„Wszystko spieszące
przeminie wczas,
tylko trwające
uświęci nas”
Fragment wiersza R.M. Rilkego przełożony przez M. Jastruna
Tym słownym skrótem staram się wyrazić jedno z tych najbardziej charakterystycznych zjawisk, w którym przejawia się „duch naszych czasów”.
Nigdy dość, stale od nowa, IN/NOVA, popędzanie do biegu, żeby się tylko nie zatrzymać, zastanowić, zadumać…To stałe ponaglanie, tę ucieczkę do przodu dobrze wyraża oksymoron:
innowacja jako constans
– czyli jedyna „stała”, którą wypracowała nasza dynamiczna cywilizacja. Strategie i innowacyjne projekty wyparły refleksję historyczną, która mogłaby owocować konstatacją „dającą do myślenia”. Mogło by się okazać, że rację miał Hegel twierdząc, że HISTORIA jawi się przede wszystkim jako RUINY. Natomiast „ruinologia” (NB nazwę wprowadziła do dyskursu M. Niestrzyżewska swoją pracą habilitacyjną) – mogłaby pretendować do miana nauki pomocniczej historii, oczywiście, pod warunkiem, że wykracza poza kontekst architektoniczno – urbanistyczny i zakresem swoich zainteresowań obejmuje procesy przebiegające w skali całej cywilizacji. Ale przede wszystkim powinna być traktowana jako nauka oczyszczająca innowacyjne zapędy z optymistycznego progresywizmu, aby brzemienna ważkimi wnioskami, skłaniała progresistów do namysłu.
Dzięki temu, przynajmniej, „odkrylibyśmy” czas teraźniejszy.
Charakterystyczne objawy
Wraz z wejściem w innowacyjny amok, obserwujemy wystąpienie następujących symptomów:
- niepokój wynikający z poczucia nienasycenia
- jeszcze większa żądza panowania nad czasem
- zachłanne poznanie nie uznające żadnej tajemnicy
- wolność przechodząca w samowolę
bez chwili spoczynku
lucyferyczny pośpiech
sataniczna pokusa: mocniej, szybciej, dalej, wyżej…
odradzający się, ciągle ten sam, faustyczny mit
Rozpoznawanie przyczyn
Przyjąwszy faustyczną narrację i wydłużoną perspektywę, dostrzec można, że pakt człowieka z diabłem stał się sojuszem wymierzonym przeciw Bogu; zawartym po to, aby człowiek mógł spełniać się w dochodzeniu do stanu absolutnej wolności. Ale po przekroczeniu progu trzeciego tysiąclecia do naszej świadomości zaczyna docierać myśl, że cena, jaką mu przychodzi płacić jest nader wygórowana. Uwolnienie spod kurateli Stwórcy, Jego detronizacja, dokonały się po to, by człowiek mógł zająć wyznaczony sobie obszar panowania, rozciągający się między anty/materią a meta/materią. Wprawdzie to nader rozległa domena i tym łatwiejsza do zagospodarowania, ponieważ jej optymalna i funkcjonalna eksploracja prowadzona jest już tylko zgodnie z rozpoznanymi przez rozum siłami/prawami materii.
Powinnościowa po/d/stawa
Wiara w postęp, utrwalana od pierwszej rewolucji przemysłowej, na naszych oczach przeobraża INNOWACYJNOŚĆ w idee regulatywną, obejmującą wszystkie wymiary aktywizmu człowieka. Skutkuje to epistemologicznym zwrotem, który zwięźle ująć można tak: wypierany zostaje dawniejszy „afirmatywno – możnościowy” [A/M], a utrwala się „powinnościowo – roszczeniowy” [P/R] stosunek do rzeczywistości. Ten drugi uznać należy za skutek utrwalonego myślenia technicznego, co wyrażają przytaczane niżej sądy:
[P/R] Ponieważ jest to technicznie wykonalne, powinno się to wyprodukować.
A skoro uda się wyprodukować, to też da się spieniężyć, w końcu od tego jest marketing i jego instrumentarium.
W celu scharakteryzowania tej postawy tudzież podkreślenia różnic, warto sięgnąć po angielski zwrot: I have opportunity.
[A/M] Jeśli nawet możliwe staje się coś wyprodukować, to – pomimo tego – (a może: zwłaszcza dlatego) – spytać wypada: czy warto się trudzić?
Dla odmiany, po angielsku użylibyśmy tu frazy: to be able, bowiem wyraża ona autonomiczność decyzji, jako konsekwencji wyboru pozbawionego presji.
Powyższe uwagi tworzą dogodny punkt wyjścia, by prowadzony wywód pokierować w mniej znaną stronę.
Ćwiczenie z alternatywnego myślenia
I jak to zwykle bywa, opinie wypowiadane na temat jakiegoś zwykłego faktu zależą od zajmowanego stanowiska; a co dopiero, jeśli przedmiotem oceny są skomplikowane zjawiska czy procesy. Prowadzony tu wywód chciałbym zwieńczyć przykładem odmiennego podejścia do przedmiotu analiz. Zamierzam sięgnąć po zanikający sposób opisu otaczającego nas świata, czyli spożytkować te umiejętności, w jakie niegdyś uposażała – HUMANIORA – studiujących ją adeptów nauki.
Zapraszam najpierw do wspólnego ćwiczenia, a następnie do finalnej refleksji.
Proponuję zacząć od słowa lux (światło) – bowiem przyszłość zajaśnieć może tylko światłem odbitym w/od przeszłości. Więcej, jest to jedno z niewielu słów, którego wykładnia etymologiczna daje się zsynchronizować z trójdzielną analizą temporalną, jak to uwidaczniam niżej:
lux – luxus – luxuria
światło oświetlające przebytą drogę – komfort powodujący odrętwienie – przesyt przechodzący w rozwiązłość
No comment. Za to:
PS
Nie tylko wszystkie gałęzie gospodarki, ale zwłaszcza uczelnie wprzęgnięte zostały w mega- innowacyjny projekt. Cóż za potencjał!
Ale w efekcie mamy wysp drobnych usprawnień i przyczynkarskich opracowań. I to w sytuacji, kiedy cała aktualna wiedza dostępna jest on-line.
Dlatego, z tym większym podziwem myślę o dawnych badaczach, takich jak Kreistierarzt dr Robert Koch, którzy w prymitywnych warunkach, z ograniczonym dostępem do bibliotek uniwersyteckich dokonywali epokowych odkryć. Znamienne, że większość znanych i obowiązujących praw nauki odkryta została w XIX wieku. Dlaczego wtedy się udawało ?
Sądzę, że w jednym mieli zdecydowaną przewagę nad współczesnymi badaczami, przewagę, która wyjaśnia niemal wszystko: potrafili intensywniej myśleć.
Kazimierz Rogoziński