Od dłuższego czasu nęka mnie myśl: a jak powinna się nazywać nauka zajmująca się usługami? Pomysł, by nazwała się serwisologia – odrzucam, bo brzmi to nader banalnie.
Rozglądając się za innymi określeniami tudzież analogiami, trafiam na ergologię. Jest to nauka – niegdyś dział etnografii – zajmująca się materialnymi wytworami pracy człowieka. Nazwę tworzy ergon – czyli praca, która pojawia się ponadto w ergonomii. Ale grecki trop jest cenny. Jest też inne słowo, po które sięgnął również twórca prakseologii (prakter – to sprawca, i dalej praxis). Nie chciałbym jednak, aby nauka o usługach miała wspólny – z nauką o zarządzaniu – prakseologiczny korzeń.
Ale wydaje się, że najbliższą łacińskiego źródła (servo, servus, servitium) jest gracka douleia – służba, posługa, ale też niewola… Więc skłaniałbym się ku doulelogii – zwłaszcza, że…..
No właśnie, ponoć w szpitalach nie można już zwracać się do pielęgniarki per „siostro”; więc przyjęła się doula – choć, jak na razie, na oddziałach ginekologiczno-położniczych, ale tam rodzi się nowe życie.
Kazimierz Rogoziński