Wskazać źródło czegoś, to jakby skierować uwagę w stronę archè. Jak wyjaśniał filozof z gór Harzu – „źródłem czegoś jest pochodzenie istoty tego czegoś”. Spytajmy zatem: a co jest – tak rozumianym – źródłem usług? Odpowiedzi, wszakże nie jedna – układają się następująco:

ά/ Usługodawca jest źródłem usługi

β/ Wykonana (fachowo) usługa jest źródłem usługodawcy, że się go tak nazywa

γ/ Zarówno usługobiorca, jak i usługodawca są, stają się takimi, dzięki czemuś trzeciemu, co pozwala wyróżnić ich szczególny rodzaj aktywności: usługodawcy – że nie jest producentem; usługobiorcy – że nie jest autarkicznym podmiotem. Tym czymś jest pojęcie/idea USŁUGOWOŚCI, rozumiana jako: służebność, usłużność, spolegliwość, pomocniczość…

Jednakże usługowość nie jest predykatem tkwiącym w usłudze, a jedynie wskazaniem, że usługa jest, że przejawia się w postaci służebności, czyli właśnie na usługowy sposób spełnia służebności. Ten usługowy sposób to całe spectrum: od aktywności charytatywnej przez aktywność w sferze publicznej, po działalność komercyjną. Posługujemy się uproszczeniami, nazywając usługodawcę przedsięBIORCĄ, ponieważ SENS jego działalności nadaje dopiero drugi człon określającego go słowa, czyli – Dawca. Albowiem to dopiero ‘dawca’ spełnia się świadcząc; wyistacza służebność, ponieważ daje coś więcej niż tylko użyteczność…

Dlatego tak ważna jest różnica semantyczna oraz merytoryczna między fachowcem wykonującym swój formalnie usługowy zawód a profesjonalistą. Kompetencje i kwalifikacje tego drugiego nie są określone włącznie przedmiotowo (czysto „technicznie”). Wykonywanie zawodu nauczyciela odróżnić trzeba od bycia pedagogiem, czyli bycia jako  usługoDawca. Podobnie koncesjonowany dystrybutor preparatów farmaceutycznych nie jest lekarzem, chociaż posiada dyplom ukończenia fakultetu medycznego uprawniający go do prowadzenia praktyki lekarskiej. Nie jest lekarzem, jeśli nie leczy tylko ogranicza się do doraźnego usunięcia objawów i dolegliwości choroby.

Kazimierz Rogoziński