Operując trafnym określeniem: USŁUGODAWCA, przyjmujemy je z całym dobrodziejstwem semantycznego inwentarza. W refleksji teoretycznej powinniśmy jednak (przynajmniej okazjonalnie) jego wieloznaczną zawartość „zinwentaryzować”. Dzięki takiej analizie odkrywamy podstawowe kategorie/typy tworzące następujące cztery podzbiory składające się na pojęcie USŁUGODODAWCA:

RZEMIEŚLNIK

Historycznie, ekonomicznie, socjologicznie, kulturowo… to najbogatsza znaczeniowo typ usługodawcy. Za czasów Ludwika IX ( w roku 1268) w samym tylko Paryżu zarejestrowano 101 rodzajów rzemiosł. Do czasów pierwszej rewolucji przemysłowej, rzemiosło było najważniejszym wytwórcą usług, wraz z cechami/gildiami tworzyło sieć powiązań poziomych tworzących solidną podstawę struktury społeczeństwa agrarnego.

Rzemiosło – wniosło do cywilizacji europejskiej, obok klasztorów, wzorcowy „porządek środowiskowy”.

W niewiele zmienionym kształcie przetrwało do końca XX wieku. W Polsce jego agonia zaczęła się wraz z tzw. transformacją systemową, objawiając swoisty paradoks: w gospodarce realnego socjalizmu, prywatne warsztaty rzemieślnicze prosperowały świetnie, a spółdzielczość rzemieślnicza konkurował z hołubioną przez władze spółdzielczością pracy. Ale kiedy nastał „dziki” kapitalizm, rzemiosło, czyli prywatne warsztaty,  okazało się przeżytkiem, więc zostało wyparte przez small business. W efekcie usługodawcę – rzemieślnika zastąpił „biznesmen” – czyli (zgodnie z zalegalizowaną i  narzuconą nowo-mową ) – przedsiębiorca.

Tę szkicowo potraktowaną charakterystykę warto uzupełnić  jeszcze o jeden szczegół. Otóż kultywowana przez wieki tradycja, przekazywane z pokolenia na pokolenie znawstwo materiałów i wycyzelowane mistrzowskie wykonanie sprawiły, że wytwory rzemiosła osiągnęły taki poziom doskonałości, iż wiele z nich można było traktować jako działa sztuki.

ZAWÓD: serwisant

Od połowy XIX wieku, obserwować można skutki pierwszej rewolucji przemysłowej. Wprowadzany w coraz szerszym zakresie podział pracy spowodował powstanie nowych zawodów.

Nie były to jednak zawody, których tajniki poznawało się terminując u mistrza/meistra, wspinając się na kolejne szczeble ( ) fachowości. Nowe zawody usługowe wyłoniły się w rezultacie specjalizacji, będącej de feacto przystawaniem do sfragmentaryzowanej pracy obowiązującej w fabryce, albo do urządzeń w niej wyprodukowanych. Tak więc tokarz, suwnicowy, dźwigowy, operator koparki itp. miał swój odpowiednik w instalatorze sieci gazowej, hydrauliku, serwisancie pralki, taksówkarzu itd. W taki sposób wyodrębnił się popularny zawód usługodawcy:  serwisant (np. kotła gazowego Junkresa)

Uzyskany dzieli przyuczeniu bądź szkoleniu wąski zakres umiejętności  zawodowych takiego usługodawcy skutkował możliwością częstej zmiany specjalizacji, a także rożnymi rodzajami zatrudnienia: od umowy o pracę, przez „zlecenia”, po samo zatrudnienie.

Zawody – jako podstawowy sposób określania kwalifikacji robotnika wniosły kategorię utility mane’a  o zawężonych kompetencjach i pozbawionego środowiskowego  wsparcia.

PROFESJONALISTA

Zacząć wypada od stwierdzenia, że nie każdy fachowiec to profesjonalista. Bycie usługodawcą – profesjonalistą oznacza zdolność przejęcia i kultywowania w naszym kręgu kulturowym przebogatej spuścizny  odziedziczonej po „wolnych zawodach”.

O usługach profesjonalnych napisałem już dostatecznie wiele, nie będę się powtarzał. Ograniczę się więc jedynie do wskazania jednej cechy przypisywanej usługodawcy – profesjonaliście z prawdziwego zdarzenia. Jest nią p o w o ł a n i e (sic). Nigdy za wiele przypominać, że rzeczownik profesjonalista pochodzi od łacińskiego czasownika pro-sum (jego pochodnej formy: pro-fui ).

Zatem, nie wystarczy dyplom akademicki, ani nawet doktorski; profesjonalista powinien mieć pogłębioną świadomość swej misji, czyli tego, że pole jego działań sytuuje się na styku: dobro wspólne – kultura – gospodarka. Ta ukształtowana przez powołanie świadomość sprawia, że odważnie bierze na siebie odpowiedzialność za powierzony jego opiece (lekarz), bądź nadzorowi (prawnik) fragment rzeczywistości społecznej.

Społecznie i kulturowo wyróżniona pozycja usługodawcy – profesjonalisty wymaga wsparcia ze strony korporacji, aby swoje obowiązki spełniać mógł wzoro/twórczo, bez korupcyjnych wypaczeń. Dzięki temu profesjonalizm oznacza może: „zawód zaufania publicznego

Osiągnięcia usługodawcy – profesjonalisty ocenia się nie w kategoriach sukcesu zawodowego czy też życiowego, tylko – z a s ł u g i.

Uwaga na precedens

Pandemia 2020/2021 ujawniła coś zdumiewającego:  konflikt między korporacją a jej członkami. Chodzi o precedensowy fakt, iż prezes Naczelnej Izby Lekarskiej zrugał i przywołał do porządku tych lekarzy, którzy wypowiadali się krytycznie o narodowym programie szczepień.

Jak można się było spodziewać, lekarze zgłaszający votum separatum wobec NIL, dyscyplinującej ich do stosowania jednolitych procedur medycznych,  utworzyli w maju 2021 Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców.

Czy inni usługodawcy-profesjonaliści – spadkobiercy „wolnych zawodów” –  pójdą ich śladem?

ARTYSTA

Płynne niegdyś przejście od rzemiosła do sztuki było możliwe dzięki dogłębnej znajomości – mówiąc krótko – „warsztatu”. Dzięki temu można było oceniać wytwory rzemiosła w kategoriach: mistrzostwa i perfekcyjności wykonania, bo były to synonimy artyzmu.

N. Elias (Mozart. Portret geniusza, ) opisując kwalifikacje artysty uruchamiające proces twórczy wyróżnia trzy podstawowe komponenty:

a/ fantazją, wyobraźnia

b/ wiedza, „technika”, znajomość „warsztatu”

c/ sumienie artysty, głos wewnętrzy artysty, który mówi:

  • To trzeba TAK zrobić
  • TAK wygląda to dobrze, TAK brzmi to lepiej

Można rzec, że a + b składają się na to, co zwykło się określać mianem TALENT.

Zważywszy na owe szczególnego rodzaju kwalifikacje, artysta dołączał do grupy „wolnych zawodów”, jako twórca wzorów-kanonów piękna.

Dziś kształci się artystów w taki sposób, jakby mieli wykonywać jeden z wielu typowych, przede wszystkim użytecznych zawodów. Potwierdzeniem tego jest łatwo dostępny stopień zawodowy licencjata/magistra sztuki. Nowoczesne programy kształcenie artystów (zwłaszcza w sztukach pięknych) przyczyniły się więc do wzmocnienia egalitarystycznego trendu zacierającego różnice między użytkowym designem  a sztuką, nie mówiąc już o dystynkcji między „sztuką”  wyprodukowaną przez przemysł kulturowy a „Sztuką wysoką”.

Niemniej, artyzm wykonania, czy klasycznie rozumiane piękno ciągle znajdują zastosowanie w ocenie wyników pracy niektórych usługodawców: malarzy (np. portrecistów), fotografików, architektów, projektantów wnętrz, krawców modowych (?)  …ba! fryzjerów, chirurgów – plastycznych (?)…

Dygresja:

Czy (tylko) piękno będzie w stanie ocalić klasyczną usługę?

USŁUGODAWCA – TYP IDEALNY

Na zakończenie prezentowanej tu typologii wypada zapytać, a jak wyglądałby- zgodnie z typologią podaną przez M.Webera – idealny usługodawca?

Wiele na ten temat pisałem, więc w tym miejscu odpowiedzi nadaję lakoniczną formę.

Idealny usługodawca, to osoba świadoma różnicy, jaka pojawia się między: formalnym/normalnym  funkcjonowaniem jak usługodawca a byciem jako usługodawca.

ANEKS – albo konkluzja

N. Heinich („Sztuka jako wyzwanie dla socjologii, Gdańsk, 2019), omawiane wyżej typy wpisuje w szerszy kontekst, co pozwala określać je słowem: porządki. I wyjaśnia, że nie tyle następowały chronologicznie, ale też nakładały się na siebie.

Wywieść stąd można taki wniosek: gdyby można było wdrożyć osobną ścieżkę kształcenia usługodawców i „nałożyć” ją na dydaktyczne programy nauki zawodu byłaby jakaś szansa ocalenia profesji usługowych.

Kazimierz Rogoziński