Od dawna noszę się z zamiarem, by osobną uwagę poświęcić bardzo dynamicznie rozwijającej się branży; chodzi o usługę bezpieczeństwa pospołu z ochroną. Nie tyle kontekst, co oczywiste koneksje sprawiają, że mam opory.
Te pojawiają się, ilekroć natrafiam na umundurowanych usługodawców. Mundur bowiem odsyła do regulaminu, a regulamin raczej ogranicza myślenie…
Jeśli pomimo oporów zajmuje mnie ta specyficzna branża, to właśnie z powodu paradoksu, jaki ujawnia. Otóż, wspomniane ograniczenia zdaje się być siłą napędową jej rozwoju. I co nie mniej ciekawe, ów regulaminowo przykrojony dynamizm wpłynął zasadniczo na rozszerzenie zakresu znaczeniowego pojęcia: „usługa bezpieczeństwa”. Nie chodzi już tylko o bezpieczne granice, czyli o bezpieczeństwo kraju i życia jego mieszkańców. Okazuje się bowiem, że podstawowym celem staje się obrona zdobyczy cywilizacji, a więc w zasadzie, jaj osiągnięć materialnych. Usługi bezpieczeństwa są więc po to, aby za wszelką cenę utrzymać zdobyty poziom zamożności i stan posiadania zachować nienaruszonym. Innymi słowy chodzi o zachowanie materialno-technicznej „struktury” i jej wypełnień, bez konieczności rekonstrukcji kulturowych fundamentów.
Z tego też powodu usługi bezpieczeństwa świetnie wpisują się w pan/europejski projekt zrównoważonego rozwoju. Sustainable development to koncept polegający na balansowaniu między trzema głównymi filarami dźwigającymi świat współczesny. Są to:
technologia – cywilizacja – ekologia
Jak widać w tym „trójnogu”, brakuje kultury, z oczywistego powodu: bo już dawno stała się „techniczna”. Dlatego wspomniana konstrukcja jest mało stabilna i wymaga zabezpieczeń.
Z tej też racji, usługi bezpieczeństwa czeka „świetlana przyszłość” (chyba że nagle zgaśnie światło).
Kazimierz Rogoziński