkcji. „Korporacja jest zgrupowaniem w jedyny w swoim rodzaju organizm wszystkich elementów składających się na dany zawód/…/. Mistrz, czeladnicy, robotnicy, uczniowie –
wszyscy oni są połączeni, ale nie współistnieją pod jakąkolwiek władzą, lecz na mocy solidarności, która rodzi się w sposób naturalny z wykonywania tego samego zawodu. Podobnie jak rodzina, tak też i średniowieczny cech składał się z grupy ludzi połączonych więzami naturalnymi (s. 84)
To wówczas kształtuje się relacja mistrz – uczeń; profesor – student, która zaniknie dopiero z końcem XX wieku. Rzemiosło zaniknie, uniwersytet wyspecjalizuje się dystrybucji wiedzy, ale „korporacja” się odrodzi w karykaturalnej formie.
KONKURENCJA
Auto/reklama zmierzająca do przejmowania klientów innego rzemieślnika była karana. Nie oznacza to, że nie występowało zjawisko konkurencji. Owszem, występowało, tyle że konkurencja odnosiła się do sfery wartości osobistych danego rzemieśłn8ika. Jedynym akceptowalnym sposobem pozyskiwania klientów było lepsze wykonanie pracy, staranniejsza obróbka – za tę samą cenę niż „konkurenta” z sąsiedniego warsztatu.
BRACTWA
Rozliczne bractwa tworzone były z pobudek religijno – moralnych i miały za zadanie nieść pomoc tym braciom i siostrom, którzy znaleźli się w potrzebie. Są wśród nich ośrodki wzajemnej pomocy wypłacające zapomogi i renty, ale były też bractwa szpitalników (Bonifratrzy), bractwa dobrej śmierci, samopomocowe bractwa charytatywne itp.
PRAWO
Podobnie jak rodzina, podobnie uniwersytet, tak też i cech jest „ciałem” obdarzonym wolnością, stosującym jedynie te prawa, które ono samo dla siebie wykuło, które uznaje, pielęgnuję i ‘ucieleśnia’. Tak ukształtowane korporacje przetrwają do końca XV wieku.
KSZTAŁCENIE
Chcąc zostać magistrem sztuk, trzeba było studiować najpierw trivium – odpowiadające „naukom ducha”, a następnie quadrivium – dotyczące „nauk ciała”.
NAUKA
Że w średniowieczu powstały europejskie uniwersytety – to fakt historyczny; że rozwijano w nich racjonalną scholastykę – fakt kulturowy. Ale jak stwierdza R. Pernoud „Średniowiecze jest epoką empiryzmu…”(s. 301), co wynika z naturalnej więzi z ziemią i odnosi się do życia, ale także dotyczy badań naukowych.
Dlatego budzi zdumienie, że prowadzone wówczas badania alchemiczne ciągle traktuje się – w najlepszym razie – jako ciekawostkę rodem z baśni, a zwykle jako przejaw szarlatanerii. Jeśli jednak bez tendencyjnych uprzedzeń – jak C.G. Jung – bada się alchemiczne eksperymenty, to można odczytać je jako poszukiwanie ukrytego sensu rzeczy. Świat, Stworzenie wypełnione są pięknem, jest to świat obfity i tętniący życiem, pełen tajemnic. Pogardliwy uśmieszek znika, kiedy zrozumiemy, że „kamień filozoficzny” był definiowany jako subtelna materia, którą znajdujemy wszędzie „ jako ciało zdolne trwać samo w sobie, odmienne od wszystkich ciał prostych”. Dowodzi to tylko, że u podstaw spekulacji i doświadczeń, następnie spisanych w średniowiecznych kodeksach, tkwiło przeświadczenie o jedności materii.
SŁOWO
Chociaż a średniowieczu księgi otaczano wielką czcią, to jednak nie słowo pisane, tylko „żywe” słowo było najważniejsze. Od questione disputatae prowadzonych na uniwersytetach, przez kazania, po złożoną przysięgę („ danie słowa”), i obwieszczenia głoszone przez herolda, nie wspominając o rozmowach, naradach, posiedzeniach… Wystarczyło wypowiadać słowa. Z nich tkana była rozmowa, jej kontynuacją było współdziałanie.
SZTUKA
Arcydzielna sztuka średniowiecza powstać mogła dzięki wyjątkowej sile twórczego temperamentu i wyobraźni.
Akademickie skostnienie weszło do sztuki dokładnie w tym momencie, gdy wydawało się, że nic już nie krępuje artystycznego natchnienia…
Nie kształcono artystów na „magistrów sztuk”. Sztuka była dziełem rzemieślników. [U]cząc się swojego rzemiosła artysta średniowieczny zdobywa jednocześnie to mistrzostwo w obróbce materiału i tę oryginalność ekspresji, które nie przestają wprowadzać nas w podziw.” Nie mniejszy zachwyt budzi umiejętność ukazywania człowieka nie tylko w dynamizmie jego życia, w obrazowaniu jego zewnętrzności, ale także ukazywaniu jego życia wewnętrznego. Była to sztuka, która potrafiła połączyć w jedną harmonijną całość: „natchnienie i metodę, geniusz i rzemiosło”. A osiąganie harmonii jest czymś innym niż unifikacja powstała z wykorzystania prefabrykatów.
PIĘKNO
To najważniejszy określnik ludzkiej aktywności, więc ujmuję go – wyjątkowo – w szerszym kontekście.
Starożytność: Według Platona, pięknem jest blask Jedynego przebijający się przez zjawiska materialne („zwały materii”). Średniowiecze: piękne – ponieważ dopełnia i uszlachetnia użyteczne. Renesans: piękne, bo antropomorficzne. Modernizm – piękne, ponieważ piękne. Postmodernizm – piękne, ponieważ nijakie (fajne).
NATURA
Nie można zwyciężyć natury, jak tylko okazując jej posłuszeństwo
Roger Bacon
ŚWIĘTA
Żyjący wówczas ludzie mają około osiemdziesięciu (sic) dni wolnych od pracy, z czego, 30 – 33 dni, to tzw. święta nakazane. W większości są to świta kościelne wypełnione ceremoniami religijnymi, odbywane nie tylko we wnętrzu świątyń, ale również w przestrzeni publicznej.
ŻYCIE
Z afirmacji natury wypławia wielka ufność do życia oraz ogromna radość życia; radość tym większa, ponieważ śmierć jest wszechobecna.
IV. PÓŹNA NOWOCZESNOŚĆ
DENOMINATYW
Wszystko, co poniżej odnosi się do społeczeństw nazwanych przez B.- Ch. Hana mianem społeczeństwa osiągnięć (Leistungsgesellschaft) lub społeczeństw ludzi sukcesu. To stąd wynikać będą kolejne określenia: społeczeństwo zmęczenia, wypalenia, transparencji, paliatywne…
MENTALNOŚĆ
Jej cechą charakterystyczną jest dwuznaczność pozbawiona opozycji; antyteza niczego nie zaprzecza.
ŚWIAT
W świecie pozbawionym jakichkolwiek ograniczeń obowiązuje jednak zasada inkluzyjnego pozytywizmu, która implikuje nadmiar pozytywności; nie ma żadnego tabu, wszystko może być dostępne i akceptowane.
DUCHOWOŚĆ
Intensywne, sukcesywne, ekstensywne zwiększanie wydajności – we wszystkich wymiarach aktywności -prowadzi do „zawału duszy”.
WOLNOŚĆ
Całkowicie wolny od „powinieneś”, samorealizujący się podmiot osiągnięć ( Leistungssubjekt) konkuruje jedynie sam z sobą i popada w destrukcyjny przymus ciągłego prześcigania siebie. Stając się przedsiębiorcą samego siebie, komercjalizując swój „kapitał intelektualny” podmiot osiągnięć samoczynnie zamienia się w niewolnika.
[D]zisiaj nie jesteśmy o wiele bardziej wolni. Dziś represja ustępuje depresji
DIAGNOZA
Brak reakcji immunologicznych, niezdolność negacji powoduje akceptację obcego. Utrata instynktu samoobronnego i zdolności odczuwania zagrożenia.
ZABURZONA MODALNOŚĆ
Późnonowoczesny podmiot osiągnięć niczego już musi. Chrześcijańskie sumienie, Kantowskie prawo moralne wyrażające się „powinieneś” (Sollen) ustąpiło „mogę’ (Kӧnnen]. Mogę, więc chcę.
SAMOTNE „Ja”
Negacja, jaka się jedynie pojawia, to reakcja: „więcej mniejszego ‘Ja’. Umniejszone ‘Ja’ wpisuje się bezkolizyjnie w zhomogenizowany świat; w rzeczywistość bez różnic, bez hierarchii. In-differenz to jednowymiarowa przestrzeń oraz stan nie-zróżnicowania, gdzie nikt nie panuje ani nie dominuje (żadnego dominium). Umniejszone ‘Ja’ – zafascynowane „lekkością bytu” pozbywa się ciężarów bycia przerzucając je na świat. Im mniej ‘Ja’, tym więcej świata. Zmęczone, ufające światu ‘Ja’ staje się transparentne, otwarte, przenikalne, z – zewnątrz – sterowalne…
ABSOLUTYZACJA AKTYWNOŚCI
W miejsce poszukiwania Absolutu, wykraczania ku Transcendencji czasy ponowoczesne charakteryzuje absolutyzacja aktywności. Jednakże zmęczenie, będące tejże aktywności następstwem, nie jest wyczerpaniem, bowiem to ostatnie jest tylko przejściowym kryzysem, po którym następuje regeneracja sił. Natomiast zmęczenie staje się stanem permanentnej niedyspozycji, oznacza brak siły, by cokolwiek zrobić. Zmęczenie to nie-robienie, to inspiracja wskazująca „co można sobie odpuścić”.
ŻYWOTNOŚĆ
Mózg na permanentnym dopingu mobilizuje organizm – maszynę zaprogramowaną do funkcjonowania bez zakłóceń.
Rewersem takiej żywotności jest właśnie zmęczenie.
ZMĘCZENIE
Jest nim SAMOTNE ZMĘCZENIE, które izoluje, oddala od/osobnia, ale też poraża ślepotą i niemotą. Zmęczenie osobne jest przemocą, ponieważ niszczy każdą wspólnotę i każdą bliskość.
ŻYCIE
Nie żadna pełnia życia, tylko zdrowe życie, rozumiane jako przetrwanie, życie które trzeba zachować za wszelką cenę. Stąd wywodzi się nowa religia skupiona na kulcie ciała.
Stajemy się zombi fittnesu i zdrowia, zombi sukcesu i botoksu. Tak oto jesteśmy dziś zbyt martwi, aby żyć, i zbyt żywi, by umrzeć (s. 86)
WIĘZI
Umniejszone, by nie powiedzieć skarlałe ‘Ja’ niezdolne do przyjaźni, do nawiązywania jakichś więzi, tworzenia czegoś na kształt wspólnoty. Jeśli już to takiej społeczności, która nie wymaga żadnej przynależności, pokrewieństwa. Po to są media społecznościowe, bo przejawiana w nich nad/aktywność nie implikuje żadnych zobowiązań, będących ograniczeniami. Wystarcza, że relację przyjaźni określa spójnik i – ludzie i zwierzęta; konsumenci i rzeczy, wszyscy, żyją w przyjaźni, tworzą ‘wspólnoty’ jednostek, albo jednostkowe wspólnoty (zatomizowane społeczności).
ŚWIĘTO
Święto to błogi czas nic – nie – robienia, czyli używania tego, co nieużyteczne. Ale permanentne zmęczenia sprawia, że świąteczny czas relaksu rozleniwia, nastraja przyjacielsko, łagodzi stanowczość, neutralizuje przeświadczenia. A ponieważ okazji do świętowania jest coraz więcej – ten luz będący rodzajem świątecznego zobojętnienia staje się religią zmaczania.
V. STOP
I na tym poprzestaję, z dwu powodów. Po pierwsze, kto ma oczy – ten widzi, kto ma uszy, ten słyszy – co się wokół dzieje. Po drugie – jakkolwiek z innej perspektywy, to od początku prowadzenia tego blogu opisuję nasz świat w fazie schyłkowej po/nowoczesności. Nie mam więc zamiaru występować w roli dublera.
PS
Na koniec serwuję dozę optymizmu.
Obiektywnie stwierdzić wypada, że przepaść dzielącą nas od średniowiecza staramy się zniwelować. Podejmowane są bowiem próby spożytkowania niektórych osiągnięć wieków średnich. Zatem z uznaniem trzeba się wyrazić o śmiałej inicjatywie KE, proponującej wprowadzenie trójpolówki.
Kazimierz Rogoziński