Jak składać sobie życzenia świąteczne, aby nie wspomnieć jakich świąt dotyczą?
Jest to ćwiczenie regularnie przerabiane przez specjalistów od niby-komunikacji.
Za komuny, kiedy marketing był zakazany, „Gwiazdka” – była słowem zastępującym „Boże Narodzenie”, ale przynajmniej miało to jakieś kosmiczne odniesienia. Aktywiści PZPR – u robili wszystko, by wprowadzić w Polsce sowiecki zwyczaj świętowania Nowego Roku. Były to jednak daremne zabiegi, bowiem ludzie – wystający w kolejkach – kwitowali je sarkastycznym dowcipem: „Zdrowych i bezmięsnych świąt, życzy partia i rząd”. Natomiast zgodnie z tradycją, od połowy grudnia – poza fabrykami i kombinatami produkcyjnymi – odbywały się uroczystości „około-bożonarodzeniowe”. Powszechnie celebrowany był tzw. „opłatek”. Nie – do – wyobrażenia było, żeby składać sobie życzenia świąteczne bez tego symbolicznego „załącznika”. Zdarzało się – jak w AE w Poznaniu, że za dostarczenie prawdziwego opłatka na uroczystość w Instytucie Handlu i Usług odpowiedzialny był były sekretarz KU PZPR.
Na przekór tyleż ideologicznej, co laicyzacyjnej presji, Święta pozostały Świętami Bożego Narodzenia. A dziś?
Wraca stare, ale w zmodyfikowanej wersji, bo w obronę Świąt zaangażował się biznes. Sporo branż w okresie grudzień/styczeń zgarnia do 25% rocznych przychodów. Jest o co dbać. Święta i Nowy Rok to jeden wielki kiermasz konsumpcyjny, jest więc zrozumiałe – że taki festyn (Weihnachtsmarkt) musi przetrwać, płynnie przechodząc w karnawał.
Kończąc, przytaczam życzenia, jakie dystrybutor markowego wina przekazuje swoim klientom:
Niech nadchodzące Święta przepełni radość i ciepło, a każdy moment w gronie bliskich smakuje niczym najlepsze wino.
Życzymy wytrawnych Świąt oraz owocnych zbiorów w życiu prywatnym i zawodowym w nadchodzącym roku 2024.
I czy można się powstrzymać, iżby zamiast kolędy, nie zaśpiewać „Sto lat…”
Kazimierz Rogoziński