Motto:
„Jesteśmy pełni rzeczy, które wytrącają nas z siebie samych”.
Pascal, Myśli.
/a/ W wielu miejscach, ale uparcie w kontekście usług, wzmiankowałem o postępującym procesie reifikacji. A ponieważ w naszej cywilizacji, jest to dominujący proces, na tej podstawie można wnioskować, iż weszła ona w fazę schyłkową. Dlaczego ? Ponieważ produkowane masowo rzeczy/przedmioty (jak telewizor) stały się artefaktami kultury. Co oznacza, że różnica między cywilizacją a kulturą została definitywnie zniesiona.
Jeśli procesy reifikacji uznać można za nieodwracalne, to przynajmniej warto zastanawiać się nad konsekwencjami stąd wynikającymi dla usług. I taką refleksję podejmuję w tym fragmencie (NB inaczej oznakowanym).
/b/ Wprowadzone (literowe) oznaczenia kolejnych akapitów sugerują, że nie będzie to rozbudowany na sposób systemowy wywód, a raczej „reflektowanie” – jako zbiór impresji snutych dość swobodnie, bo osadzonych na własnych przemyśleniach i zapożyczeniach. Jest mym zamiarem spojrzeć na rzecz/przedmiot z perspektywy usługi, a nie odwrotnie, jak to zwykli robić ekonomiści. Jedna perspektywa, ale rzucające kilka wiązek spolaryzowanego światła.
/c/ „Wszystko kierowane swą siłą ciążenia dąży do właściwego miejsca. /…/ Rzeczy wytrącone ze swojego miejsca są niespokojne; gdy im się przywraca porządek, osiągają spoczynek” . Za cytowanym autorem (św. Augustyn, „Wyznania”, liczne wydania) odnotujmy dwie właściwości przypisywane rzeczom: poddanie sile ciążenia; po drugie, ich uporządkowany rozkład oznaczający – spoczynek.
Rzeczy opadając, zasysają w wytworzony lej wszystko, co je otacza, łącznie z ludźmi. W powstałym wirze ulega zaburzeniu uprzedni stan naturalnej równowagi.
Z powodu nabytych ograniczeń, postrzegamy nie samo opadanie będące upodobnieniem do materii, tylko przestrzennie odwzorowany ruch. Wszystko musi być w nieustannym ruchu, natomiast bezruch oznacza martwotę. Spowolnienie, wyhamowanie tego perpetuum mobile jest coraz trudniejsze, jeśli w ogóle możliwe. Ergo, stan spoczynku wydaje się nam czymś nienaturalnym, a przecież stanowi on istotny „punkt” zwrotny, by rozpocząć się mogło wznoszenie.
/d/ REIFIKACJA. Mamy z nią do czynienia wówczas, kiedy używane rzeczy sprowadzają inne byty do poziomu materii. Nie jest to bynajmniej efekt działania jakichś sił nadprzyrodzonych, tylko skutek mający dwojaką przyczynę. Po pierwsze, jest nią oprzyrządowanie, co oznacza, że narzędzia w zasadniczy sposób ukształtowały nasz stosunek do świata. Tylko że, bo aż do ery nowoczesności, homo faber z powodzeniem nad nimi panował.
Przyczyna drugiego rodzaju, to dominacja rozumu instrumentalnego albo rachującego nad intelektem.
W efekcie, reifikacja może być traktowana jako kontrpropozycja, czy raczej jako zanegowanie IN-KULTURACJI. Ta zaś, dawniej rozumiana była jako formowanie ambiwalentnej natury człowieka i wprowadzanie człowieczeństwa na coraz to wyższy poziom Geistkultur. W tym procesie zaawansowanej antropogenezy zaszła radykalna zmiana. Dziś in-kulturacja została zastąpiona przez formatowanie użytkowników cyberprzestrzeni zaprojektowanej zgodnie z prawami mechaniki (niebawem już kwantowej). Opasująca tę przestrzeń sieć szczelnie wypełniona została wytworami przemysłów kulturowych.
/e/ POZYTYWIZM – METODOLOGICZNY EPIRYZM – INDUSTRAIALIZACJA – REALNY SOCJALIZM – CYWILIZACJA TECHNICZNA – TECHNOLOGIA – WORLD 2.O
Nauka, ideologia, kultura, polityka, gospodarka zwarły się w jednym splocie. Wszystko scala doktryna postępu, który – aksjomat – skutkować powinien rozwojem społecznym. Jej pseudo naukowa wersja w postaci materializmu tyleż dialektycznego, co historycznego jest powszechnie znana. Sprowadzenie doktryny na poziom ontologii i logicznego wyjaśniania, to trwający nieprzerwanie wysiłek podejmowany od J.O. de La Mettriego do T. Kotarbińskiego. Ten drugi dlatego wart jest przypomnienia, ponieważ był w Polsce czołowym przedstawiciela reizmu. I nawet pod wpływem krytyki przeprowadzonej przez K. Ajdukiewicza nie był skłonny rozstać się z doktryną sprowadzającą świat do przedmiotów i stosunków zachodzących między nimi.
Reizm, był emblematycznym przykładem opanowywania Ducha przez materię. Na poziomie (racjonalnego) dyskursu prowadzonego w PRL- u przez środowiska akademickie, cieszył się zrozumiałym uznaniem.
Pytanie: czy b y ł, i już przeminął ? Czy w zakamuflowanej wersji nie przetrwał w naukach o zarządzaniu (vide inżynieria menedżerska)?
A ingerencja w kod genetyczny (mRNA), uznana w czasie pandemii za normę, czyż nie jest ewidentnym potwierdzeniem u-uprzedmiotowienia człowieka jako dożywotniego pacjenta?
Z pewnością nieprzerwana ekstensja i ekspansja technologii – via konsumpcja i informatyzacja – jest potwierdzeniem żywotności reizmu, tym razem w wersji soft, nurzającego się w odmętach komfortu.
/f/ UŚCIŚLENIE ODSŁANIAJĄCE PROBLEM.
Sygnalizowany tu problem uwikłania człowieka wynika stąd, iż nawet w analizie fenomenu usługi nie możemy uwolnić się od rzeczy.
Częściowym powodem jest to, że nie bardzo wiadomo, jak precyzyjnie wyrazić po polsku różnicę występującą między die Sache advers. das Ding? Jedna z możliwości, to przyjąć, że Sache – rzecz, odnosiłaby się do już istniejącego, a więc – do bytu jako całości, bądź jego podzbiorów; byłoby to bardziej ogólne pojęcie, jak w określeniu: stan rzeczy, i dawało podstawę etymologiczną dla słowa – rzeczywistość. Zatem sformułowany przez Husserla „zwrot ku samym rzeczom” (zu den Sachen selbst), staje się uniwersalnym przesłaniem, zawierającym obietnicę poznania rzeczy i znajduje zastosowanie również dziś, ponieważ – odniesione do usługi – pozwala odsłonić jej istotę.
Pojęcie Ding – przedmiot, wytwór, wprowadza odmienny kontekst, dookreślony przez Ding ns ich. To Kantowskie wyrażenie oznacza rozłączność w sposobach poznania. Poszczególna, jednostkowa rzeczy, to „rzecz-sama-w-sobie”, czyli noumena – przedmiot poznawalny tylko spekulatywnie, rozumowo, poza doświadczeniem.
Dopiero to wyjaśnienie pozwala zrozumieć, czym jest fenomen.
Fenomena – zatem, w opozycji do noumena, to zjawiska, przedmioty poznawalne w doświadczeniu i dlatego pozostawiające trwalszy, głębszy ślad nie tylko w świadomości, ale i w psyche (o czym będzie jeszcze mowa).
Wyrażając się bardziej kolokwialnie: fenomena odnoszą się do takich „rzeczy”, które nie są „zamknięte w sobie”, tylko dają się poznać jakby od środka. Pozwalają badaczowi, przy odpowiednim nastawieniu, dostrzec cechy istotne.
W ten sposób, na podstawie „relacji” odwołujących się do doświadczenia (relata refero), można zrekonstruować swoistość relację usługową. Tym samym „Ding ns ich” zostaje przekształcona w „Ding fῡr Dich”.
/g/ INWENTARYZACJA. Nawiązując do tytułu tego fragmentu nadmienić wypada, że słowo – „magazyn” oznacza, co oczywiste, pomieszczenie wypełnione rzeczami, ale też metaforę. Przeglądając zawartość „magazynu” należałoby przeprowadzić inwentaryzację.
Najpierw wypada przyjrzeć się temu, w jaki sposób utworzony zostaje taki „skład”. Jak zauważa F. Rosenzweig („Gwiazda zbawienia”, s. 228 i dalsze) RZECZ ( jako das Ding) nie jest żadnym indywiduum; aby być postrzeganą jednostkowo musi uwierzytelnić się jako członek jakiejś większej całości, jakiegoś ogólniejszego zbioru. Dopiero WIELOŚĆ, akces do grupy, nadaje rzeczy znamię odrębności. Zatem cechy jakościowe jakiejś rzeczy można wskazać jedynie przez odniesienie jej gatunku; bowiem z tej przynależności czerpie ona swoją tożsamość.
Jak się okazuje, z usługami sprawa wygląda dokładnie odwrotnie. Ich systematyka polega na odnajdywaniu i dobieraniu cech wspólnych, pochodzących z poszczególnych indywidualnych przypadków.
Ale wracając do rzeczy. Według M. Heideggera („Der Ursprung des Kunstwerkes”) ogólna systematyzacja pozwala wydzielić następujące trzy ich podzbiory:
- Dzieła sztuki
- Narzędzia i ich wytwory; zawsze służące „do czegoś…”, które chociaż obdzielamy w miarę jednoznaczną funkcją, wymykają się spod koncentracji na tym, co istotne.
- Byty naturalne, dobra natury, albo „rzeczy które same rosną”
Dopisuję, w odwrotnej kolejności, usługowy komentarz do powyższej triady:
ad 3. Natura nie rodzi usług.
ad 2. W ścisłym znaczeniu, usługi mają niewiele wspólnego z narzędziami. To dopiero skutki procesów reifikacji spowodowały wysunięcie na pierwszy plan WYPOSAŻENIA, jako warunku sine qua non wykonania usługi.
Dygresja
Przez tysiąclecie prowadzono wykłady bez wspomagania sprzętu audio-wizualnego, by o akuzmatykach ze szkoły Pitagorasa nie wspomnieć.
Natomiast w cywilizacji technicznej mogło mieć miejsce zdarzenie, do jakiego doszło w 2016 roku. Otóż ordynator odmówił przyjęcia chorego, przywiezionego prze pogotowie z wypadku, uzasadniając, że oddział szpitala nie dysponuje rezonansem magnetycznym. Sprawa stała się głośna, ponieważ w wyniku nieudzielenia natychmiastowej pomocy chory zmarł.
Ad 1. W tym przypadku, nie trzeba silić się na spekulacje teoretyczne, by wykazać, że najbliższy usługom jest zbiór pierwszy. Najlepszym potwierdzeniem tej odpowiedniości jest akt usługowego świadczenia, jakim opisujemy usługowe sprawstwo.
/h/ PYTANIE
W usługach wyjściowym pytaniem nie jest:
– co to za problem ? Albo: z czym problem?
Tylko raczej:
– KTO ma problem ?
Odpowiedź wskazująca na tego, KTO będzie usługobiorcą implikuje CO powinno się wydarzyć, jako świadczenie usługi.
Usługa pojawia się wtedy, kiedy użyteczność (odnoszona do Dobra jako Wartość), dostarczana usługobiorcy nie pochodzi wyłącznie od rzeczy, ale z interaktywnego doświadczenia (interactive experience). Jeśli nawet mamy do czynienia z naprawą czy serwisowaniem tym, co-jawi się-jako-w-istocie usługowe, jest osobowy „przydatek” uzupełniający rzecz jako taką; „naddatek” który – po prawdzie – wzbogaca jej posiadacza.
Usługowe proprium odnosi się do osoby.
Usługowe alienum odsyła do rzeczy.
/i/ USŁUGOWY FENOMEN
Usługa jako fenomen…
Jak starłem się to już sygnalizować wyżej, takie jej ujęcie wprowadza odmienną perspektywę poznawczą, albowiem fenomena to rzeczy/wistość, jaka się objawia („das, was sich zeigt”). Instrumentalnie zaprogramowanemu rozumowi trudno to pojąć, że może istnieć coś, co-się-samo-w-sobie-ukazuje. Będąc fenomenem, usługa – jako zdarzenie – dopiero stając się nabiera znaczenia, nierzadko wypełnia swoje prze/znaczenie. Niekiedy dla osoby wychodzącej z relacji usługowej jest to znaczenie częściowo odmienne od wcześniejszego, albo zupełnie nowe. To, co najważniejsze: ogląd, w/gląd, doświadczanie i rozumienie, zależą od podmiotu i sytuacji, w jakich postrzega tudzież doznaje owych przeżyć.
Usługa nie może się samo-eksponować; albowiem swoje zaistnienie potwierdza dopiero w trakcie realizacji przebiegającej: od intencjonalnego nastawienia stron, opisu oczekiwań i określenie okoliczności, w jakich się wydarzy, przez uczynnienie, zmierza do zmiany wyjściowego stanu rzeczy. Tenże stan docelowy – lub zmelioryzowany, jak go nazywam – uzyskuje status faktu (sic). Jakkolwiek dany fakt może wyglądać odmiennie dla kogoś, kto chce (albo jest zdolny) go zauważyć, w niczym nie neguje to faktyczności wykonania.
Uwolniony od rygoryzmów akt świadczenia – implikuje fakt
Dlatego usługowy fenomen przestaje być fikcją; a sprawstwo uznać należy za conditio sine qua non zaistnienia usługi.
Powyższa eksplikacja „fenomenu” wyjaśnia, dlaczego fenomenologia – rozumiana jako alternatywna metodologia – w odniesieniu do usług – staje się teoretycznie – bezkonkurencyjna, ale praktycznie zniechęcająca.
/k/ KOŃCOWA METAFORA
Usługą jest – wydzielone ze strumienia codzienności – interpersonalne zdarzenie, które, jak przeciąg, otwiera „okna”, kiedy „drzwi” domostwa – magazynu, zostały zaryglowane po uzupełnieniu zapasów; gdy wypełnione pomieszczenia przemieniono w składowisko rzeczy zniewalających lokatorów.
Kazimierz Rogoziński