Emergencja
W książce „Zarządzanie organizacją usługową. Szkoła innego poznania” opisywałem proces emergencji polegający na przechodzeniu od prostych elementów do struktur bardziej złożonych. Odwoływałem się również do analogii między organizmem żywym a organizacją usługową traktowaną jako samo/sprawczy (poietyczny) system. Syntetyzując, w tak zarysowanym przechodzeniu na coraz to wyższe poziomy złożoności wyróżnić można następujące odpowiadające im stany:
/α/
relacja usługowa jako klasyczna diada, dodać wypada –
diada dialogiczna
/β/
CLAN czyli pełny czterofazowy cykl obsługi)
/γ/
organizacja usługowa
/δ/
relacyjna konstelacja wartości
/ε/
(mini) klaster
W tym tekście zamierzam zrealizować dwa – niejako komplementarne – cele: po pierwsze, wyjaśnić na czym polega oryginalność, tak zarysowanego, emergentnego ujęcia; a po wtóre – uwidocznić korzyści poznawcze stąd wynikające.
Emergencja to coś więcej niż abstrahowanie
Podobieństwo między emergencją a abstrahowaniem jest tylko powierzchowne, ponieważ zachodzi między nimi taka różnica, jak między wnioskowaniem logicznym (sylogizmem) a eksplanacją (genetyczną, a zwłaszcza – powiedzmy – eksplanacją teleologiczną). Na wytyczonej w taki sposób osi wnioskowania, przeciwstawny abstrahowaniu staje się redukcjonizm. Zanim przytoczę odpowiednie przykłady, wypada przedtem wyjaśnić, czym jest redukcjonizm (bo powołanie się na hasło w blogowym Słowniku może być niewystarczające)
Redukcjonizm
Wyjaśnienie, czym jest redukcjonizm, należałoby zacząć od stwierdzenia, że jest negatywną wersją redukcji, prowadzącą do ontologicznego monizmu. O pozytywnych następstwach redukcji piszę w innym miejscu (patrz blog: Teoria, Redukcja/redukcjonizm), więc ograniczam w tym miejscu się do naświetlenia tego, co – jako redukcjonizm – stało się standardem metodologicznym. Wypracowany w przyrodoznawstwie schemat postępowania odnaleźć można niemal w każdej nauce:
Fizyka – to w zasadzie fizyka cząstek elementarnych
Biologia – to genetyka i biologia molekularna
Psychologia – to hierarchia potrzeb Masłowa
Socjologia – to uwarunkowania środowiskowe
Kulturoznawstwo – kultura sprowadzona do strukturalno-instytucjonalnego wymiaru
Ekonomia – jako mikroekonomii osadzona na maksymalizacji indywidualnych korzyści.
Ten ekonomiczny redukcjonizm można przedstawić jeszcze w inny sposób:
Ekonomia
gospodarka
organizacja
przedsiębiorstwo
koszt – cena – zysk
produkt
klient
wymiar nano– bądź neuero –
ostatnio penetrowany przez marketing
Równie emblematyczne może być zastosowanie redukcjonizmu do opisu uniwersalnego procesu wymiany:
Wymiana
kulturotwórcza funkcja wymiany
wymiana ekwiwalentna advrs. nieekwiwalentna
mechanizm rynkowy
podaż – cena – popyt
behawioralny wymiar transakcji
satysfakcja z zaspokajanych potrzeb
Nie powinno dziwić, że podobne zabiegi stosowane są również w badaniach usług. Skutkuje to zafiksowaniem teorii usług w/na schemacie przyrodoznawczego wyjaśniania, którego apodyktyczność wyrazić można następująco:
Z de/prwyacyjnego modelu człowieka wyprowadzony zostaje imperatyw zaspokajania potrzeb, implikujący zróżnicowaną ofertę produktową. Odniesienie do hierarchii potrzeb Masłowa nadaje produktowi sprzężonemu z potrzebą „wagę” i znaczenie, dopiero w następstwie czego rozstrzyga się, czy i z jaką usługą mamy do czynienia.
Podsumowując: odnosząc emergencję do tak rozumianego redukcjonizmu stwierdzić można, że ta pierwsza wytycza poznaniu odrębny, niejako wznoszący, kierunek.
Korzyść wynikająca z zastoswania emergencji
Wielu naukowców poprzestaje na prowadzeniu badań przebiegających na osi: abstrahowanie – redukcjonizm. Mnie to nie zadawala, ponieważ w tym uproszczonym schemacie poznania niemożliwe się staje dostrzeżenie „krytycznego” punktu, w którym pojawiają się osobliwości usług. Eksponuję zacznie emergencji, po to, by móc wyraźnie podkreślić, iż każdemu z wyodrębnionych stanów/poziomów ( od α do ε) odpowiada adekwatny – kształtujący się paralelnie – poziom pojęciowy. Dostrzeżenie takich odmiennych poziomów pozwala nie tylko wyprowadzić nowe derywaty pojęciowe, ale wzbogacić zestaw cech i właściwości rozpoznanych wcześniej elementów. To bardzo ważne spostrzeżenie: różne poziomy pojęciowe implikują wzbogacenie znaczeń, a dzięki temu, osiowo zarysowany układ nabiera sensu. W ten sposób, na każdym wyodrębnionym poziomie emergentnym pojawia się możliwość dostrzeżenia, tylko jemu właściwych, kształtujących go zasad porządkujących. Tę nie tyle zmienność, co nadrzędność zasad dobrze ilustruje poniższe układ wypiętrzających się poziomów zorganizowania :
materia nieożywiona
organizmy żywe
mózg
rozum, umysł, intelekt
system społeczny
organizacje, instytucje
cywilizacja
kultura
………….
?
Współzależnie do tak zarysowanego uniwersalnego układu możemy utworzyć paralelną hierarchię odnoszącą się do interesujących nas w sposób szczególny – usług. Wyglądałaby ona tak:
Poziomy pojęciowe i odpowiadające im zasady porządkujące wyodrębnione w procesie emergencji odniesionej do usług
I
Bilateralna interpersonalna relacja usługowa
II
Świadczenie usługi jako współ/realizacja autentycznej wartości
III
Usługowy produkt jako Dobro dla usługobiorcy;
(nie tylko heterogeniczna złożoność zaprojektowanego usługowego produktu, ale binarność napięć między rdzeniem a jego obudową)
IV
CLAN oznaczający odnawialność popytu, ale również cykliczność (plus epi/cykle) sygnowane momentami prawdy
V
Organizacja usługowa, oczywiście jako serwiteria, ale także „naturalne środowisko” dla value co-creation
VI
Lebenswelt kształtowany i przeobrażany w wyniku usługowej aktywności
Powyższe przykłady dają wystarczające podstawy do sfomułowania następującego wniosku: przeobrażający się w nową formułę metodologiczną alternatywny cykl badawczy, rozsadzający szranki czysto ilościowej analizy i wykraczający poza schemat: abstrahowanie advers. redukcjonizm, jest realną szansą wzbogacenia naszego poznania. Odkrywanie autonomicznych poziomów emergencji to coś więcej niż teoria osadzona na holistycznym założeniu, ponieważ holizm ignoruje (negliżuje) uplasowane niżej poziomy znaczeń.
Emergencja nadto pozwala dość radykalnie zmodyfikować narzucony przez strukturalizm schemat, zgodnie z którym części służą jedynie do „sklejenia” całości, natomiast dopiero powstała z nich struktura określa i definiuje znaczenie elementów składowych.
Modyfikacja może okazać się na tyle radykalna, że pozwala wyjść poza układ znaczeń zamknięty w graniach struktury. Innymi słowy, tak rozumiana emergencja rozsadza ramy/granice struktury, a rozszerzając kontekst interpretacyjny pozwala na pogłębioną eksplikację znaczenia i funkcji elementów tworzących tę strukturę.
Wyprowadzoną z emergencji innowację metodologiczną wyrazić można tak: zróżnicowane poziomy opisu i analiz nie tylko zmieniają zakresy znaczeniowe pojęć odsłaniając nowe konotacje, ale pozwalają dostrzec i formułować nowe ogólniejsze zasady porządkujące, bez których eksplanacja byłaby uboższa.
Nadrzędne zasady zewnętrzne
Dochodzimy do punktu, w którym – być może – pojawia się to, co najważniejsze w całym prowadzonym tu wywodzie.
Jako przygotowanie do wejścia w sedno problemu niech posłuży refleksja nad konwencjonalnie przebiegającym procesem poznania naukowego skonfrontowanego z przyjętą tu emergencją. Ta ostatnia – jak starałem się wykazać – wywołuje konieczność skorygowania specjalistycznych kompetencji naukowych. W konsekwencji stajemy wobec alternatywy: albo podejście emergentne, albo utrzymanie dyskursu w ryzach poprawności metodologicznej obowiązującej w przyjętym paradygmacie teorii.
Unikając przeteoretyzownia można tę opozycyjność przedstawić, w sposób podany niżej, zaczynając od prezentacji metodologicznie i przyrodoznawczo „zdyscyplinowanego” poznania; co daje się sprowadzić do następującego schematu:
- Kontekst, czyli określenie zakresu przedmiotowego z jednoczesnym wyznaczeniem pola badań, przyporządkowanego określonej dyscyplinie naukowej.
- Ograniczanie, redukcjonizm w celu zachowania „ostrości” zakresów przedmiotowych oraz oprawności metodologicznej
- Wyznaczenia granic tolerancji dla ewentualnej interdyscyplinarności ujęcia badanego zjawiska/zdarzenia. Przy czym, deklarowana interdyscyplinarność okazuje się zwykle rodzajem powierzchownych „introligatorskich” zapożyczeń, ograniczających się do przeglądu różnych definicji.
Zasadnicza zmiana, ale i konsekwencja spowodowana emergencją polega na pójściu o krok dalej i wyżej, jednocześnie zmierza ku poszukiwaniu zewnętrznych i nadrzędnych zasad pochodzących spoza wyjaśnianej struktury, osadzonej w „dyscyplinarnym” polu badawczym.
Jedno jeszcze trzeba podkreślić: emergencja nie jest abstrahowaniem. To ostatnie poddane jest rygorom wnioskowania indukcyjnego powodując, że osiągana dzięki temu „abstrakcja obiektywizująca” (określenie P. Ricoeur) tworzy strukturalistyczne podwaliny, a wraz z nimi schemat ograniczający i petryfikujący wyjaśnianie.
Konsekwencje jednoznacznego opowiedzenia się za abstrakcyjnym redukcjonizmem, albo po stronie emergencji i stosowanej przez nią redukcji fenomenologicznej dostrzec można w odrębnościach, jakie uwzględniano w naukach o zarządzaniu. Do czasu osławionej reformy ministra J.Gowina ( chyba złowieszczo określonej mianem Konstytucja nauki 2.0)
Zarządzanie tworzyły dwie odrębne dyscypliny naukowe. By uwydatnić różnice nazywam tę pierwszą: Inżynierią menedżerską, a tę drugą dyscyplinę: humanistyczną nauką o zarządzaniu, zajmującą się de facto kierowanie ludźmi tworzącymi organizację.
Co odnotowawszy, trudno mi uwolnić się od natrętnego pytania: czy narzucone decyzją administracyjną rozwiązanie w postaci zunifikowanej dziedziny nauki, jaką stało się Zarządzenie, to naukowy „progres” czy może regres?
Pytanie retoryczne, bowiem lobby informatyczno – informacyjne już przesądziło o losach zarządzania. Ale nie wszystkie nauki ulegają scjentystycznej manierze kamuflującej dominację technopolu.
Rewolta metodologiczna biologii
Sięgam teraz po przykład z innej dyscyplina naukowej.
Swego rodzaju rewoltę metodologiczną, dostrzec już można w biologii. W czym się ona wyraża? Dotyczy sposobu wyjaśniania fundamentalnej dla biologii kwestii, czyli mechanizmu powstania i funkcjonowania organizmu żywego. Życie, zgodnie z obowiązującym paradygmatem biochemii, wyjaśnia się jako wyżej zorganizowaną strukturę białkową, poddaną regulującemu oddziaływaniu praw fizyki cząstek elementarnych. Przyjęta wraz z nimi kwantowa opcja probabilistyczna pozwala przyjąć podobny sposób wyjaśniania i odnieść go mechanizm funkcjonowania genów, które przez „włączanie” i „wyłączanie” pełnią rolę regulatorów na poziomie komórkowym. I tu pojawiły się wątpliwości.
Zauważono jednak, że w organizmie żywym, funkcji regulacyjnej nie można spełniać metodą prób i błędów, bo wówczas taką być przestaje. Stosowniejsze zatem wydaje się inne ujęcie.
Jeśli więc porówna się regulacyjne działanie genów do jakiegoś pliku głównego, bądź programu operacyjnego komputera, to wynika stąd zasadność uznania jakiegoś nadrzędnego, zewnętrznego programu sterującego. Biolodzy skłonni są zaakceptować istnienie jakichś nadrzędnych praw biotonicznych. Ich uwzględnienie w zasadniczy sposób zmienia naukowe poglądy na powstanie i rozwój życia, podaje w wątpliwość cechy „ślepego czy samolubnego genu”, co w efekcie – również ewolucji nadaje inne znaczenie.
Poglądy, iż ponad podstawowymi prawami formułowanymi w granicach danej dyscypliny naukowej istnieją jakieś nadrzędne zasady nie są czymś obcym, ani zaskakującym w myśli naukowej.
Przyjmowane bez uprzedzeń i konsekwentnie uwzględniane, pozwalają dostrzec swego rodzaju przeskoki pomiędzy wyróżnionymi poziomami badanej rzeczywistości. Te najbardziej znane nietrudno odtworzyć:
materia
życie
świadomość
kultura (Gesitkultur)
nieświadomość zbiorowa
Podejmowano wiele prób, by przezwyciężyć sygnalizowaną tu nieciągłość w rozpoznawanych poziomach rzeczywistości.
Najprostszym i najczęściej stosowanym rozwiązaniem był materialistyczny monizm. Ale, na szczęście, nie wszyscy naukowcy dali się mu uwieść. Pojawiającą się tu alternatywę wyrazić można następująco:
Logos zamiast chaosu
Rzeczywistość wielowymiarowa zamiast materialistycznego monizmu
Wielu badaczy miało odwagę przyjąć jakichś – tyleż ukrytych, co nadrzędnych meta/zasad porządkujących. Zwykle ich nie dostrzegamy, ponieważ wyrażane były albo implicite, albo w „wzięte w nawias” i wyłączone poza instrumentarium warsztatu badawczego. Najczęściej – eufemistycznie – określano je mianem rozstrzygnięć przed/założeniowych.
Oto kilka takich najbardziej znanych generalnych meta/zasad porządkujących – pretendujących do bycia uniwersalnymi:
Św. Augustyn ordo cordis; fizjokraci – L’ordre naturale; Hobbes prymitywizm stanu naturalnego; Leibniz – harmonia praestabiliata, czyli – przedustawna; Goethe – methamorfizm; C.G. Junga – zasada synchronii…. A także:
Przypadek w teorii S.W. Hawkinga i G. Monode’a; pankosmiczna zasada Penrose’a; kosmologiczna zasada antropiczna (przywołana również w tym blogu).
Wsparciem dla śmiałych, alternatywnych ujęć okazała się emergencja i wynikające z jej stosowania korzyści. Te pojawiając się, jeśli się weźmie pod uwagę to, że wraz ze zmieniającymi się poziomami pojęć/znaczeń, emergencja pozwala odkryć zależności zwrotnie. Uzyskany na wyższym poziomie stan zrozumienia – zwrotnie – wypełnia sensem zidentyfikowane wcześniej rudymentarne stany i ich rozpoznane, a wcześniej odosobnione, właściwości. Jak ten odwrotny proces – nie będący redukcjonizmem (!) nazwać – de/emergencją ? A może warto sięgnąć po inne bardziej znane pojęcie ?
Jak wiadomo, osiąganie wyższych stanów złożoności organizmów, czy szerzej – organizacji zwykło się – za biologami – określać mianem ewolucji. Ewolucja to także ulubione słowo ekonomistów.
Opisywany tu „regres”/ rekursję można by nazwać in/wolucją. Ta ostatnia – w przyjętym tu kontekście – oznacza bowiem najpierw powrót i odzyskanie pierwotnych – naturalnych znaczeń, po to, by następnie przeprowadzić weryfikację i waluację wyjściowych stanów, które nabierają głębszego sensu, n o w e g o generycznego potencjału. Wiem, wprowadzenie tego skądinąd nadużywanego (za sprawą innowacyjności) przymiotnika jest tu ryzykowne, ale całkowicie zasadne. , ponieważ nowa interpretacja wzbogacona zostaje treściami pochodzącymi spoza strukturalistycznego schematu.
Kazimierz Rogoziński