TRÓJWYMIAROWOŚĆ

Przestrzeń, wprawdzie fizycznie zwymiarowana  – ale domknięta, dookreślona przez czas. To czas nią rozporządza, wyznaczając zasięg każdego z (trzech) wymiarów.

Zima. Czas obkurcza przestrzeń do paleniska.

Lato. Gorąca letnia noc, chciałby się spać pod rozgwieżdżonym niebem i sny utopić w ‘Drodze Mlecznej’.

Upływa dzień za dniem, a w nich: „Epifanie codzienności” – odkrywające wymiar wertykalny.

DYSPROPORCJA

Każde zanurzenie w przeszłość sprawia, że niespiesznie odchodzi teraźniejszość. Trwanie, ciągłość – oswaja przyszłość i sprawia, że kres mniej przestrasza.

Trwanie i przemijanie – pozorna sprzeczność, która staje się celebrowaniem cykliczności.

Okrąg przecina cięciwa łącząca skończoność z wiecznością.

SEN

Przestrzeń zredukowana do cielesności; czas domykający moją podmiotowość jednoczą się we snie. Bywa, tak głębokim, że aż bezdennym…

Zasnąć tak głęboko, by obudzić się mogła nieświadomość, wydobywająca  symbole i podprowadzające je pod próg świadomości, gdzie będą oczekiwać na poranne spotkanie z myślą, która czasami rozbłyśnie jako olśnienie.

WIECZNOŚĆ

Zrozumieć niepojęte.

Zrozumienie jako „ćwiczenie duchowe”.

Każdego dnia, wraz z przebudzeniem uświadamiam sobie, że kolejny raz zostałem obdarowany istnieniem.

A wieczne –  jest samym (tylko)  istnieniem, które skończyć się nie może.

Moje, kruche, bo stale aktualizujące się istnienie, na samym początku, osadzone zostało między „Wszystkim”  a   „Niczym”. Teraz, wszystko – co- możliwe, zostało poza mną.

Perspektywa wieczności skierowuje mój wzrok już tylko w jedną stronę. Co zaczynam dostrzegać ?

–  Co wydawało się pewne, okazuje się – kruche

– Co było możliwe – zostało zaktualizowane, więc – dez/aktualizacja

– Ograniczenie. Chwilowemu zaistnieniu czyż dane jest sięgać Pełni ?

Budzić się ze snu i mieć oczy szeroko otwarte, by w przemijaniu odnaleźć przebłyski  trwałości – refleksy (bo przecież nie reflektory) przeprowadzające na „drugą stronę”.

WIECZNOŚĆ – to nie tylko uwolnienie od presji czasu, ale a/czasowość.

Indywidualne  b y c i e „jako” – uzyskać może dostęp do pełni Bytu, pod warunkiem przećwiczonego wcześniej z nim zestrajania.

Warto zapamiętać definicję Edyty Stein; „ /W/ieczność oznacza pełne posiadanie bytu: w tym wypadku nie być niczym (nicht nicht sein), znaczy być wszystkim”.

ZBLIŻENIE

Czy można doświadczyć wieczności już za życia?

Wydaje się, że można, mniej – lub – bardziej – pośrednio –  lub – bezpośrednio, poprzez doświadczenie nieskończoności. I wcale owo doświadczenie nie musi być wynikiem odkrycia nieograniczoności Wszechświata.

Doznanie nieskończoności wypływa również z chorału gregoriańskiego… Jak bowiem wyjaśnia R. Scruton, chorał jest „fragmentem nieskończoności, który w założeniu nie ma początku ani końca. Płynie on nieustannie, a to, co słyszymy jako początek, jest tylko punktem, w którym pojawiają się głosy. Odbieramy przepływ chorału jako istniejący przed wejściem głosów, które jedynie  „przejmują”  melodię  płynącą w kosmosie nieskończenie i najczęściej w milczeniu”

———————————————————-
Stein, Byt skończony a byt wieczny, Poznań, 1995
Scruton „Muzyka jest ważna”, Kraków, 2020

Kazimierz Rogoziński