Ta zapomniana sentencja kanclerza Jana Zamoyskiego przypomniała się nam w czasie kwietniowego (2019) strajku nauczycieli. Cytując – chciałbym wydobyć z niego dwa słowa: po pierwsze, Rzeczpospolita – to oczywiście Res-publica, i po drugie – wychowanie. Podkreślam ich znaczenie po to, aby uświadomić sobie i nam, jak daleko od tego staropolskiego republikańskiego wzorca odeszliśmy.

Pojęcie: Res-publica – można rozumieć na wiele różnych sposobów, ale przede wszystkim tworzy ona ramy instytucjonalne dla kształtowania się wspólnoty wspólnot. Wśród tych wspólnot podstawową, bo najbardziej scalającą jest wspólnota kulturowa uformowana przez naród, który mogą współtworzyć różne grupy etniczne.

Tu wskazany byłby namysł nad sposobami powstawania i istnienia narodu. Bo czy nie stało się tak, że pojęcie Naród pojawiać się zaczęło głównie w wymiarze ideologii? Z jednej strony, „zaklinamy” je zamykając w ramach tzw. polityki historycznej, a ze strony przeciwnej – besztamy nacjonalizmem. Spytać wypada, czy jeszcze istniej Naród, bo może realnie mamy do czynienia  już tylko z masą zatomizowanych konsumentów?

Widać to coraz wyraźnie, jak w tyleż liberalnej, co  indywidualistycznej gospodarce rynkowej zanika „wspólnota wspólnot”, a wraz z nią –  troska o Dobro wspólne. Zwłaszcza po stronie podaży. Społeczna odpowiedzialność biznesu w zglobalizowanej gospodarce jest hasłem bez pokrycia, szyldem kamuflującym eksplorację wszystkiego, od zasobów naturalnych po talenty.

W zglobalizowanej gospodarce i społeczeństwie sieci (network society), sfera publiczna ulega systematycznemu zwijaniu, dokonującym się dzięki deregulacji, komercjalizacji, prywatyzacji. Także Partnerstwo – Prywatno – Publiczne (PPP) przyczynia się do podporządkowania tego, co publiczne zasadom organizacji i  funkcjonowania wypracowanym dla sektora prywatnego.

Ten rodzaj przeobrażeń najwyraźniej widać na przykładach branż sektora usług publicznych. I dopiero one tworzą właściwy kontekst pozwalający ocenić czym był trwający prawie miesiąc strajk nauczycieli.

A co takiego już się dokonało? Nazywając rzecz po mienieniu wskazać można negatywne procesy zasadniczo zmieniające podstawowe funkcje usług publicznych:

Wymiar sprawiedliwości – jako uprzywilejowana samodefiniująca się „kasta” wyzbyta ze służebności i sytuująca ponad imperatywnym moralnej uczciwości.

Lekarz – menedżer sprywatyzowanego „zakładu chemioterapii stosowanej”; ordynator –  główny technolog zapewniający opłacalność  stosownych procedur i standardów.

Nauczyciel akademicki – przedsiębiorca akademicki, uniwersytet jako holding spółek, mniej lub bardziej jawnych.

Policjanci  – czy można się dziwić, że jako przedstawiciele „resortu siłowego” żądając podwyżek płac nie mają żadnych skrupułów, by skorumpować lekarzy i udając się na masowe zwolnienia dowieść, iż są niezastępowalni?

Wreszcie nauczyciele – czy powinno nas zaskoczyć to, że w ogłoszonym bezterminowym strajku chodziło przede wszystkim o „kasę” ?

Takie jednoznaczne materialno – finansowe  żądanie staje się  całkowicie zrozumiałe, jeśli uwzględni się, że

  • nauczycielowi obcy jest etos inteligenta, bowiem jako podwójna ofiara budżetówki i polityki oświatowej zredukowany został do przekaźnika i testera wiedzy
  • posiada ograniczone możliwości dorobienia, bo czy można się wzbogacić udzielając dodatkowych korepetycji?

A co z wychowaniem młodzieży? Traktując strajk nauczycieli jako udzieloną publicznie lekcję wychowawczą wypada zapytać: jakiej treści przekaz wychowawczy kierują strajkujący nauczyciele w stronę uczniów? Chyba taki: misja – misją, służba – służbą, ale najważniejsza jest „kasa”, a nie „moja klasa”.

Powracając tym samym do drugiego członu maksymy Zamoyskiego wypada zastanowić się nad tym,  co realizowane w polskiej szkole wychowanie ma wspólnego z klasyczną paideią, kiedy podstawowym celem platformy oświatowej staje się przekaz wiedzy służący wyrabianiu kompetencji niezbędnych w społeczeństwie informacyjnym? W realizowanym modelu edukacji przecież nie chodzi o wyrabianie cnót obywatelskich, tylko o nabycie umiejętności zaliczania kolejnych testów.

Powstałe w oświacie zaniedbania wychowawcze powoduję, że ciężar formowania dzieci/młodzieży spada na rodzinię…. która – podobnie jak Naród, nie wiadomo czy jeszcze istnieje.

Ze strajku nauczycieli wynikałaby jedna nauczka, która brzmi jak ostrzeżenie: ideał republikański staje się nieosiągalny bez wychowywania. Sam przekaz wiedzy nie wystarcza. Dostęp do szeroko – pasmowego internetu w każdej szkole – wbrew temu co obwieszczał niesławnej pamięci v/ce premier Pawlak – to nie ratunek dla polskiej szkoły, tylko farmacon.

Strajkujący nauczyciele dowiedli, że w polskiej szkole wychowywanie młodzieży nie jest pryncypialnym zadaniem. Jak wspomniałem wyżej, w takim myśleniu nie są osamotnieni, inne grupy/branże profesjonalistów już wcześniej skupiły się przede wszystkim  na realizacji partykularnych celów. Nasuwa się więc nieuchronnie złowieszcze pytanie: jeśli edukowanej młodzieży nie wpoi się uznania i szacunku dla wymiaru wspólnotowego, to ku czemu zmierzać będziemy jako społeczeństwo, naród, państwo?

Czy można się dziwić, że  – finalnie – niedokształcone i nieuformowane  elity wypierane są przez celebrytów? Nasuwająca się odpowiedź nie może tchnąć optymizmem?

Kazimierz Rogoziński03