Zgodnie z wykładnią prof. J. Bralczyka, tylko w języku polskim możemy posługiwać się dwoma określeniami: słowem i wyrazem.
SŁOWO – w rozmowie, dialogu, kierujemy do drugiego człowieka; niekiedy „dajemy mu słowo”.
Natomiast sięgamy po WYRAZ, chcąc opisać świat.
To ciekawe rozróżnienie przywodzi mi na myśl używane dawniej pojęcia, które dziś już nie opisują naszego świata. „Obcymi” stało się wiele wyrazów, co jest pośrednim dowodem na to, że żyjemy „w innym świecie”. Pomyśleć, w zasobach języka naszego powszedniego pojawiły się „obce” wyrazy – rodzimego pochodzenia !
Niżej przytaczam kilka z nich, te najbardziej niestosowe:
- asceza, bo „pachnie” zatęchłą kruchtą i sugeruje jakąś „etykę wyrzeczeń”
- grzeczność, bo się kojarzy z samodyscypliną, a co gorsza – z grzesznością
- autorytet, ten z kolei stał się synonimem autorytaryzmu
- cnota – bo ufundowana na spełnianiu powinności
- świętość, bowiem ubliża „prawom człowieka”
- służba, bo „służy” już tylko wytresowany pies
Mondo cane.
Kazimierz Rogoziński