Odczarowanie (po niemiecku Entzauberung), to znane pojęcie wprowadzone przez Maxa Webera. Oznaczać miało dobroczynne skutki postępu, jaki dokonuje się dzięki zdolności poznawczej rozumu. Odczarowany świat wyłania się z zastosowania trójwymiarowej matrycy, jaką posługują się badacze; utrwala się jako czaso – przestrzeń wypełniania przez scjentystów wytworami „czystego rozumu”. Odniesione do niej, każde zjawisko czy też zdarzenie można w przekonujący sposób wyjaśnić, bez odwoływania się do bałamutnych nienaukowych pojęć i jakiś tajemnych sił uosabianych przez nie-do-rzeczne bóstwa.

W odczarowanym świecie nie powinno więc być  miejsca na lęki, strachy, ból, a nawet stress… skoro wszystko można naukowo wyjaśnić. Uwierzono, że tryumf racjonalizmu nad magią i zabobonem sprawi, że wyeliminowane zostanie poczucie niepewności, przykrości, cierpienia…

Czy po ponad dwustu latach realizacji tej jednoznacznie pozytywnie pozytywistycznej wizji można stwierdzić, że jesteśmy blisko jej spełnienia? Wątpliwe.

Ograniczę się do wskazania dwu powodów powątpiewania.

Dokonujące się dzięki rozumowi odczarowywanie, po pierwsze, sprawia, że nauka stała się religią współczesności, a profesor zastąpił dawnego szamana. Obdarzony niekwestionowanym autorytetem, z wyżyn „wieży z kości słoniowej” zaklina rzeczywistość,  a to, co powie – świętym się staje. Nadto, nauka wprowadza zadufanych w sobie ludzi w rodzaj uśpienia, czy odrętwienia. Kiedy pada słowo „nauka” wszyscy powołują się na A. Einsteina, więc ja zacytuję L. Wittgensteina, który (NB) też był CK poddanym. Tenże zauważa, iż sukcesy nauki przytępiają wrażliwość i zadziwienie światem. „Do zdziwienia człowiek – i być może narody – musi się przebudzić. Nauka jest środkiem do tego, by go ponownie uśpić” (L. Wittgenstein, Uwagi różne, Warszawa, 2000).

Większość naukowców, oczywiście, odrzuci ten podszyty ironią– ich zdaniem – nieuzasadniony sceptycyzm, pytając: czyż wreszcie ludzkość w XXI wieku nie żyje w dostatku, ba! komforcie, w poczuciu bezpieczeństwa i wolności osobistej?

Tonując ich optymizm wypada stwierdzić:

Po drugie, okazuje się, że lęki, niepokoje i cierpienia (zwłaszcza psychiczne) udało się tylko POZORNIE przezwyciężyć, i to wyłącznie dzięki zdobyczom „cywilizacji używania”. Poświadczają to jej oba rozpoznawalne oblicza: konsumpcjonizm oraz rozrywka, nad charakterystyką których nie ma sensu się rozwodzić. Wystarczy ograniczyć się do sformułowania  diagnozy: odczarowanie  dało w efekcie syndromy MYOPII III.

Więc, być może, ODCZAROWANIA, jako takiego wcale nie było, po prostu okazało się ono teoretyczną mrzonką. Co najwyżej, przeszliśmy w  inną – zmutowaną – fazę zaślepienia. Jego najważniejsze objawy ująłbym tak: zamiast oczarowania Naturą – iluzje hiper/rzeczywistości;   w miejsce zauroczenia mitem bądź religią – wiara w półprawdy i sezonowe pseudo-teorie; zamiast numinotycznych olśnień  – omamianie fikcją.

PS

  1. Myopia I – zaślepienie produktami
  2. Myopia II – zaślepienie potrzebami
  3. Myopia III – zaślepienie nauką i konsumpcjonizmem (albo nauko stymulowanym  konsumpcjonizmem,  czego dowodem: suplementy diety)

Kazimierz Rogoziński