Nic bardziej ryzykownego niż zajmowanie się przyszłością świata. Rysko prognozowania wcale nie zimniejsza się wraz ze wzrostem danych wyjściowych. Ekstrapolacje zawodzą, ale i refleksje historiozoficzne zwieńczone nowatorskimi wizjami przyszłości też się nie spełniają. Dowodząc tej tezy, posłużę się dwoma współczesnymi przykładami: chronologicznie wcześniejszą pracą K. Jaspersa, Vom Unsprung und Ziel der Geschichte z 1949 roku oraz bardziej znaną książką F. Fukuyamy, Koniec historii, 1991. Fukuyama prowadził swoje rozważania o przyszłości świata w stanie – powiedzmy – euforii umysłowej, w jaką popadło wielu badaczy po upadku ZSSR. Klęska komunistycznej dyktatury raz na zawsze miała przesądzić, iż systemy autorytarne i dyktatury już nigdy się nie odrodzą, a to oznacza, iż dla liberalnych demokracji nie ma alternatywy. Trzydzieści lat później jest już oczywiste, że najpotężniejszym mocarstwem światowym stała się ChRL i post/komunistyczny reżim Putina; negując wszystkie zasady liberalizmu rozpoczyna ekspansję, najpierw ideologiczno – polityczną, a od 2022, także jawną ekspansję terytorialną. Zatem, nihil novi, bowiem Realpolitik sprawia, że historia się powtarza.
Karl Jaspers („O źródle i celu historii”) zarysował bardziej śmiałą, by nie powiedzieć wizjonerską perspektywę przyszłości świata. Syntetyzuję i wydobywam z niej to, co najważniejsze. Przywołując znamienne osiągnięcia, jakie ludzkości wypracowała w starożytności, w tzw. „czasie osiowym” (lata 800 – 200 aCh) dowodzi, że tamto źródło nie wyschło, że mogą z niego nadal czerpać wszystkie narody. Jak z historii powszechnej wynika, owo pra/źródło jest niewyczerpywalne, zasila bowiem rozwój duchowy wszystkich narodów. Duchowość człowieka ma to samo źródło i identyczny cel – Transcendencję. Z tej przesłanki K. Jaspers wyprowadza wniosek: zjednoczenie ludzkości jest możliwe także na poziomie geo-politycznym. Istnienie duchowej wspólnoty ludzkości zostało potwierdzone wypracowanymi w starożytności osiągnięciami, co warto podkreślić – działo się to w warunkach utrudnionego przesyłania wiadomości i odizolowania rozległych połaci Ziemi. Współczesne osiągnięcia techniki dotyczące łączności i transportu wytworzyły udogodnienia w przepływie informacji, idei i współtworzenia międzynarodowych organizacji. Nigdy wcześniej nie pojawiły się warunki bardziej sprzyjające zjednoczeniu świata.
Jednakże niemiecki filozof wniosek ten formułuje przyjmując fundamentalne założenie, że współczesny człowiek nie utracił swojej pierwotnej duchowości, że pozostał wierny swej dziejowej misji, jaką jest odkrywanie duchowego wymiaru rzeczywistości.
Otóż już to wiemy, że trzy-czwarte wieku po jego sformułowaniu, wniosek ten okazał się z gruntu błędny. Zjednoczenie ludzkości na duchowym fundamencie okazało się kolejną utopią. Jest faktem geo-politycznym, że ludzkość w zglobalizowanym świecie podzieliła się na dwa wrogie bloki północny (cywilizacja Zachodnia) i południowy (BRICS). Zachodzące w nich procesy politologia traktuje odrębnie, eksponując różnice. Na północy następuje proces „atomizacji” człowieka, natomiast w południowym ( ?) – proces wprost przeciwny; jest nim autorytaryzm powodujący kompresję społeczeństw w bezwolną w ludzką masę. Ale ta różnica jest pozorna. Wszystko wskazuje na to, iż w wymiarze mondialnym (mon Dieu… ) również bogaty arsenał „miękkich” środków zniewalania prowadzi do identycznego celu: przekształcić człowieka w zewnątrz-sterowalną- jednostkę, przy zachowaniu pozorów wolności.
Wiele badaczy zajmuje się opisem i analizą „znaków czas” i niepodobna zaprezentować tu ich osiągnięć. Ale wystarczy dokonujące się przekształcenia rozpisać na continnum (wyznaczonym przez dwa cywilizacyjne markery: z jednej strony Ch. Lascha „Kulturę narcyzmu”, 1979, wyd.1, a po stronie przeciwnej – B – Ch. Hana „Społeczeństwo zmęczone i inne eseje, Warszawa, 2022; natomiast na skali czasu jest to ostatnie pół wieku ), aby rozpoznać skalę spustoszenia, jakie cywilizacja zachodnia pozostawia po sobie.
Ponieważ mój tekst ukazuje się w dziale LAPIDARIA, więc dokonuję radykalnych ograniczeń tematycznych i skupiam się tylko na tym, co obserwuję w naszej schyłkowej „zachodzącej” cywilizacji. Jej rozpoznawalną cechą jest konsumpcja, które stała się najważniejszą formą aktywności człowieka. Konsumuje się wszystko, albo w formie śladowej rytualizacji, albo infantylnej rozrywki. Konsumpcjonizmem jest ‘kompleks’ zachowań i postaw będących przyswajaniem, więc osadzonych na ego/centrycznych podstawach. „Ja i moje potrzeby” to nie tylko podstawowe koordynaty społecznej czaso – przestrzeni, albowiem – zwłaszcza na poziomie behawioru- wyraźna jest orientacja dośrodkowa, k-sobna. Imperatyw zaspokajania potrzeb sprawia, że popyt nigdy nie wygasa, ale błędne jest mniemanie, iż konsumpcyjne ssanie równocześnie wzmaga – powiedzmy – orientację na od/materializowane treści.
Konsument staje się jednostką zewnątrz sterowalną, ale nie podmiotem otwierającym się na spotkanie z innym Ty (swoistym pars – pro- toto innego wymiaru rzeczywistości). Konsumowanie będące zaspokajaniem mojej potrzeby zawsze prowadzi do relatywizacji i domknięcia w immanencji; natomiast czymś krańcowo odmiennym jest postawa otwartości, jako warunek nie tyle komunikowania, co porozumiewania się z ludźmi. I tu dochodzimy do sedna w charakterystyce czasów nam współczesnych.
Otóż w myśleniu Jaspersa pojawił się błąd, ponieważ nie mógł tego przewidzieć, że oszałamiające zdobycze techniki sprawią, iż komunikacja nie będzie służy międzyludzkiemu porozumieniu, tylko stanie się narzędziem atomizacji jednostek, by nimi skutecznie manipulować. Syndromem naszych czasów jest przedstawiana niżej struktura:
polaryzacja
↑
meta/dystrybucja
– — – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
↑
cyfryzacja – komunikacja – logistyka
Jak widać u podstaw tej struktury tkwi układ sprzężony, który gwarantuje nie tylko szeroko zakresowy przepływ elektronicznie spakowanych informacji. Powstała struktura jest tyleż stabilna, co wszechogarniająca, bowiem ową, z pozoru czysto techniczną, infrastrukturę tworzą MEDIALE CENTRA DOMINACJI. Hegemonami w świecie współczesnym stały się korporacje medialne, ponieważ z łatwością podporządkowały sobie rządy w krajach liberalnej demokracji, ale taż dlatego, iż zmonopolizowały przekaz informacji.
Nie jest więc prawdą, że wzrost mobilności, dekoncentracja przestrzenna nabywców idzie w parze z ich polaryzacją ich poglądów. Konsument popada w złudzenie traktując pojawiające się możliwości swobody wyboru z oszałamiającej ofert produktów jako systematyczne powiększenie wymiaru swojej wolności. Nie uświadamia sobie, że uczestniczy w nieodwracalnym „kanalizacji” poglądów, korygowania preferencji, ponieważ w społeczeństwie cyfrowej komunikacji cele jest „atomizacja”, która – co paradoksalne – prowadzi do zniewolenia.
W społeczeństwie cyfrowej komunikacji, sterowanym przez medialne centra dominacji, „samotni razem” mogą oddawać/poddawać się komunikacji bez ograniczeń. Komunikacja prowadzona en masse sprawiła, że nie tylko ‘medium’ przekształciło się w ‘przekaz’. Właśnie z tego powodu, iż powoduje polaryzacje i izolację, komunikacja jest kompatybilna z konsumpcją, i dlatego też stała się nieodzowna, bardziej nieodzowna niż „chleb nasz powszedni”.
Konsumujesz, więc jesteś.
Logujesz się, więc nie tylko jesteś z nami, ale jesteś nasz !
Albo
w slangu pokolenia smartfono-zależnych: Jak masz apkę, złapiesz żappkę.
Kazimierz Rogoziński