ZAPOWIEDŹ najważniejszych zagadnień
Już przed czterdziestu laty („Usługi rynkowe” wyd. pierwsze, 1993), uzasadniając nieodzowność i niezbywalność usług, posłużyłem się argumentem o NIESAMOWYSTARCZALNOŚCI bytowej człowieka. Określenie to zakreślało zrozumiały pan/historyczny kontekst tłumaczący, dlaczego w procesie antropogenezy (dochodzenia do bycia w pełni ukształtowaną osobą), człowiek jest „skazany” na korzystane z pomocy innych ludzi, w tym – zwłaszcza usługodawców. Wracam do tego zagadnienia, ponieważ wymaga ono dokładniejszego wyjaśnienia, z następujących powodów:
- W aktualnym, ponowoczesnym habitusie ukształtowanym przez marketing, eksponuje się raczej coś przeciwnego: samowtystarczalność konsumpcyjną współczesnego człowieka, jako potwierdzenie jego wolności.
- Określenie ‘bytowy’ stosuje się zamiennie ze słowem – ‘egzystencjalny’, powodując „rozmycie” ich znaczeń
- Narzucona przez konsumpcjonizm, współczesna wersja „adamizmu” stawia znak równości między samoobsługą a samowystarczalnością
- I co najważniejsze, w socjologicznej antropologii NIEsamowtystarczalności bytowej nadano nowe – przeciwstawne znaczenie. Człowiek jako jednostka bio – fizjologicznie – psychiczna jest uwarunkowany przez czynniki zewnętrzne. A więc najpierw jest on „oddolnie” (niedergezwunge) biologicznie zdeterminowany, a następnie w procesie socjalizacji dostosowuje się do środowiskowa ukształtowanego przez mechanizm rynkowy
Z powyższych przesłanek wyprowadzam następującą tezę główną:
Mianowicie, przyjmuję za V. Franklem, że:
Człowiek jako OSOBA DUCHOWA jest podmiotem samokształtującym się, czyli autonomicznym, pomimo uwarunkowań zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych.
Innymi słowy modyfikując definicję tegoż:
„Człowiek jest faktycznie ( i obligatoryjnie – dopisek mój) zależny od warunków, ale fakultatywnie jest od nich niezależny”
Konsekwencją przyjęcia powyższej tezy będą następujące odróżnienia
- Bytowanie # egzystencji
- Ontologia # od ujęcia ontycznego
- Nie prawdą jest, że rozróżnienie = parcelacja i rozczłonkowanie
W następstwie powyższych ustaleń uwzględniam to, iż wielowymiarowość podmiotu ludzkiego wprowadza bardziej skomplikowane konotacje, w których NIEsamowtystarczalność jest opisem uwarunkowań występujących jedynie na podstawowym poziomie (somatycznym) i nie obowiązuje na najwyższym (noetycznym) poziomie bytowania człowieka. Nie tyle w sile działania woli, co przez wrażliwość sumienia manifestuje się niezależność człowieka. Ingerencja pierwiastka duchowego uwalnia jestestwo od obligatoryjnych uwarunkowań i umożliwia samostanowienie osoby. Człowiek w pełni rozwinięty, to osoba wertykalnie skonfigurowana, którą charakteryzuje jedność niewyczerpywalnych duchowych potencji z psycho-fizycznym ich spełnieniem.
Po tych wstępnych ustaleniach chciałbym teraz złożyć coś w rodzaju deklaracji ideowej. Otóż podążał będę tropem myśli wytyczonym przez V. Frankla, który przekonująco wyjaśnił, iż osoba duchowa (proszę nie mylić z osoba duchowną) kształtuje się dopiero w strefie prawdziwie swobodnego działania. Osiągnąwszy ów stan swobody, ową wolność wyboru postawy i aktywności, może inaczej formułować fundamentalne pytania. Zamiast pytać po co, na co (Wozu) ?, będzie raczej dociekać dlaczego, z jakiej racji (Wovon) ?
DWIE OPCJE
To, że ontologia – jako teoria bytu – jest obok gnoseologii podstawowym działem filozofii, wystarczy tylko przypomnieć. Ale niewątpliwym osiągnięciem filozofii zwłaszcza współczesnej było wypracowanie teorii pozwalającej odróżnić byt od bycia. Dlatego też zasługą Heideggera jest utrwalenie następującej pary określeń:
[a] Opcja ontyczna
Ontyczne ujęcie – dotyczący bytu przejawiającego się w jego poszczególnej istocie. Ontyczne warstwy bytu wpisane są w historię, w realny kontekst faktycznych zdarzeń. Odnoszą się zatem do zwyczajnego, codziennego – rzec można – istnienia empirycznego; jeśli dotyczą „Ja” bytującego tu i teraz, to są zapisem jego biografii,
[b] Opcja ontologiczny
Natomiast kreślenie ‘ontologiczny’ odnosi się do meta/teorii, a więc do dziejowo – metafizycznego ujęcia bytu. Zatem, to, co ontologiczne dotyczy bytu jako takiego, bytu w ogóle, i wywiedzione zostaje ze zdziwienia, że byt w ogóle jest, że raczej jest ‘coś’, niźli ‘nic’. W eksplikacji i terminologii Heideggera: dotyczy horyzontu rozumienia bytu przez Dasein. Dopiero to ujęcie umożliwia odniesienie do jakiegokolwiek bytu poszczególnego
Z powyższych odróżnień wynikają ważne wnioski
- Refleksja ontyczna odnosi się do poszczególnych bytów wypełniających świat
- Istnienie, a więc to, co odnosi się do bycia, najpełniej realizuje się w egzystencji każdego człowieka.
- Bycie nie mieści się w porządku obiektywnych kategorii opisujących świat, w jego charakterystyce wykorzystywane są egzystencjały:
- te odnoszące się do przeszłości: konieczność, nieuchronność („rzucenie” w świat), wina, zaniedbanie…
- oraz te odnoszących się do przyszłości: przeżyć – egzystując; wyprzedzanie własnej teraźniejszości; antycypacja śmierci, troska, zdecydowanie, zdystansowanie …
Dzięki tak zarysowanemu polu semantycznemu będzie można teraz wyjaśnić, czym jest egzystencja.
EGZYSTENCJA
Motto:
Chociaż wywodzi się ze wspólnej podstawy realnego bycia,
każda egzystencja jest niepowtarzalna.
autor
Jak zwykle, wypada zacząć od zarysowania wieloznaczności kluczowego pojęcia, odróżniając wielorakie jej rozumienie:
1/ Mówimy, że coś egzystuje – co znaczy: istnieje; w tym znaczeniu egzystencja określa to, co rzeczywiste.
egzystujące = istniejące = rzeczywiste
2/ Odnośnie wyłącznie do człowieka, czyli uwzględniając ethos, egzystencję odróżniamy od wegetacji.
3/ Egzystencja odniesiona do życia staje się jego synonimem.
Według Hegla, egzystencja to świadome życie, to świadomość Życia.
4/ Rzeczownik wywodząc się od łacińskiego czasownika sistit ex ( a źródłowo od sisto-, sisti, statum) etymologicznie oznacza: wykraczać, wychodzić poza. Z tej też racji i w powołaniu na źródłosłów, antropologia (filozoficzna) wyprowadza następujące kierunki:
- skierowanie się w stronę ponad/czasowości albo poza wymiary przestrzeni
- wykraczanie poza uwarunkowania ku stanom zmelioryzowanej rzeczywistości
- wychodzenie na spotkanie z innem Ty; Posługując się Heideggerowskimi określeniami: Dasein, egzystujące jako Zusein – zmierza ku temu, by zaistnieć jako Bei/einander/sein.
5/ Egzystencja nie jest czymś, czego można logicznie dowodzić, można jej tylko doświadczać
ZGŁEBIAJĄC ZNACZENIE EGZYSTENCJI
Jak niemal we wszystkich kwestiach odnoszących się do człowieka, tak i tym razem otwiera się przed nami przeogromne bogactwo analiz, opisów, heurystycznych uogólnień… Dlatego ograniczam się do przedstawienia najważniejszych zagadnień pozwalających zrozumieć, czym jest egzystencja. Nie twierdzę, że będzie to próba udana. Literatura z zakresu egzystencjalizmu – od S. Kierkegaarda do K. Jaspersa, jest przebogata, a nadto wypadałoby jeszcze wykazać co łączy/dzieli Heideggera z Camusem, czy P. Sartre’a z G. Marcelem, a tego ostatniego z J – L. Marionem.
Przyświecającą mi zasadniczą myślą przewodnią w prezentowanej tu charakterystyce egzystencji wyraziłbym tak: niezależność pomimo uwarunkowań. Odnośnie do człowieka oznacza to: niezależność i autonomiczność jego pierwiastka Duchowego w stosunku do uwarunkowań wewnętrznych (organizm, dziedziczenie) tudzież zewnętrznych (determinizmy środowiskowe).
Zanim przejdę do dokładniejszej analizy „wzbijania” się osoby na ową niezależność, już w tym miejscu chciałbym wstępnie scharakteryzować trzy poziomy/sfery po jakich będziemy się przemieszczać śledząc, jak z rozbudzonej samoświadomości rozwija się autonomiczność osoby.
SOMA – czyli podłoże organiczne: odruch, popędy, inklinacje…
PSYCHE – przejawiająca się w SKŁONNOŚCIACH: emocje, oscylacje nastrojów, zagubienie i euforia, odruchy – rutyna oswajające z codziennością
DUCH – „grawitacja”, zakrzywienie czaso – przestrzeni w okól aksjologicznego środka ciężkości; osoba duchowa, jako niepowtarzalny byt, odkrywa sens swojego bycia — tu – i – teraz
Wnioski:
Nawet pomijając ustalenia ewolucjonizmu stwierdzić należy coś oczywistego, że istnieje coś wspólnego, co łączy nas jako ludzi, bez względu na kolor skóry i status materialny.
Natomiast wniosek drugi ma znamiona paradoksu: być, tak po prostu – człowiekiem, to o wiele za mało. Jego zadaniem jest osiągać duchową pełnię człowieczeństwa, z jednoczesnym podejmowaniem wyzwania, jakim jest powinność sublimowania psyche oraz osiąganie stanów zmeliryzowanej rzeczywistości ponad sobą i wokół siebie.
Trzeci – być najważniejszy z punktu widzenia osobowych implikacji. Pomijając kwestie, co było pierwsze, co wpływa na co, przyjąć musimy, że człowiek egzystencjalnie spełnia się, jeśli wydestyluje swoją essencję (sic); gdy dochodzi do uświadomienia (sobie) swojej wyjątkowości, gdy dzięki odkrywanej Jaźni dorozumiewa się sensu – bycia – jako – osoba – duchowa.
UJĘCIE STRUKTURALNE
Przechodząc teraz do analizy złożoności ludzkiej podmiotowości, penetrował będę – prezentowaną z różnych punktów widzenia – trójwarstwową strukturę podmiotu
NOETYCZNO – PSYCHO – FIZYCZNĄ.
Psychophisis osoby duchowej składa się z następujących trzech warstw:
/1/ To, co wspólne organizmom żywym, z uwzględniłem przekształcania ZOE w BIOS, czyli procesu od-zwierzęcenia człowieka przez Kulturę
/2/ To, co wprawdzie rozczłonkowane, ale podobne, „stadne”; Takie same preferencje wynikające z identycznych potrzeb. W ich rozpoznawaniu i wyjaśnianiu uwzględnia się wpływ nie tylko motywacji, ale też tzw. uwarunkowań otoczenia. W świecie współczesnym to „ królestwo marketingu”.
Uwaga: charakteryzując uwarunkowania bytowe na obu tych poziomach zasadne jest posługiwanie się określeniem NIESAMOWYSTARCZALNOŚĆ BYTOWA. Nikt nie jest „samotną wyspą” a Robinson to literacka fikcja. Aby przeżyć, człowiek „skazany” jest na korzystanie z pomocy innych.
/3/ Na tym poziomie dopiero występuje to, co unikatowe, niepowtarzalne, oryginalne. Tu wybrzmiewa suplikacja „Veni Creator…”. Dzięki uwolnieniu zdolności twórczych osoba duchowa osiąga – rzec można – indeterministyczny stan i to dopiero jest jej prawdziwa egzystencja. Opisujemy ją jako: samodzielność, samostarczalność, autonomia, kreacja wreszcie.
Uwaga: mniemam, że po tych wyjaśnieniach zaczynamy rozumieć czym jest egzystencja: z doświadczenia bycia tu i teraz (Dasein), ze stanu bycia oddolnie uwarunkowanym, pozwala ona jestestwu wznieść się (transcendować) na wyższy poziom, tyleż indeterministyczny, co meta/fizyczny. Owszem, jeśli nawet autonomiczność moich decyzji jest względna, jednakowoż moje uprzednie wybory i przeświadczenia ukształtowały się pod wpływem oddziaływania atraktorów wartości.
EGZYSTENCJA SPEŁNIONA
Nie ma egzystencji uśrednionej, ani tym bardziej rozumianej in abstraho. Zawsze i tylko odnosi się ona do danej, konkretnej osoby chcącej pojąć swoje zaistnienie i nadać mu sens. Trudność, na jaką napotyka osoba wynika stąd, iżby być sobą, musi dokonać korekty, niekiedy – nawet inwersji znaczenia pojęć, za pomocą których dookreśla swoją tożsamość. Pośród nich są też te najważniejsze pojęcia, którymi opisuje swoje życie. Schematycznie można tę zmianę znaczeń przedstawić tak, jak próbuję to zrobić poniżej ( tym razem poszczególne akapity można też czytać od dołu ku górze)
[ά] TO, CO MOŻLIWE
określone zostaje przez uwarunkowania materialne, biologiczne, genetyczne, psychiczne, środowiskowe… Kombinacja tych uwarunkowań tworzy – jak przekonuje V. Frankl – jedynie FORMĘ wymagająca wypełnienia. A więc determinizm nie jest bezwzględnie zniewalający. Dla pełniejszej charakterystyki owego „wyjściowego” uposażenia wypada sięgnąć po słowo POTENCJAŁ. Na wykorzystanie tego (danego) potencjału znaczący wpływ wywierają inni ludzi, a zwłaszcza ci, których miałem szczęście (albo i nieszczęście) napotkać w moim życiu.
[β] TO, CO SPEŁNIONE, URZECZYWSITNIONE
Wybór, akt, działanie przemieniają jedynie to, co potencjalne w rzeczywiste. W tej aktywności uczestniczy psyche, za sprawą której to, co było możliwe, staje się fakultatywne, czyli moje. „Mogę, ale nie muszę…” ; wybieram, próbuje, testuję, porzucam… W tym labilnym stadium formowania się osoby nierzadko dochodzi do radykalnych przewartościowań, w wyniku których odsłania się nowa hierarchia Wartości.
[γ] TO,CO KONIECZNE
Na tym trzecim poziomie pojawia się to, co konieczne. Ale uwaga ! konieczne nie wynika z determinizmów, a przeciwnie – jest spełnieniem powinności.
I jest to prawdziwa „rewelacja”, bowiem dzięki niej odsłania się najważniejsza cecha osoby duchowej. Skoro osoba odkrywa w swoim wnętrzu obecność Ducha temu, co fakultatywne, dowolne nadaje teraz taki a nie inny kierunek naprowadzający na określone cele.
Pozwala to rozróżnić uwarunkowania uwalniające od uwarunkowań ograniczających. Te pierwsze poddane zostają weryfikacji uwzględniającej konotacje aksjologiczne. Wspomniana „forma” nie jest już wypełniana tym, co znalazło się „w zasięgu ręki”, co podsunęli do zagarnięcia inni. Mieć traci znaczenie na korzyść Być ( „Non habere sed esse”). Odgórne oddziaływanie zwrotne Ducha sprawia, że ego (jako jednostka zorientowana k-sobnie) przeobraża się w osobę duchową i bytuje jako ipsaeitas, czyli coś absolutnie niepowtarzalnego. Tym jest właśnie egzystencja.
Podsumowując:
Tak rozumiana egzystencja uwalnia człowieka od osunięcia się w wegetację, i wynosząc ludzki byt ponad uwarunkowania psychofizyczne sprawia, że może zaistnieć jako autonomiczna, samosprawcza osoba duchowa.
ANTROPOLOGIA EGZYSTENCJĄ PODSZYTA
W wywodzie powyższym zrekonstruowana została ścieżka dochodzenia do bycia osobą duchową. W jej wytyczaniu korzystałem z przemyśleń V. Frankla zasługujących, moim zdaniem, na prawdziwy podziw. Możemy teraz przejść do najważniejszej kwestii. Jest nią opis tego, a jak b y t u j e człowiek duchowy ?
Niestety, pojawić się może jedynie naszkicowana odpowiedź, jakiś zarys – ale z pewnością to, co powinno się w tym szkicu znaleźć nie pochodzi z:
– freudyzmu,
– psychologii deprywacyjnej zwanej rozwojową ( A. Masłowa)
– ani tym bardziej z behawioryzmu
Bardziej przydatne okazują określenia (skróty – szyfry) poprowadzone przez M. Heideggera, z których korzysta współczesna antropologia filozoficzna. Jeśli wmyśłimy się w ładunek treściowy zamieszczony w poniższym wersie, to dostrzeżemy, że rozsadza on ramy, w jakich został ujęty.
Seiende → Dasein → Beisein → Bei-einander-sein
Objaśnienie:
Seiende – jakiś byt realnie istniejący, pojawia się na poziomie ontologicznym, by następnie dać się sprowadzić na poziom ontyczny. To schodzenie będące zanurzaniem w egzystencję i odnajdywaniem sensu/esencji bycia jestestwa, prowadzi do ukształtowania się Sosein – bytu określonego „so”, tak a tak.
Dasein – o nim wiemy całkiem sporo, więc wystarczy powiedzieć, byt egzystujący tu i teraz.
Beisein – jest już określeniem odnoszącym się do osoby duchowej, której uwolniony Duch, intuicyjnie, „telepatycznie” j e s t, przebywa przy kimś/czymś.
Chcąc podkreślić różnicę między RZECZĄ a OSOBĄ V. Frankl posługuje się jednoznacznym pojęciem: Beieinandersein. Warto zapamiętać: podstawowym wyróżnikiem osoby duchowej jest to, że jej Duch „grawituje”, by znaleźć się przy innym Ty.
Antropologia, podobnie jak nauki o ludzkiej psyche powinny uwzględniać opcję ontyczną i unikać posługiwania się ogólnikami, raczej nie koncentrować się na konstruowaniu profili – modeli – sylwetek osób. A co powinny badać ? W prowadzonej analizie egzystencji najważniejsze stają pytania naprowadzające w postaci:
- co „mam”, czym jako osoba dysponuję, do czego mogę mieć dostęp ? Jak wysoko mogę mierzyć moje zamiary?
- co już osiągnąłem; kim, a może czym jestem ?
- kim właściwie powonieniem się stać ?
- kto może mi pomóc, bym mógł odnaleźć siebie ?
PODSUMOWANIE
Nie popadajmy w złudzenia, że dzięki powyższym rozważaniem poznaliśmy wreszcie człowieka, na wylot prześwietliwszy jego suppositum. Ale przynajmniej dowiadujemy się, że jestestwo będąc wprawdzie bytem do- końca-nie-wyjaśnialnym (ens ineffabile) daje się jednak rozpoznać w relacjach z innymi osobami. Rozliczne relacje interpersonalne, a zwłaszcza te, kiedy w spotkaniu nawiązuje się więź duchowa, są czymś nie-do-zastąpienia: po pierwsze, w wyłanianiu się niezafałszowanej tożsamości, a po wtóre, w dochodzeniu do bycia w pełni ukształtowaną, autentyczną osobą.
Jeśli niektóre z tych spotkań – w punkcie wyjścia motywowane są czystą interesownością, tym lepiej dla usług. Interesowność bowiem to najlepszy stymulator intencjonalności.
Stąd wynika ważna konstatacja.
W tym „mozaikowym” obrazie jakiegoś ”Ja” tworzonym przy współudziale innych, bardziej prawdziwym niż stylizowane „selfiki”, znacząca rola przypada usługodawcom.
Kazimierz Rogoziński