/α/ Najstarsze kultury
W starożytnej religii perskiej, wyznawcy Zaratustry, czy Mazdy, nie odróżniali – nie wartościowali – rodzajów prac, tym samym pracy fizycznej od umysłowej. W archaicznych kulturach agrarnych – jak pisze G. van der Leeuwe (Fenomenologia religii, Kraków, 2021) „każda praca – podstawę jej stanowi uprawa roli – jest pracą w służbie Pana, również cnota jest pracą, walką”.
/β/ Stary Testament
Jak wiemy z księgi „Genezy”, pierwszych rodziców, za sprzeniewierzenie się woli Stwórcy spotkała sroga kara. Zostali wygnani z raju, by już do końca życia (a ludzkość do kresu dziejów) i skazani na to, by trudzić się i w pocie czoła ciężko pracować. W radykalnej negatywistycznej interpretacji, praca stała się „przekleństwem człowieka”.
/γ/ Grecja antyczna
W swojej, bodaj najbardziej znanej pracy, H. Arendt („Conditio humana”) przeprowadza wnikliwy wywód objaśniając czym była praca dla starożytnych Greków i ich rzymskich spadkobierców.
Cechą znamienną stał się podział: PRACA (facio) advers. ROBOTA (laboro). Jeśli robotę – rozumieć jako wysiłek mięśni, to niewolnik tym się tylko różni od wołu, że można go nazwać animal vocale, ponieważ mówi. Natomiast robota wykonywana przez rzemieślnika (zwłaszcza garncarza, kamieniarza, rzeźbiarza…) godna była wyższego uznania, ponieważ jej rezultatem były wytwory, mające szansę przetrwać dłużej, a wypełniając siedlisko życia człowieka chronić je przed niwelującym działaniem sił przyrody.
Dla pełnego obrazu dodać wypada, że człowiek prawdziwie wolny, realizował się w aktywnościach (vita activa), jakich wymagała wspólnota polis. Natomiast dzieła prawdziwie wiekopomne utrwalał aojda – w natchnionym słowie zesłanym przez bogów.
/δ/ M. Lutra rehabilitacja pracy
Etyka protestancka wyrosła z dowartościowania pracy. Żmudny, ale też systematycznie podejmowany wysiłek to nie tylko zaszczytny obowiązek (także w stosunku do wspólnoty), ale też powołanie człowieka.
Etyka protestancka nakazywała, by jej wyznawca wykonywał swoją pracę godnie i powściągliwie, ale też zgodnie ze swoim powołaniem. Celem tak rozumianej pracy staje się zapewnienie bogactwa osobistego, ale też dostatku całej społeczności.
I co ważne, osobiste powołanie postrzegane było i oceniane z punktu widzenia przydatności człowieka, czyli jego wkładu w powiększanie użyteczności i bogactwa, jakimi dysponowała wspólnota.
/ε/ Rewolucja przemysłowa i jej skutki
Sprowadzając trwające od końca XVIII wieku przekształcenia w wykonywanej pracy do zwięzłego ujęcia stwierdzić należy, że – z jednej strony- praca zostaje wchłonięta przez robotę, a z drugiej – wyodrębnia się praca umysłowa. Ta ostatnia będzie sposobem przejawiania się wolnych i prawdziwie twórczych zdolności człowieka. Na nią też będą się powoływać przedstawiciele „wolnych zawodów” – elita nowożytnych społeczeństw.
/ζ/ Skutki industrializmu
Podawaną radykalnym przekształceniom (zwłaszcza przez, ergonomię, prakseologię – „teorię dobrej roboty”, menedżeryzm itp.) pracę, wykonywaną w fazie późnej nowoczesności, charakteryzuje: wąska specjalizacja, fragmentacja i dorywczość… Praca wykonywana przez człowieka nie jest już w stanie sprostać wymaganiom narzuconym przez normy techniczne, zatem standaryzacja wymusza automatyzację oraz robotyzację. W skutek tego praca godna człowieka staje się rzadkością, a zjawisko prekariatu czymś powszechnym.
/η/ Relikty
W formie szczątkowej prace usługodawców wykonywane są ( i pewnie – czas jakiś – będą):
- w niektórych usługach osobistych
- w usługach publicznych;
- jako usługi premium;
- jako aktywność pracopodobna (będąca świadczeniem) wolontariuszy.
Aneks
Wbrew psychologicznej teorii autoekspresji, praca usługodawcy nie jest wyłącznie ekspresją jego osobowości. Ale też na przekór ekonomii zasobowej (i jej odpowiednika w postaci HRM), jego pracy nie należy traktować jako zwyczajnego potwierdzenia nabytych kompetencji.
Czym zatem jest?
Jest i pozostanie, nade wszystko, SPRAWSTWEM.
Natomiast w opozycji do teorii pracy rozwijanych na gruncie takich nauk jak: inżynieria menedżerska, ergonomia, prakseologia i cybernetyka…, praca dla usługodawcy staje się medium przezwyciężania własnych ograniczeń, z uprzedzeniami włącznie. Ale przede wszystkim jest potwierdzeniem zdolności do obdarowywania i poświęceń; zdolności aktualnie – reliktowych. A oba ostatnie określenia podpowiadaj, co jest źródłem ożywiającym wspólnotę.
Dlatego też nie przypadkowo nazwano czasy nam współczesne posthuman era.
Kazimierz Rogoziński
Andrzej Janowski
2022-03-05 — 16:51
Panie Profesorze.
Jak zawsze, nad wyraz celnie.
Dokonałem próby odnalezienia źródłosłowu pojęcia „talent” (w ostatnio napisanym artykule), odnalazłem go (chyba) w Starożytnej Grecji. Zarzut jednego z P.T. Recenzentów – jaki jest sens przywoływania pojęć ukutych w Starożytnej Grecji dla dzisiejszego zarządzania talentami (czyli nie wiadomo czym/kim). Nie wiem, czy śmiać się, czy też płakać…..
Proszę Pana samolubnie aby jak najdłużej zachował Pan zdrowie – wraz z Panem „odejdzie” większość moich ideałów.
usluga@edu.pl
2022-03-07 — 09:26
Oj, płakać, Drogi Panie Andrzeju, tylko płakać…
Dodam inny przykład, z mojego usługowego podwórka.
Na którejś konferencji, naukowej rzecz jasna, użyłem określenia: procesy sewicyzacji (fonetyka ma tu znaczenie, bo wskazuje na łacińskie źródło), na co zareagowała pewien uczony mąż. Skorygował mnie twierdząc, że poprawnie powinno się wymawiać „serwisyzacji”, ponieważ to słowo pochodzi z angielskiego, wiadomo, jakiego słowa ( w domyśle – każdy to wie).
Dziękuję za życzenia, jako anty/szczep jakoś się trzymam.
Życzę również zdrowia i wytrwałości w dokopywaniu się do źródeł
Kazimierz Rogoziński