Potrzeby – no tak, to konieczność; ich zaspokajanie to imperatyw. Przymus zaspokajania potrzeb to nieustający TRYBUT, jaki człowiek płaci za zespolenie z organicznym podłożem. Zatem, tak rozumiany TRYBUT jako conditio sine qua non życia człowieka, stał się w końcu podstawą definicji człowieka, tej aktualnie obowiązującą.
Do tego miejsca zgoda, albowiem teraz pojawi się zdanie powodujące rozstanie z jednomyślnością poglądów.
Owszem, zaspokajanie potrzeb jest warunkiem prze/życia człowieka, ale nie jest jego Życiem. I tym człowiek różni się od zwierzęcia, które JEST potrzebą i nieprzerwanym ciągiem zaspokojeń/prywacji.
Wyrastające z organicznego podłoża potrzeby (jedzenie, picie, kopulowanie, ogrzewanie…) są nie tyle od/wewnętrznie, co od/dolnie zdeterminowane (niedergezwungen – jak można by dosadnie powiedzieć po niemiecku). Mając źródło wewnętrzne, ale zaspokojenie zewnętrzne, wymagają sprzężenia organizmu ze środowiskiem. Ale ponieważ człowiek nie JEST tylko potrzebą, więc jego wybijanie się na coś więcej układa się w splot wyborów i działań, aktywności i zaniechań, który niżej odtwarzam:
- pomimo uzależnienia, człowiek nie JEST również swoim środowiskiem, i też nie ono jest generatorem jego potrzeb
- imperatyw zaspakajania (niestety, stale rosnących) potrzeb powoduje, że człowiek, chcąc mu sprostać, zaprzęga do pomocy technikę
- człowiek (jak łódź w wodzie) jest tylko częściowo zanurzony w swoim środowisku, a co więcej, im bardziej wchodzi w siebie (zwiększając jednostkowy ciężar), tym bardziej zwiększa swoją wyporność
- owe ponad naturalne momenty wejścia w siebie, to nie tylko przebłyski psyche, ale – paradoksalnie – momenty odbicia (się) od biologicznego podłoża
- permanentny wysiłek uwalnianie od organicznych determinizmów – to egzystencja (od łacińskiego czasownika ex-sito)
- jestestwo wypełnia Życie tym, co czyni b y c i e naprawdę godne człowieka
- wreszcie obok potrzeb pojawić się mogą pragnienia, a wraz z nimi – heteronomia
- heteronomia implikuje hierarchię
- to moment i miejsce, w którym pojawić się może „zwrot” w dotychczasowym Życiu
- jestestwo dochodzi do stanu bycia pełniejszym człowiekiem, tzn. staje się współtwórcą i nosicielem wartości
Konkludując
Rozpisanym na punkty, sytuacjom i zdarzeniom, nadać można teraz w bardziej zwięzłą formułę:
Od konsumenta skazanego na zaspokajanie potrzeb przez odkrycie pragnień po współ/kreatora wartości.
Oto conditio humana.
Kazimierz Rogoziński