§1

Stało się czymś niemal oczywistym, że w naukach ekonomicznych, do wykazania odrębności usług dochodzi się przez porównanie ich sposobu powstawania z produkcją. Produkcja przecież – to podstawowy rodzaj aktywności wytwórczej człowieka gospodarującego, zatem usługi są tejże aktywności uzupełnieniem, niekiedy (jak w ekonomii politycznej socjalizmu) zbędnym dodatkiem. W końcu dojść może do całkowitego wchłonięcia usług przez produkcję, w wyniku czego otrzymujemy service production.

Na szczęście, teoria usług takich uproszczeń nie akceptuje. Podejmowane są więc próby wyprowadzenia głębszych lub inaczej poprowadzonych uzasadnień autonomiczności i odrębności  usług. Jeden z możliwych sposobów wykazania swoistości usług przedstawiam w tym artykule.

§2

Skoro produkcję rozumieć będziemy jako przetwarzanie materii w celu uzyskiwania rzeczy użytecznych, służących do zaspokajania potrzeb… to wspólna wszystkim wyrobom/wytworom zdolność do owego zaspokajania wymusza akceptację zależności typu:

rodzaj potrzeby = cecha produktu

Jeśli tak, to pojawia się pytanie, czy aby wyróżniających usługi cech nie należy poszukiwać gdzieś indziej, czyli głębiej niż na poziomie osławionych potrzeb Masłowa? Ale zanim pojawią się (ewentualne) efekty tych poszukiwań, wcześniej pokonać trzeba pojawiające się trudności.

Odnotować więc wypada, że niejako już w punkcie wyjścia teorii ekonomii – usługi zostają włączone w jeden uniwersalny proces re/produkcji. Oznacza to, że ich rozumienie  i traktowanie  zostało zafiksowane na trzeciorzędnym (dosłownie) ich znaczeniu:

  1. Produkcja (przemysł + rolnictwo)
  2. Handel
  3. Usługi

§3

Czy cokolwiek można tu jeszcze zmienić ?

Określenie service production  już nie razi uszu ekonomisty. Wszystko wydaje się przesądzone. Wiem, że szanse są znikome, aby coś tu zmienić, ale próbować warto, w końcu po to właśnie powstał ten blog…

Zatem, niniejszym podejmuję kolejną teoretyczną  próbę – dostarczenia argumentu za odrębnością/swoistością usług. Jednocześnie deklaruję, że w celu uniknięcia powtórzeń, wywód osadzam na następującej parze tez:

/1/ odrębność, autonomiczność tudzież wynikające stąd znaczenie usług ujawnić się może w całej okazałości, jeśli przejdziemy od wyjaśniania motywu ich nabywania do zrozumienia ich istoty. Przyjmijmy zatem, że sedna prowadzenia działalności gospodarczej, nie da się wyeksplikować bez uprzedniego wyjaśnienia sensu bycia człowiekiem. Wszakże to człowiek jest podmiotem gospodarującym…  Fundamentalnego – czyli antropicznego  – sensu tej jego działalności nie można ograniczać wyłącznie do imperatywu zaspokajania potrzeb. Byłby to nazbyt daleko posunięty redukcjonizm, potwierdzający niezrozumienie dziejowej misji człowieka i antropologicznej wykładni jestestwa. Bycie człowiekiem nie spełnia się w eksploracji zasobów przyrody, tylko na wzbiciu się Duch ponad materialne uwarunkowania.

/2/ Sens bycia człowiekiem odsłania się w całej  okazałości i jasności tudzież  w niezakłamanym ujęciu, jeśli przyjmiemy, że w dochodzeniu do bycia w pełni ukształtowaną osobą – osobowością (poza koniecznością zaspokajania potrzeb), równie ważne staje się prze/orientowanie, otwarcie na przyciągające oddziaływanie wartości. A ponieważ atraktory wartości oddziałują nie tylko z zewnętrza, ale i  z wysoka, dlatego mogą rozbudzić w człowieku pragnienia.

§4

Wniosek wstępny.

Jeśli – po pierwsze – ekonomię/gospodarkę uznać za domenę podporządkowaną konieczności, a jej pojawianie się tłumaczyć  imperatywem zaspokajania wielorakich potrzeb; oraz – po drugie – gdyby kulturę/antropologię utożsamiać z wyemancypowaną sferą duchowości, to usługi sytuują się pomiędzy obu dziedzinami.

Wniosek jednoznaczny, więc nie wymaga komentarzy.

Tyle ustaleń wstępnych. Pozwalają one dość precyzyjnie wyznaczyć poziom, na jakim dalej prowadzona będzie refleksja. W jej rozwijaniu posiłkować się będę dodatkową tezą przejściową: uzasadnianie znaczenia usług, wyłącznie przez podkreślanie ich zdolności do zaspokajania potrzeb, jest nie-do-zaakceptowania,  ponieważ ujawnia jedynie pół/prawdę o usługach. A prawda – wymaga uwzględnienia faktu ich usytuowania POMIĘDZY GOSPODARKĄ A KULTURĄ.

§5

Chociaż taka lokalizacja usług jest tyleż kłopotliwa, co zobowiązująca, to teoria usług musi – mimo pojawiające się trudności –  owo POMIĘDZY uwzględniać. Na skutek takiego specyficznego uplasowanie usług,  ich charakterystyka przeprowadzona być powinna w trzech odsłonach.

1. Usługa jako przedmiot zaspokojenia potrzeb

Stosowany schemat wyjaśniania jest następstwem obowiązującego w naukach społecznych „imperatywu zaspokajania potrzeb”, bowiem do niego sprowadza się wszystko, co tłumaczy  – rzekomo wyczerpujący – opis  behawioru współczesnego człowieka.

Skoro odczuwam potrzebę, to wybór (nie zawsze konieczny) PRZEDMIOTU jej zaspokojenia jest tegoż skutkiem. Dla utrwalenia w pamięci zapisuję:

POTRZEBA jako przyczyna → PRZEDMIOT jako skutek

Z tej kauzalnej formuły wynika sposób traktowania usług w naukach ekonomicznych (z ekonomikami branżowymi włącznie), z następującą tego konsekwencją: usługa jako przedmiot zaspokajania potrzeb, faktycznie ulega uprzedmiotowieniu. W efekcie również usługa osobista traktowana jest tak samo jak usługa rzeczowa czy „infrastrukturalna”; zresztą takie rozróżnienie nie ma znaczenia, liczy się przede wszystkim zdolność do zaspokajania potrzeb.

Uprzedmiotowiona usługa staje się towarem albo produktem.

2. Usługowa anomalia

Teoria usług dostarcza przekonujących argumentów i wyjaśnień odnoszących się do zróżnicowanych motywów nabywania usług. Owszem, popyt na usługi może, przede wszystkim, wynikać z konieczności zaspokajania potrzeb organicznych, jak i „technicznych”. Ten ostatni jego rodzaj zwykle podyktowany jest niezdolnością samodzielnego uśnięcia usterki czy zidentyfikowanego braku (czegoś). Jednakże istnieje cała (wcale niemała) branża usług OSOBISTYCH, dla których tamten schemat wyjaśniania genezy popytu jest nieadekwatny, by nie powiedzieć – błędny.

Chcąc ową odrębność uzasadnić, trzeba odwołać się do bardziej podstawowej dystynkcji, jaka zachodzi między POTRZEBĄ a PRAGNIENIEM.

§6

Aby nie przeoczyć odmienności, teraz, w odrębnym paragrafie, zamieszczam porównanie obu podstawowych motywów skłaniających do nabycia usługi.

Potrzeba

POTRZEBĘ rozumieć należy jako uwarunkowanie, w zasadzie  o charakterze b y t o w y m. Aby żyć, aby przeżyć – człowiek musi zaspokajać potrzeby niezbędne do życia, a stopień pilności ich zaspakajania pozwolił A. Masłowowi stworzyć coś w rodzaju hierarchii/drabiny potrzeb.

Ale egzystencja, jak to wielokrotnie przypominałem – nie jest wegetacją, tylko transcendowaniem, ponad to, co zwykło się nazwać: niedergezwunge (uwarunkowane oddolnie).

Pragnienie

PRAGNIENIE jest trudniejsze w opisie, co nie znaczy – treściowo uboższe.

Jest swego rodzaju „naprowadzaniem” na to, co ze względu na swoją donośność, obiektywną Wartość, nabiera znaczenia dla (potencjalnego) usługobiorcy. Pragnienie bywa więc ujmowane, jako odpowiedź dana na przyciągające oddziaływanie Wartości.

Oto przykłady – motywowanej pragnieniem – chęci/gotowości nabycia usługi:

– rozwijanie i doskonalenie talentu

– wyrobienie  umiejętności, do których ktoś jest predestynowany

– przeżycie sacrum we wspólnocie wierzących

– „intelektualna uczta”, jaką jest wysłuchanie wykładu mądrego mówcy

– doznanie wzniosłości piękna podczas koncertu symfonicznego

– spotkanie z „myślącym inaczej” psychoterapeutą

Tych kilka przykładów daje podstawy, by wskazać zasadniczą różnice między analizowanymi tu pojęciami. Otóż w odróżnieniu od potrzeb, pragnień się nie zaspakaja przez nabycie, posiadanie czy „skonsumowanie” jakiegoś użytecznego przedmiotu. Co więcej:

pragnienia są nie-do-nasycenia, albowiem podlegają wzrostowi przez ich sublimację, a nie wygaszeniu.

Dzięki temu możliwy się staje duchowy wzrost człowieka.

Po zaspokojeniu potrzeby zanika zainteresowanie przedmiotem likwidującym stan deprywacji; natomiast w przypadku pragnień – przedmiot   zainteresowania nie traci nic ze swej atrakcyjności. A wprost przeciwnie, jego atrakcyjność wzrasta.

Podkreślam to przedostatnie słowo, albowiem – jak się niebawem okaże – ukryte w nim został nie tylko etymologiczny trop, ale i aksjologiczny „atraktor”.

§7

Teoretyczne uściślenie

Jak się okazuje, prowadzony tu wywód, zasadzający się na rozróżnieniu między potrzebą a pragnieniem, wymaga – dla pełniejszego zrozumienia –  dokładniejszej charakterystyki  tego ostatniego. Pragnienia były przedmiotem wnikliwej analizy naukowców zajmujących się antropologią filozoficzną, zwłaszcza tych, którzy wyszli ze szkoły fenomenologicznej. Wśród nich poczesne miejsce zajmuje D. von Hildebrand, z dokonanych przez niego ustaleń zamierzam teraz skorzystać.

  • Potrzeba

konieczność zaspokojenia potrzeby – przyczyną

rzecz/przedmiot/produkt/usługa – skutkiem

  • Pragnienie

przedmiot pragnienia – przyczyną,

nasycenie (ale też rozbudzenie) – skutkiem

Warto dodać, że pomimo wielości odmian i przejawów, głównym przedmiotem pragnień jest niezmiennie ta sama  Platońska triada wartości, czyli: PRAWDA – DOBRO – PIĘKNO.

§8

Empiryczny przerywnik

Wyodrębnienie pragnień i tym samym dostrzeżenie innych (poza potrzebami) motywów nabywania usług, postaram się zilustrować na przykładzie usługi kształcenia. Przychodzi mi to o tyle łatwiej, ponieważ starałem się ją przez ponad trzy dekady wyświadczać, niestety, ze znikomym powodzeniem.

Jeśli studia – jak to aktualnie wygląda – są podejmowane z potrzeby uzyskania/nabycia dyplomu (bo już nie można mówić o jego „zdobyciu”) szkoły wyższej, to nauczyciel akademicki – jako łącznik między taką potrzebą a przedmiotem zaspokojenia (świadectwem) – staje się zwyczajnym przekaźnikiem wiedzy. Studenci ćwiczą jakieś przydatne metody pozwalające rozwiązać podręcznikowe problemy, bądź poznają „modele” demonstrujące, jak skutecznie zapanować nad jakimś fragmentem świata.

Dla odmiany, mądry profesor (a w czasie, gdy studiowałem, jeszcze trafiali się tacy) starał się będzie rozbudzić w studentach zainteresowanie światem; zainteresowanie nie powierzchowne, ale na tyle trwałe, by wystarczało im na resztę ich życia. Będzie więc explicite wywodził, albo „przemycał” uwagi/pytania  typu:

  • Czemu sama wiedza „JAK ? ” jest dla osoby myślącej nie wystarczająca
  • Co sprawia, że powinno się szukać bardziej fundamentalnej odpowiedzi „DALACZEGO ?”
  • I czy NAPRAWDE z badań (zwłaszcza społecznych) wyprowadzane być powinny wyłącznie praktyczne wnioski?

Owszem, kiełkujące w studencie pragnienie poznania prawdy może zostać nie tylko wzmocnione, ale i odpowiednio ukierunkowane. Nauczyciel akademicki jest po to, aby student nie musiał metoda „prób i błędów” rozstrzygać, co – tak naprawdę – jest ważne ?, bowiem wiarygodne odpowiedzi już dawno temu zostały sformułowane.

Ergo, nauczyciel (zresztą nie tylko akademicki) bardziej realizuje swą misję rozbudzając zainteresowania bogactwem otaczającego świata, niż spełniając oczekiwania uczniów.

§9

Transcendująca analogia

Powyższy przykład usługi kształceniowej (należącej do grupy usług osobistych) pozwolił – jak sądzę – dostrzec i uwypuklić różnicę między potrzeba a pragnieniem.

Odsłonił też odmienną perspektywę, w jakiej dostrzegać można usługi, zwłaszcza osobiste. Okazuje się, że:

schemat wyjaśniania, jakim jest imperatyw zaspokajania potrzeb ma alternatywę.
Jest nią  odpowiedź na przyciągające oddziaływanie wartości

§10

Podkreślić należy, że w zupełnie innym świetle jawi się teraz rola usługodawcy. Nie da się ukryć, że skierowane doń wymagania są wygórowane. Niewielu będzie w stanie się z nimi zmierzyć. Ale tym wymaganiom sprostać musi usługodawca, którego nieprzypadkowo nazywa się PROFESJONALISTĄ.

§11

Próg trudny do pokonania

Przeprowadzone wyżej odróżnienie pragnień od potrzeb ujawniło swoisty dystans, albo swoiste continuum, w które wręcz idealnie wpisują się usługi. To ewidentna korzyść poznawcza; ale niestety – co oczywiste –  wywołuje ona komplikacje teoretyczne, a tego badacze unikają (wymachując osławioną „brzytwą Ockhama”).

Powód jest oczywisty. Zbitka pojęciowo-znaczeniowa:

potrzeba => przedmiot/produkt ją zaspokający

poddana być może łatwym przetworzeniom, przyporządkowaniu i schematyzacji. Natomiast radykalnie odmienną  sytuacją natrafiamy odnośnie do pragnień:

„przedmiot” – będący przyczyną –  jest projekcją przyjętej postawy (by nie powiedzieć wrażliwości), a skutkiem – subiektywne doznanie nasycenia, jako wynik obcowania z czymś wartościowym (bądź samą wartością).

Tym samym wyraźnie zarysowują się dwie różne metodologie i dwa odmienne ich teoretyczne odpowiednik:

w badaniu potrzeb dominują metody ilościowe

w opisie pragnień – interpretacja i fenomenologiczna rekonstrukcja doznań, wspomagana metodami jakościowymi

O ile pierwsza metodologia jest powszechnie znana i wszędzie nauczana, to ta druga, ciągle napotyka na próg niezrozumienia.

§12

Otóż jeśli serio przyjąć, że usługa to taki fenomen plasujący się POMIĘDZY jednoznacznością (potrzeba jako przymus) a nie-do-określonością (pragnienie jako uwolnienie), to w jego opisie świadczenia usługi powinno się zwracać uwagę na to, co:

– w owej realizacji oryginalne

– jako wytwór  – niepowtarzalne

– jako skutek wartościo-twórcze

Widzimy więc, że fenomenologiczna teoria usług nie może silić się na żaden ogólny opis, albowiem nie ma podstaw do generalizacji, co najwyżej dać może jedynie opis formalny. Ale każde formalne ujęcie lekce – sobie – waży treści istotne.

Każdy fenomenolog to wie, że opis im bardziej formalny, tym niej adekwatny, dlatego skupia swoją uwagę na analizie treści istotnych. Natomiast czysto formalne ujęcie usług jak najbardziej opowiada prawnikom, informatykom, kwalitologom…

Dlatego też dostrzeżenie pragnień i wykorzystanie ich w wyjaśnianiu motywacji nabywania usług uznać wypada za znak rozpoznawczy fenomenologicznej teorii usług.

§13

Jeszcze krótka konkluzja (i tak nader rozrosłego tekstu).

Zbierając powyższe rozważania w jedno syntetyczne ujęcie, można by je zapisać w postaci następującego trój-mianu:

PRESJA – zaspokajania potrzeb

[należy je zaspokajać, chociaż nie zawsze jest to konieczne]

NALEŻNOŚĆ – dotycząca wszystkiego, co wartościowe

[godzi się, abyś…]

POWINNOŚĆ – odnosząca się do moralnie doniosłych zobowiązań

[ musisz, bo jeśli nie ty, to kto… ?]

Kazimierz Rogoziński