Wprowadzając do definiensu usługi określenie: „świadczenie pracy”, w komentarzu zwracam uwagę na derywatywną funkcję słowa – świadczenie. Jego pełny zakres znaczeniowy zostaje dookreślony przez takie bliskoznacznie pojęcia jak: do/świadczać, po/świadczać, przy/świadczać…

Wskazać można  jeszcze jeden powód, dlaczego „doświadczeniu” wypada poświęcić odrębną uwagę. Otóż warto, przede wszystkim dlatego, że wchodzenie w interpersonalną relację usługową jest istotnym (dla antropogenezy) rodzajem formotwórczego d o ś w i a d c z e n i a „bycia jako”…. Nadto, jego ujęcie fenomenologiczne dostarcza – niejako od środka, z wnętrza podmiotu – pogłębionej wiedzy o usłudze.

OGRANICZENIE

Już wstępna refleksja nad doświadczeniem pozwala zorientować się, z jakim bogactwem rodzajowym zjawisk mamy do czynienia. Z tego też powodu, porządkując, zaczynam analizę od doświadczenia powstającego w trakcie czynnego działania, dokonywanego w świecie zewnętrznym. Według  A. Schῡtza jest ono : „oparte na projekcie  i ma intencję realizacji zaprojektowanego stanu rzeczy, wyrażoną poprzez cielesne poruszenie”. Poprzedza je intencjonalne nastawienie, a potwierdza współwystępujący i adekwatny rodzaj napięcia pojawiającego się w świadomości.

Przyjęty tu usługowy kontekst, w którym sprawcze działanie nabiera pierwszorzędnego znaczenia powoduje, iż poza nawiasem prowadzonego dyskursu umieszczam pogłębioną psychologiczną analizę doświadczenia.

SYSTEMATYKA

Podejście fenomenologiczne pozwala wyodrębnić następujące typy doświadczenia: zmysłowe, wewnętrzne, intelektualne,  estetyczne,  czy też doświadczanie jeszcze innego rodzaju, bo odnoszące się do wartości będących źródłem emocji i przeżyć (np. miłość). Wprawdzie źródła  przeżyć są przebogate, ale R. Ingarden przestrzega, by nie redukować człowieka do tych „przeżyć i ciała”. Jak podkreśla, ważniejsze jest to, na co możemy liczyć w obcowaniu i współdziałaniu z innym Ty.

ETYMOLOGIA

I tym razem, wykładnia etymologiczna pozwala z pojęcia „doświadczenie” wywieść łańcuch nośnych znaczeniowo skojarzeń. Godna odnotowania jest „egzegeza”, jakiej dokonała B. Skarga wydzielając:

  • doświadczenie (bardziej czynne niż bierne, czyli: akt, aktywność)
  • świadectwo (odniesienie do innego Ty)
  • świadomość (intencjonalność, a/percepcja)
  • światło (zrozumienie, „iluminacja”)

Dodane w nawiasach moje określenia pozwalają zrekonstruować  czterowymiarową  „matrycę” odwzorowującą złożoność ludzkiej podmiotowości. Jak się okaże, powołując się na tę złożoność, można w sposobie nabywania usługi wyodrębnić coś nader istotnego.

ŹRÓDŁOWA BEZPOŚREDNOŚĆ

Sąd o  autentyczności i faktyczności doświadczenia wyniesionego z nabywania usługi wyprowadzamy z przekonania, iż relacja usługowa to nie jest „świat z drugiej ręki”. Wprawdzie nowoczesne media elektroniczne z powodzeniem zacierają granicę miedzy: rzeczywistością a fikcją; realnym a wirtualnym; bliskim a zdalnym; bezpośrednim a pośrednim…ale dla fenomenologa niepodważalnym pozostaje fakt, iż usługa konstytuuje się dzięki SAMOOBECNOŚCI. A tę udaje się osiągnąć przez spotkanie, przez rencontre – jak to wyraża francuski czasownik, po który sięga R. Ingarden i tak wyjaśnia: „/…/ gdy pojawia się fenomen samoobecności mamy do czynienia z zupełnie szczególnym sposobem poznania. Jest to poznanie stanowiące źródło wszystkich innych sposobów poznania.”

Fenomen tej samoobecności nie tylko uwiarygodnia doświadczenie wewnętrzne, ale też nadaje spotykaniu z innym Ty walor autentyczności.

Ściśle rzecz biorąc, odnośnie do usługi, powinno się mówić o samoobecnościach usługo/dawcy/biorcy.

KOMPLIKACJA

Jednakże nierzadko się zdarza, że samoobecność usługodawcy przejawia się w inny, bo pośredni sposób: jako pars pro toto, albo z zaplecza, „z drugiej linii”. W takiej sytuacji, wprawdzie nie doświadczamy bezpośrednio rezultatów pracy usługodawcy (jak to określa definicja), ale nie ma wątpliwości, że wyświadczona została usług. Wówczas intencjonalność usługodawcy przejawia się w  antycypowanych i domniemywanych zdarzeniach; a spostrzeżenia kategorialne usługobiorcy, wypełnione konkretną  treścią, tylko ją potwierdzają.

Przykłady takich usług z ograniczoną samoobecnością usługodawcy:

– muzeum

– plac zabaw, park miejski, park narodowy

– wypożyczalnia samochodów

– sklep samoobsługowy

W przytoczonych wyżej rodzajach usług nie występuje typowe dla usługi -JEDNOCZESNE – dwustronne nastawienie intencjonalne, ani też jednoznacznie określony moment wszczęcia świadczenia. Jednakże  pomimo niespełnienia tych warunków to, co się wydarza z pewnością jest usługą. Minimalny wpływ tego uchybienia można wytłumaczyć tak:

/a/ interpersonalna relacja usługowa może pojawić się w szczątkowej postaci, jako relacja z pracownikiem obsadzonym zarówno na „pierwszej linii” (szatniarka w muzeum, czy kasjerką w SAM-ie) lub tylko  z reprezentantem „drugiej linii”(np. ochroniarzem).

/b/ intencjonalność zostaje zastąpiona przez „intuicję”. Cudzysłów wskazuje na specyficzne jej rozumienie, zgodnie z którym usługodawca nie tylko się domyśla, ale wie jakie są/będą oczekiwania usługobiorcy. Intuicja podbudowana praktyką, a zwłaszcza celowo prowadzony rozpoznaniem – jest znawstwem, uwalniającym od wykonywania usług metodą prób i błędów.

I tak, kierownictwo teatru, przygotowujące przedstawienia dla dzieci wie – bo też intuicyjnie wyczuwa – jakie mogą być zainteresowania młodocianej widowni.

W opisywanych tu przypadkach, rola usługobiorcy  sprowadza się głównie do ”skonsumowania” korzyści z nabycia gotowej usługi, przygotowanej nie tylko z wyprzedzeniem, ale też z intuicyjnym rozpoznaniem.

AKTYWNOŚC POZNAWCZA

W przeprowadzanej tu eksplikacji „doświadczenia” możemy wykonać następny krok, pozwalający wykazać wpływ kumulowanych doświadczeń na rozbijanie się zdolności poznawczych, tak ważnych w kształtowaniu (się) podmiotowości ludzkiej. W tym względzie, warto z kolei przytoczyć niemieckie określenie eine Er/fahrung: doświadczać – znaczy być w drodze; albowiem przez nabywanie doświadczeń dochodzi się do bycia dojrzałym człowiekiem. Co więcej, im doświadczenia są autentyczniejsze i bogatsze, tym bardziej wartościowa wyłania się z nich osobowość.

Biorąc powyższe pod uwagę, można jeszcze w inny sposób ( jak robi to R. Nycz) uporządkować doświadczania:

  • Doświadczenie praktyczne, dostarczające przebogatego zestawu wiedzy przed/naukowej
  • Doświadczenie jako spotkanie z tym, co nowe, inne, nierzadko – niepowtarzalne. W wyniku tego rodzaju doświadczenia przemianie ulega sam doświadczający je podmiot.
  • Doświadczenie, jako dawanie świadectwa; jako artykulacja/ekspresja tego, co przeżyte i doznane.

Do tych trzech podanych przez R. Nycza rodzajów doświadczenia, dodaję czwarte:

  • Doświadczenie, jako źródło poznania. Doświadczenia zdobyte w trakcie świadczenia usługi są bezcennym źródłem wiedzy, bowiem w ścisłym tego słowa znaczeniu – jest to wiedza „źródłowa”, wypływająca z wnętrza osoby.

Jak można zauważyć, wraz z powyższym stwierdzeniem, poprzez doświadczenie –  ponownie wkraczamy w na grunt alternatywnej – fenomenologicznej – metody poznania. To odmienna perspektywa badawcza w stosunku do tej, jaką bezceremonialnie narzucił rozum rachujący. Uzbroiwszy się w jedynie słuszną metodę, badacz staje nieczuły (albo ślepy) na to, co przekazać może przedmiot poznania. Niezdolny do cierpliwego wsłuchiwania się w to, co ma do powiedzenia doświadczony usługobiorca, badacz podsuwa mu do wypełnienia kwestionariusz ankiety z gotowymi odpowiedziami, jakich oczekuje.

EKSPERYMENT

Aktywność poznawcza spełnia się w dwojakiego rodzaju doświadczeniu, z czego wyprowadzić można dwie jego wersje:

  • MIEĆ doświadczenie – w znaczeniu zdobywania, nabycia kompetencji
  • Przeprowadzać doświadczenie – w znaczeniu dokonywania eksperymentu w warunkach labolatoryjnych

W tym drugim przypadku, wkraczamy w domenę przyrodoznawstwa, gdzie obowiązująca metodologia badań traktuje eksperyment jako potwierdzenie bądź falsyfikację (jakiejś) teorii.

W. Benjamin („Pasaże”, a jakże), tę aktywność poznawczą nazywa zwyczajnie – pracą. Tego, którego praca polega na roz/poznaniu sytuacji/zdarzenia i wydaniu opinii wyjaśniającej nazywa się ekspertem.

NB rzeczownik ekspert pochodzi od łacińskiego czasownika experiri- co znaczy próbować, z którego wyprowadzone zostało słowo: experientia, czyli: próba, doświadczenie, wiedza. Z tego wynika, że ekspert posiadł wystarczający zasób wiedzy i nie musi już eksperymentować, a więc próbować. Jego praca polega na wydawania opinii, czyli na „wyrokowaniu”.

Wniosek

Doświadczenie – w odróżnieniu od eksperymentu –   należy do porządku Życia, albowiem: „Tajemnica życia nie jest problemem do rozwiązania, ale rzeczywistością, której trzeba  doświadczyć (G. van der Leeuw).

 Z doświadczeniem związane jest przeżycie.

Eksperyment należy do porządku materii (mniej lub bardziej ożywionej). W wersji popularnej, eksperyment przekształcono w test.

PO STRONIE ŻYCIA

Przeprowadzone wyżej rozróżnienie doświadczenia od eksperymentu wyjaśnia, dlaczego doświadczenie sytuuje się po stronie Życia, a nie tam gdzie obowiązuje deterministyczna zasada przyczynowo – skutkowa. Uzasadniając tę różnicę, fenomenolog powtórzyłby za Leibnizem: „ Bacz uważnie, bowiem jeśli coś raz się zdarzyło, to z tego nie wynika, że będzie zdarzać się zawsze w taki sam sposób”.

Nie oznacza to, że Życie jest całkowicie nieprzewidywalne. Owszem, jest – tyle że uwzględnić trzeba wyższy poziom komplikacji, ponieważ:

/a/ założenie ceteris paribus – nie obowiązuje (jak w eksperymencie, czy w ekonomii)

/b/ rozpoznawalność zachodzących w Naturze koniecznych następstw uwzględniać powinna dialektyczne sprzężenie: kształtowane jest jednocześnie kształtującym

Czysty empiryzm zakłada nie tylko powtarzalność zdarzeń, ale ich identyczność. Spełnienie tego warunku (w działalności usługowej) oznaczałoby przekształcenie organizacji usługowej  w zamkniętą strukturę deterministyczną, czyli maszynę.  

PRZEŻYCIE

Ujmując obrazowo problem doświadczania powstałego z wyświadczenia usługi, ujmując, wypada on tak:

(psychika) przeżycie → doświadczenie → eksperyment (mechanika)

Jednakże powiedzieć, że przeżycie jest swego rodzaju doświadczeniem wewnętrznym, to o wiele za mało.

Cytowany wcześniej G. van der Leeuw, co ciekawe, próbując oddzielić przeżycie od doświadczenia, posiłkuje się odniesieniem obu pojęć do wydarzenia/zdarzenia.

Przypisując wydarzeniu/zdarzeniu atrybut faktyczności stwierdza, że przeżycie jest NIE/faktyczne, a więc pozbawione elementu zdarzeniowego. Jest SENSEM w stanie czystym. Oznacza coś, co nigdy nie jest w pełni osiągalne. Aby potwierdzić swoje zaistnienie, przeżycie  musi odwołać się do czegoś bardziej konkretnego, co ma charakter zdarzeniowy. Pojawia się – kryjąc w nieprzejrzystości zdarzenia.

Wniosek

Przeżycie jest ukierunkowaniem na sens.

Doświadczenie – osadzone zostaje na behawioralnym podłożu.

DOZNANIE

Przeorientowanie z faktyczności na poszukiwanie sensu powoduje uaktywnienie innych władz poznawczych człowieka. By wejść w sferę poza-zmysłowych doznań trzeba zawiesić, a właściwie odwrócić  wszechobecną zależność przedmiot – podmiot, ustanowioną jako odpowiedź na pytanie: a co ja z tego będę miał ?

Jest to równoznaczne z koniecznością usunięcia utylitarnej katarakty.

Pojawiająca się w sferze pozazmysłowej aktywność intelektualna wymaga otwarcia się na oddziaływanie idei, takich jak: doskonałość, dostojność, doniosłość, szczęście tudzież na działanie atraktorów wartości pochodzących wprost  z TRIADY. Dopiero idee, jak i wartości (albo idee jako wartości) pozwalają wypełnić treścią pojęcia odnoszące się do rzeczy.

O ile doświadczenie jest źródłem wiedzy, a eksperyment – nauki/science, to doznanie staje się „kolebką” prze/świadczeń.

Ale też, jak przeżycie jest szczególnego rodzaju doświadczeniem pozbawionym utylitarnych zniekształceń, tak też doznanie jest sublimacją przeżycia. Przeżycie musi zostać oczyszczone z zamroczeń wywołanych projekcjami przechodzącymi przez  egotyczne filtry.

A co wnosi wspomniana sublimacja ? Warunkuje efekt oczyszczenia.  Doznanie nie jest już m o i m przeżyciem, ale u d z i a ł e m w czyimś/jakimś  Dobru. Co więcej, im głębsza zdolność asymilacji Dobra, tym moje doznania stają się mniej ważne.

Dopiero w wyniku decrescenda ego, po usunięciu filtrów zaciemniających obraz,  przebić się może Światło.

Podsumowanie

Dzięki wysiłkom fenomenologów możliwy się stał epistemologiczny zwrot.

Sytuacja wygląda teraz inaczej niż u stoików, dla których rzeczywistość nie miała dostępu do intelektu, a więc i do myśli będących wytworem umysłu. Okazuje się, że to, co tkwi w nas – w określonych okolicznościach – podlega nie tylko wzbudzeniu, ale i oświeceniu.

ILUMINACJE

Napotykamy dwa rodzaje iluminacji: /a/zwyczajne, /b/nadzwyczajne.

Ad a.

Zwykło się twierdzić, że „oświecony” zdrowy rozsadek to – już filozofia. Zatem dochodzić można do stanu „oświecenia” w sposób systematyczny, co praktykowano już w starożytnej Jonii.

Jak pisze S. Świeżawski, sytuacja tego rodzaju pojawia się wówczas, kiedy poprawność logicznych rozumowań i empiryczna sprawdzalność tez przestają być źródłem zaufania do nowych osiągnięć nauki. Wówczas „oparciem dla naszych  rozpoznań  w świecie idei (esencji) staje się oświecenie, które obejmuje i ustawia we właściwy sposób nasz poznający intelekt”.

Ad b.

Lista osób doznających prawdziwej iluminacji mówi sama za siebie, więc ograniczę się do przytoczenia tych najbardziej znanych: Siddhartha Gautama, Archimedes, św. Paweł, św. Augustyn, Plotyn, Mikołaj z Kuzy, Jakub Bṏhme, M. Luter, Kartezjusz, I. Newton, F. Nietzsche…Do opisania tego nadzwyczajnego stanu służą określenia odwołujące się do rozbłysku światła: olśnienie, iluminacja… i co ważne,  w wyniku doznania iluminacji zachodzi przemiana wewnętrzna – metanoia.

Jak nietrudno zauważyć, na tej mocno skróconej liście znajdują się zarówno mistycy, jak i naukowcy. Znamienne, że w okresie tzw. Oświecenia, rozum segregujący/rachujący – niby definitywnie –  oddzielił naukę od religii. Jednakże dla tych, którym dane było doznać iluminacji, ów rozdział był czymś sztucznym, by ni powiedzieć – błędnym.

Kazimierz Rogoziński