Brak przekonującej „etiologii” zła, czy też wątpliwe wyjaśnienia teodycei, nie skutkują kwestionowaniem realności i powszechności jego występowania. Niemało też było pisarzy, którzy trudzili się, by dać  wierny opis wielości sposobów jego przejawiania.  Jednym z nich był, bez wątpienia, G. Herling – Grudziński. Jego głos wybrzmiewa osobistym i szczerym tonem, ponieważ – rzec można – fizycznie doświadczył mocarności zła w zinstytucjonalizowanej postaci w sowieckim łagrze.

W „Dzienniku pisanym nocą” (12.XI.1972) wyraża się z aprobatą o odważnym geście papieża Pawła VI, kiedy ten starał się przypomnieć światu o istnieniu Szatana. Pisarz papieskie memento nazywa wręcz „gromem z jasnego nieba”. Pojawiło się bowiem w momencie, kiedy  intelektualnym progresistom, zresztą przy czynnym wsparciu ze strony Kościoła (a zwłaszcza kościołów protestanckich), udało się przeprowadzić skuteczną „demitologizację” diabła. Tam gdzie kiedyś padało staro-biblijne imię Satanas, teraz – co najwyżej – pojawia się enigmatyczne zło, do tego ubrane w eufemizmy. Odwaga Pawła VI więc tym większa, że nie tylko przeciwstawia się wyidealizowanemu obrazowi współczesnego świata, ale  dosłownie, nazywa zło po imieniu.

Tak oto, dzięki Herlingowi-Grudzińskiemu, w ogólnej systematyce „zła wcielonego” pojawiają się dwie opisane przez niego podstawowe kategorie, do których – aktualizując i poszerzając zestawienie – dopisuję jeszcze trzy kolejne.

  1. Szatana – we wspominanej adhortacji, Paweł VI nazywa tak:
    Istota żywa, zdeprawowany deprawator, straszliwie realny, tajemniczy i okrutny, wróg numer jeden, dotykalny kusiciel, siewca błędów i nieszczęść, perfidny i chytry czarodziej”.
  2. Wszechpotężny i wszechobecny „Książe Ciemności”, przywdziewający bez żenady uniform/mundur urzędnika państwowego w krajach, w których pod jarzmem dyktatury i terroru na długo zapadły „ciemności”.
  3. Antychryst.
    Ponieważ wobec samego Jezusa Szatan był zupełnie bezsilny, więc – z upokorzenia i zemsty – wypowiedział wojnę Jego wyznawcom. Jakkolwiek jej wynik jest przesądzony, zmagania trwać będą aż do końca świata. Nie będą to krwawe rzezie, to  już raczej prehistoria; dziś zstąpiła je „wojna hybrydowa” prowadzona zza biurek strategów.

Sam Szatan to już nie bies Dostojewskiego, ale życzliwy doradca, cierpliwie tłumaczący, dlaczego nie istnieją żadne „ekstrema”. Powinny zostać wyeliminowane, ponieważ ich obecność byłaby  dowodem na istnienie Absolutu, a dla czegoś takiego w zhomogenizowanym i racjonalnym świecie nie ma przecież miejsca.

Banalność zła.

 Masowość – jako skutek „Rewolucji mas” (określenie J. Ortegi y Gasseta), gruntownie przeobraziła świat współczesny. Bariery ochronne stawiane niegdyś przeciw złu zostały zniesione, by nie powiedzieć stratowane. Populizm stał się pożywką i jego rozsadnikiem. Homo homini lupus – owczarnia przemieniona w stado wilków.

Historia XX wieku ewidentnie potwierdzała, że zło jest wszechogarniające, a przez swą zwyczajność – staje się banalne. Nie posiada żadnej głębi, wnikanie weń odsłania tylko nicość. (H. Arendt Eichmann w Jerozolimie, Kraków, 1987)

Nawet jeśli agresywność wilków udaje się okiełznać, to zło i tak wykazuje „naturalną” zdolność do samoczynnego rozpleniania, jak brud, osad pyłu, korozja…

 

Wreszcie szkicuję – „portret z pamięci” – Szatana później ponowoczesności:

super, iście komputerowa inteligencja

racjonalny moralizator

głosiciel pół/prawdy, tzn. patron ery post/prawdy

słabeusz obsesyjnie demonstrujący brak akcesoriów władzy, dysponujący jedynie siecią

Konkluzja.

Jak już wspomniałem na wstępie, wcześniejsze niepowodzenia w wyjaśnieniu fundamentalnej kwestii: dlaczego zło? Unde malum?  nie zniechęciły myślicieli. Ciągle podejmowane są próby sformułowania odpowiedzi na to tyleż niepokojące, co drażliwe pytanie. Niżej przytaczam przykłady dwu wyjaśnień, trafiających mi do przekonania, zwłaszcza dlatego, że pochodzą nie od teologów, ani moralistów.

Ryszard Przybylski (Ogrom zła i odrobina dobra, Warszawa, 2006):
Przedwieczny akceptuje ziemską władzę Księcia Ciemności, by ten przecierając ścieżki do naszego umysłu, nieustannie wystawiał na próbę daną człowiekowi wolność.

Jerzy Nowosielski, tak, tak – ten wybitny artysta malarz w „Rozmowach z Z. Podgórcem, wydanych dwukrotnie przez krakowski Znak:
Gdyby nie metafizyczne doświadczenie zła, które jest nam bezpośrednio i najłatwiej dane, nie zrobilibyśmy ani kroku ku drodze doskonalenia duchowego.

Kazimierz Rogoziński