Natura horret vacuum. Natura nie znosi próżni – mawiali starożytni mędrcy.
Dosłownie, wystarczy kropla wody i promień słońca, by pojawiło się życie.
A rozszerzonej interpretacji: w miejsce wymierających idei czy też mitów, pojawiają się nowe.
Ale – w tym kontekście – warto przytoczyć mniej znaną intuicję J. Keplera, przy okazji, składając hołd temu wybitnemu uczonemu w czterysta pięćdziesiątą rocznicę jego urodzin. Co ciekawe, tenże, z wykształcenia teolog protestancki, uznawany za jednego z ojców współczesnego przyrodoznawstwa – głosił, iż Natura nie tylko nie toleruje próżni, ale również unika wysiłku (sic). Jej procesy przebiegają zawsze w harmonii z istniejącym już stanem środowiska.
Przytaczam ten ciekawy pogląd, ponieważ pozwala lepiej zrozumieć zaburzający wpływ techniki. Technika bowiem posługuje się wyodrębnioną SIŁĄ (rzec można – „nagą siłą”), nie stroniąc od pogwałcenia praw Natury. Kiedy przekształciła się w technologię, przestała być ŚRODKIEM, stając się CELEM. Odtąd SIŁA zapędza Naturę w kołowrót re/produkcji, a ludzi na „maneż”.
Dygresja:
Przypominam to francuskie słowo: manége – ujeżdżanie, ujeżdżalnia…bowiem z niego wywodzi się współczesny MANAGEMENT.