Jeśli przyjąć, że usługa jest inaczej, ponieważ się wydarza, to prawdziwym wyzwanym dla badacza staje się odtworzenie warunków – okoliczności – kontekstu, w jakim dochodzi do tego wydarzenia. Tym razem w próbie jego opisu będę posiłkował się określeniem między. Jego nie tyle przydatność, co nośność semantyczną chciałbym potwierdzić posiłkując się jego greckim odpowiednikiem metaxu.
METAXU
Trzeba przypomnieć, że jest to jedno z tych słów, jakim posługiwała się S. Weil w celu określenia tego, co ponad-przestrzenne, meta-fizyczne, co w pierwotnym i podstawowym sensie rozciąga się między istnieniem a nieistnieniem. Metaxu to przestwór między Absolutem a duszą człowieka, między idealnym a realnym. To ono desygnuje sferę ponad-materialną, gdzie miesza się dobro ze złem, gdzie egzystencja próbuje wzbić się ponad to, co tylko biologiczne, gdzie pojawiają się punkty odniesienia naprowadzające na wartości wiecznotrwałe… Jak widać, oczyszczone z konotacji przestrzennej, prozaiczne „pomiędzy” naprowadza dyskurs na to, co powyżej, co można wyrazić chyba tylko jednym niemieckim słowem: zwischenüber, w którym ‘über’ okolicznik miejsca zostaje wzbogacony wertykalizacją.
Cz. Miłosz, podwójny tłumacz (sic) myśli i słów S. Weil, tak wyraził jej wizję świata:
Ten świat, dziedzina konieczności, nie oferuje nam absolutnie nic prócz środków
Prawdziwe wartości są poza- światowe.
W tak zarysowane pole znaczeń można teraz próbować wpisać usługi.
- /I/ Rozbudowany, jak na blogową specyfikę, tekst pt. „Usługi między gospodarką a kulturą” był próbą odtworzenia specyficznego miejsca, jakie przypadły usługom w trwającym wieki wypracowywaniu ‘balansu’ osiągnięć cywilizacyjnych. Takie uplasowanie usług miało przypominać o dwojakim ich uwarunkowaniu.
KULTURA nie tylko wpływa na sposób wykonywania usług (vide inny status usług ukształtowany w kulturze Orientu), ale i na rozumienie ich istoty. Tradycja, zwyczaje, obycie wyznaczają usługom ważną rolę do spełnienia w życiu wspólnot i społeczeństw.
Oczywiście, występuje też zależność zwrotna – usługi współtworzą kulturę. I to we wszystkich jej wymiarach: od kultury osobistej świadczenio – dawców, przez kulturę współżycia (sfera publiczna), po kultury organizacyjne przedsiębiorstw usługowych i instytucji sektora usług. A skoro wykonywanie usług jest działalnością usługową, tym samym. zostają one podporządkowane obowiązującym zasadom i warunkom gospodarowania.
- /II/ Szerokie ujęcie trzeba wypada teraz podać radykalnemu zawężeniu. W tej odmiennej perspektywie poznawczej chodzi o potraktowanie usługi jako fenomenu wydarzającego się pomiędzy usługodawcą a usługobiorcą. Tym razem okolicznik miejsca staje się niezastąpionym słowem – kluczem, otwierającym skarbnicę znaczeń. Pośród nich najcenniejsze jest to, które odnosi się do spersonalizowanej relacji, do wymiaru – kolokwialnie – „na miarę człowieka”. Paradoksalnie, ta redukcja umożliwia najgłębszy wgląd w osobowe – osobowościowe uwarunkowania inter-personalnej relacji usługowej.
- /III/ Dzięki powyższej redukcji można wykazać, że wyświadczenie oryginalnej usługi ma coś wspólnego z aktem twórczym; że usługi otwierają się bardziej na sztuką, niż na produkcję. Tę ich predylekcję dobrze wyraża określenie performens często odnoszące się do sztuki współczesnej.
Jeśli chodzi o rozumienie usługi, to w/na tym blogu wystarczająco wiele zostało już powiedziane na ten temat. Dlatego dookreślenia wymaga drugie z kluczowych pojęć: sztuka.
Powołam się więc na wybitnego znawcę sztuki i jednocześnie twórcę, jakim bym był Reiner M. Rilke. Otóż dla tego genialnego poety, sztuka jest tym, co sytuuje się pomiędzy dziełem a odbiorcą: widzem, słuchaczem, czytelnikiem… Dzieło, jako ‘skończony’ artefakt „żyje własnym życiem”, którego byt wyznaczony zostaje przez czas przeszły i przyszły. Natomiast w czas teraźniejszy zostaje wprowadzone przez widza, słuchacza, czytelnika…
I w tym punkiem/momencie analogia (usługa – twór oryginalny, niczym dzieło sztuki) naprowadza nas na zrozumienie roli, jaka przypada usługobiorcy. Usługa nie może zaistnieć bez usługobiorcy, jego obecność jest nieodzownym warunkiem, by mogła się wydarzyć. Jednakże, w tej analogii, usługo/biorca nie jest tylko interpretatorem, pasywnym klientem, odbiorcą, biernym konsumentem, ale powinien wykazać się znaczenie wyższą aktywnością. Usługobiorca, oczywiście, powinien zainspirować usługodawcę do/w realizacji oryginalnej usługi. Ale może też znaczenie więcej. Może, a nawet powinien mieć wpływ na to, co powstanie; ma szansę z pasywnego nabywcy stać się współ – wy – twórcą usługi.
Dzięki temu zaangażowaniu i doświadczaniu, uobecniana w taki sposób usługa nie znika, tylko „żyje życiem usługobiorcy”.
- /IV/ Pomiędzy pozwala wyznacza również to wszytko, co pojawia się pomiędzy zamysłem a sprawstwem, pomiędzy koncepcją a realizacją. Takie specyficzne usytuowanie nadaje usłudze atrybut „otwartość”. Taką otwartość – nie tyle przestrzenna, co poznawcza, ontyczna i aksjologiczna, że uwarunkowania nacechowane zostają in-determinizmem. Samo zaś świadczenie określone zostają przez „sytuacjonizm”, a nie – jak w produkcji – reżymy technologiczne. Ów in-deterministyczny ‘sytuacjonizm’ nadaje świadczeniu usługi nie tylko elastyczność, labilność, ale otwartość na inny wymiar relacji. Trafnie wyraża to zwrot, często powtarzany przez usługodawców: „zobaczymy, co się da zrobić” , tzn. nic nie jest z góry przesądzone.
Dla uważnego usługobiorcy ten rodzaj doświadczeń spowodować może zmianę dotychczasowego oglądu świata ( wzbogacając jego Weltanschauung). Jeśli postawa otwartości i wola współpracy pozawalają zawiesić ograniczający wpływ czynników zewnętrznych, to usługodawca wraz z usługobiorcą mogą poczuć się ( po prostu i zwyczajnie) wolnymi ludźmi. Podejmowanie autonomicznych decyzji jest przecież jednym z atrybutów człowieczeństwa.
- /V/ Dzięki odniesieniu do „innego Ty”, każda ze stron uczestniczących w relacji usługowej nabywa zdolność korygowania własnego oglądu świata. Synkretyzm zaprojektowanego wspólnie usługowego produktu nie tylko zwiększa szansę (jego) pomyślnej realizacji, ale też staje się zachętą do osiągania ulepszonego stanu (innych) rzeczy.
Podsumujmy:
pomiędzy implikuje otwartość, a ta znosząc ograniczenia i wykorzystując ‘sytuacjonizm’, sprawia, że – we współ/działaniu wyłonić się może coś unikatowego; coś więcej niżby zapewniał deterministyczny układ zamknięty;
pojawia się jakiś poza – utylitarny naddatek wzbogacający rozpoznany stan rzeczy
- /VI/ Można wreszcie wykonać ostatni krok w snutej tu refleksji posiłkującej się wprowadzoną wcześniej analogią ( usługa jako dzieło sztuki), która tym razem sugeruje równoprawność analiz i podobną metodą poznania. I tak oto spotykamy się z myślą M. Heideggera, który dowodził, że do istoty sztuki dochodzi się przez wydarzenie się prawdy w dziele sztuki. Uściślając: prawda (która jawi się między skrytością a nie/skrytością) tylko w otwartości rozbłysnąć może.
Odnośnie do usługi, tak rozumiana prawda przejawia się dwukrotnie. Po raz pierwszy w tzw. „momentach prawdy”, za pośrednictwem których, podczas świadczenia (trzecia faza CLAN) usługodawca sprawdza wiarygodność usługodawcy. To, co widzi, czego doświadcza porównuje ze złożonymi wcześniej deklaracjami. I po raz wtóry, prawda pojawia się pomiędzy zakończeniem a rozliczeniem świadczenia oraz między rozstaniem a wznowieniem współpracy. To wówczas usługobiorca – uwzględniając kryterium prawdy – formułuje sąd wartościujący, który staje się przesłanką decyzji o (ewentualnym) kontynuowaniu współpracy z usługodawcą.
- /VII/ Ostatnie, „mitologiczne” – więc nie przemijające – ‘‘pomiędzy’ Skyllą znieczulicy (robota, automatu) a Charybdą pazerności.
Okazuje się, że niepozorne słówko pomiędzy – mataxu może być przydatne w wyjaśnianiu istoty usługi, quod erat demonstrandum.
Kazimierz Rogoziński