Dla E.S.
Bez wątpienia, za jeden z filarów teorii ekonomii uznać należy zasadę racjonalnego wyboru. Zakłada ona, że na takie miano zasługuje wybór dokonany na podstawie wiarygodnych przesłanek, formułowanych wedle dostępnej wiedzy. I jak to w teorii bywa, jej wizytówką są wyidealizowane modele, tworzone na najwyższym poziomie abstrakcji. Także odnośnie do rozpatrywanego tu „racjonalnego wyboru” pojawiają się dwa implicite przyjęte idealizujące założenia.
/1/ Ponieważ społeczeństwo informacyjne jest społeczeństwem demokratycznym i u-sieciowionym, więc tym samym, w dostępie do informacji rynkowej dyskryminacja nie ma prawa bytu.
/2/ Wiedza rynkowa osiąga najbardziej wyrafinowaną postać, wyrażającą się w cenach. Parametr cenowy traktowany jest jako rezultat gry między popytem a podażą (NB przy innych dodatkowo wprowadzanych założeniach).
Zatem – kreśląc ten idealny obraz – sięgnąć wypada po biblijną metaforę: informacje rynkowe, niczym manna z nieba, spływają na przedsiębiorców będąc pożywką dla racjonalnych wyborów i podejmowanych działań. A że gospodarstwo domowe uznane zostało za jeden z fundamentalnych podmiotów rynku, przyjmuje się, że również jego członkowie podejmują racjonalne wybory konsumpcyjne.
Jednakże ten opis traci swą wiarygodność w GOW. W sto lat po J. Schumpeterze, miejsce dawnego przedsiębiorcy będącego wzorem osobowym sytuującym się pomiędzy artystą a bohaterem, zajął finansista- spekulant. Tego ostatniego nie interesuje już przekształcanie oszczędności w długookresowe inwestycje, tylko w turbo-kapitał. W ten sposób wyłoniła się jedna jedyna przesłanka wyboru ekonomicznego: wskaźnik efektowności rotującego kapitału. Jego wielkość nieustannie obliczają i przeliczają programy komputerowe obsługujące giełdy; racjonalność gwarantowana jest przez techniczno-informatyczne soft-ware, czyli osławione algorytmy.
Aby skonstruować wskaźniki opłacalności przeznaczonego do obrotu kapitału, trzeba poddać kwantyfikacji wszystko, także i to, co pojawia się na rynkach branżowych, nawet tak specjalistycznych jak rynek usług medycznych. W ten sposób tracą one swoją dotychczasową (względną) autonomiczność. Tym samym uzyskujemy pełniejsze wyjaśnienie, dlaczego makro ekonomia zastąpiła dawaną ekonomię polityczną, a mikroekonomię wypełniają algorytmy maksymalizujące/optymalizujące korzyści.
Makro ekonomia jako nauka, przestała być nauką społeczną, a mikroekonomia – nauką o gospodarującym człowieku.
Stało się tak nie z powodu kompromitacji ekonomii (jako nauki), która wygenerowała kuriozum w postaci „ekonomii politycznej socjalizmu”, tylko z powodu ostatecznego wyrugowania wymiaru/kontekstu społecznego z przesłanek decyzyjnych.
Gospodarka wydana została na pastwę manipulacji czysto technicznych. Jest więc nieuchronne, że maszyny (AI) sterujące tą „grą” już w krótce opanują Ziemię.
Dostrzegalne zwiastuny przyszłości ? Bardzo proszę:
Już nie obłoki osłaniają Ziemię filtrując światło, tylko chmury wypełnione DB rzucają na nią złowieszczy cień. Najgorsze jest to, że komputerom, niestety, nie są potrzebne oczy, tylko monitory.
Kazimierz Rogoziński
Estetic Dent
2019-05-23 — 10:45
Bardzo ciekawy artykuł chociaż w dzisiejszych czasach raczej ludzie pozbawieni są racjonalnego wyboru i są sterowani reklamą lub sugestią z każdej strony. Naprawdę trzeba być myślącą i silną psychicznie osobą aby nie dać sie w dzisiejszych czasach omamić sugestią, reklamą podprogową etc.
usluga@edu.pl
2019-05-24 — 09:15
Wprawdzie ja w moim tekście koncentrowałem się na stronie podażowej, ale Pani/Pana uwaga dopełnia tamten obraz, potwierdzając narastanie niepokojącego procesu: wszyscy – już nie powoli, ale w przyspieszonym tempie – stajemy się automatami.
I z tym, niezbyt optymistycznym wnioskiem, łączę podziękowania za komentarz.
Pozdrawiam i ….do kolejnego spotkania na blogu.
K.R