Tak, to co uprawiam (zresztą nie tylko w tym blogu), chyba można  nazwać „stylem osobnym” wypowiadania się o usługach. Mniejsza o jego genezę,  czynione starania i uzyskane rezultaty. Drugorzędne znaczenia ma również to, czy i na ile jest to jeszcze styl naukowy. Ale w jego charakterystyce trzeba nadmienić, że  pozwala on ująć w słowa to, co widziane jest nie tyle z dystansu, ale również z wysoka. Dzięki takiemu odgórnemu ujęciu można dostrzec odrębny sposób zjawiania się usługi, jakby wyłaniała się z innego wymiaru rzeczywistości, a urzeczywistniając  się przeobrażała to, co uznane zostało za przedmiot (a niekiedy zaledwie pretekst) do-świadczenia.

Jeżeli  tak rozumianą usługę nazwiemy epi/fenomenem, to wypada tym samym fenomenologię uznać za jedyną metodę adekwatną  z tak rozpoznanym przedmiotem badań. Oczywiste stają się również implikacje stylistyczno-językowe. Nie mogę posługiwać się językiem sformalizowanym, bo ten służy do: inwentaryzacji, controllingu, przetwarzaniu danych itd. A mnie przede wszystkim chodzi o to, by dążąc do uściślenia wielo/znaczności – nie spowodować jej utraty, tylko u/wyraźnienie.

Kazimierz Rogoziński