Abstrakt

Sam jestem zaskoczony kontrowersyjnością tego pytania, ale w końcu trzeba je zadać. Kwestia jest o tyle drażliwa, gdyż za sprawą zarówno genderyzmu, jak i seksizmu – płeć stała się amunicją w toczonej aktualnie wojnie/rewolucji kulturowej.
W końcu mamy pandemonium, a w nim  erotomachię (albo vice versa).

Zaniedbanie

Nie da się ukryć, iż w rozwianej teorii usług, próbuję – na ile to potrafię – stosować podejście fenomenologiczne. Przyjąłem więc i podzielam, z całym dobrodziejstwem metodologicznego inwentarza, stanowisko Husserla, zgodnie z którym świadomość transcendentalna nie ma płci. Czyste, reflektujące „Ja” wyzwala się z psycho – zmysłowych uwarunkowań, by przez drążnie ISTOTY rzeczy, docierać do świata IDEI. Przecież światło pada z zewnątrz, rozjaśnia wychodzący mu na spotkanie umysł, a nie gruczoły.

Co do usług…. Jest sprawą oczywistą, że w przebogatym kontekście, w jakim analizowane być powinno ich świadczenie, musi pojawić się owo problematyczne pytanie:

Czy i na ile archetypowa  relacja: Ja – Ty ulega modyfikacji, jeśli przybiera postać: Ja – Ona? Innymi słowy, co zmienia się w opisie relacji  usługowej, jeśli usługodawcą jest kobieta?

Jaka  odpowiedź?

Jak można się domyślać, trudność ze sformułowaniem odpowiedzi na powyższe pytania, wynika z faktu, iż płeć stała się „polityczna”. Zatem bezstronne jej ujęcie przestaje być możliwe. Negliżowanie jej znaczenia jest przejawem z gruntu patriarchalnego konserwatyzmu, natomiast jej pryncypialne eksponowanie kwalifikuje się jako przypadłość seksistowska.

Pomijam upolityczniony ekshibicjonizm lesbijsko – gejowski, bo dotyczy on subkultury, a subkultury (od bractwa biczowników przez amiszów po „dzieci kwiaty”) występowały zawsze, czy to na marginesie kultury wysokiej, czy też w jej ariergardzie.

Inna sprawa (tu również nie poruszana), że subkultura LGBT aktualnie toczy batalię o to, by zająć wiodąca pozycję w awangardzie głównego nurtu ponowoczesności. Ale ta kwestia mnie nie interesuje, a w takim obcesowym jej potraktowaniu utwierdza mnie prof. P. Sztompka, który w „Słowniku 1000 pojęć socjologicznych” całkowicie ją pominął.

Starając się ograniczyć perspektywę wyłącznie do usług, wyodrębnić można trzy aspektowe ujęcia płci, tworzące podstawę/przesłankę  dla sformułowania  odpowiedzi.

/1/Aspekt  zawodowy

Sufrażystki, feministki, komunistki… walczyły o to, by kobieta na równi z mężczyzną mogła być: traktorzystą, górnikiem, motorniczym, suwnicowym, ślusarzem… Te marzenia udało się z łatwością spełnić w krajach real-socu, ponieważ chodziło o uczynienie z kobiety proletariusza (jak wcześniej z mężczyzny), czyli zwykłego dodatku do maszyny.

Na większe trudności natrafiało uprawianie zawodów kojarzonych tradycyjnie jako typowo męskie: policjant, żołnierz, dowódca, kapitan statku, samolotu itp. W usługach ta bariera dostępu została też w końcu skutecznie przełamana i kobiety znajdują dziś zatrudnienie we wszystkich branżach usług na eksponowanych stanowiskach.

/2/ Aspekt nomenklaturowy     

Ten wymiar można też nazwać werbalnym, chociaż stosowane nazewnictwo tylko uzewnętrznia symptomy dziarsko przebijającego się sposobu myślenia. Przejmując nie tylko zawody, ale i tytuły niegdyś zmaskulinizowane, tudzież nabywając kompetencji typowo męskich, kobiety usiłują swoje zwycięstwo udokumentować zmienionym słownictwem. Zamiast rzeczowników rodzaju męskiego mamy więc: ministrę, magistrę, profesorkę, doktorkę…Ale z drugiej strony, taka pani magistra przyjmuje nazwisko męża w niezmienionej wersji, więc mamy: magistra inżynierka Kwiatkowska – Żelazny, chociaż, będąc konsekwentną, wypadłoby je  sfeminizować.

/3/ Aspekt psycho – mentalny

Relacja Ja – Ty, dlatego różni się od relacji Ja – Ona, ponieważ różnicę między kobiecością a męskością przez tysiąclecia wypracowywały pospołu natura z kulturą. I w żaden sposób nie można tego zakwestionować.

Dlatego też, śmiem twierdzić, że rozpoznane/a już przez Gothego: das Ewig-Weibliche odniesione do usług, powinno wzbogacić je o nową „jakość”. W tym stwierdzeniu upewnia mnie geneza industrializmu wyrosłego z podboju Natury i behawior – ukształtowany w tym, trwającym ponad dwieście lat, procesie.

(NB wydawałoby się, że wojowanie było niekwestionowaną specjalizacją mężczyzn, ale dzisiaj żołnierki zaprzeczają tej dziejowej prawdzie).

Zapewne wzmiankowanej odrębności trzeba szukać gdzie indziej? Być może najlepiej wyraża ją ta oto sentencja:

„Sercem mężczyzny są sprawy świata.
Światem kobiet są sprawy jej serca”.

 Inne adagio ujmuje w  podobny sposób komplementarny charakter zależności występujących między „męskością” a „ kobiecością”:

„Mężczyzna potrafi wznieść budynek,
Ale tylko kobieta może wykreować dom”.

Niezbyt mocne to przyczółki, ale przynajmniej rozwijaną tu tezę można osadzić na jakiś punktach zaczepiania.

„Ona” jako usługodawca

W wypowiedziach aktywistek gender zauważyć można jeszcze innego rodzaju barak konsekwencji. Z jednej strony formułowany jest pewnik w rodzaju: „My kobiety jesteśmy zupełnie inne niż mężczyźni”, ale równocześnie, dla odmiany, zauważalne jest wyraźna chęć/dążenie, by udowodnić, że kobiety potrafią zastąpić mężczyzn w wykonywaniu każdego zawodu, nawet uważanego za najbardziej męski.

Co więcej, owa inność zostaje podszyta rywalizacją; a rywalizacja wypiera komplementarność, jaką – nie bez trudu – osiągnęły męskość oraz kobiecość.

Stosunek między nimi przybiera dziś postać konkurowania o uznanie, honory, przywileje, a czego gwarancją mają być tzw. parytety. Owa rywalizacja szczególnie  wyraźnie występująca w domenie sztuki, jednocześnie  obnażając najsłabszy punkt ideologii gender. Jeśli bowiem zgodnie z jego podstawową tezą istnieje tylko płeć kulturowa, to w erze pełnej emancypacji, „sztuka kobieca” powinna w niczym nie ustępować tej, tworzonej przez mężczyzn.

Że tak nie jest – wystarczy sięgnąć po znane przykłady. Jeśli chodzi o Polskę, to wśród pierwszej dziesiątki wybitnych polskich kompozytorów współczesnych należne miejsce, NB pod koniec tej listy, przypada jednej tylko kobiecie – Grażynie Bacewicz. Podobnie, pośród światowej sławy architektów widnieje tylko jedna kobieta, pochodząca z Iraku Zaha Hadid. Niewiele lepiej ocena tego dorobku wypada w literaturze; by się o tym przekonać, wystarczy porównać Jelinek z Calvino, albo Tokarczuk z Miłoszem, Szymborską z Herbertem czy – Gretkowską z Herlingiem-Grudzińskim.

Z tego porównania wyciągam konstruktywny wniosek. Jeśli więc obstawać przy „płci kulturowej”, to nie w sztuce, ale w innym wymiarze kultury należałoby upatrywać znaczącej roli kobiet.

Mam na myśli, rzecz jasna USŁUGI, z których zresztą większość do kultury przynależy.

Tożsamość płciowa czyni usługodawczynię

Świadom tego, na jaką infamię się narażam, mimo to, skłonny jestem  sformułować następującą tezę:

najbardziej podatny grunt i sprzyjające okoliczności ideologia gender znaleźć może w usługach. Tu też genderyzm miałby rację bytu i przebogate pole badań, gdyby….

Gdyby, gołym okiem – można było dostrzec wyższy poziom jakości usług świadczonych przez kobiety. To właśnie w usługach gender studies natrafiają na ze wszech miar istotną kwestię. Przede wszystkim w sektorze usług wybrzmiewać powinien ten rodzaj narracji:

skoro jestem (czuję się) kobietą, zatem rutynową, zmaskulinizowaną  usługę wykonywać będę w inny sposób, tzn. staranniej, z dbałością o szczegół (także estetyczny), z większą empatią, w przytulnym wnętrzu w detalach „wypieszczonej ”serwiterii”.

I podobnym tonie utrzymana dekoracja:

My kobiety jesteśmy inne, ponieważ mamy inną wrażliwość. Poczucie gracji, elegancji i wdzięku nie pozwala nam zniżać się do poziomu męskiej „bylejakości” i szamotaniny, zmaskulinizowanej sztancy. Jesteśmy inne, dlatego też inna jest – uprawiana przez nas –  kultura obsługi. Skorzystaj z naszych usług, usługodawyczyni lepszymi  je czyni” 

Tak mógłby się zaczynać „Manifest feministyczny” dedykowany usługodawczyniom.

Pointa

Polem doświadczalnym genderyzmu mogłyby, z powodzeniem, stać się usługi, bowiem w tym sektorze wyeksponowanie kobiecości mogłoby by być medium  przysparzającym powodzenie, ba, spektakularne sukcesy.

PS

niejako dygresyjnie, wypada odnotować, że program ‘World’ (jeszcze) nie zna słowa „usługodawczyni” (co widać w tym tekście, a co uznaję za znamienne).  

PPS

Bojowo nastawione genderystki, ze szczególną wrogością odnoszą się do religii, bowiem w ich mniemaniu kumuluje i reprezentuje ona to, co w patriarchalnej kulturze najgorsze. Zamiast ciągłości i tradycji, skłonne są dostrzegać w niej jedynie zacofanie i opresyjność. Dlatego, warto by przypomnieć, że to Kościół (protestancki) pierwszy otworzył swoje podwoje, dając kobietom publiczny dostęp do „sztuki wysokiej”. Gdy na scenach operowych Europy dominowali niepodzielnie kastraci, w Hamburgu w 1717, kobiety mogły się pojawić jako solistki śpiewające kantaty.

Kazimierz Rogoziński