Trendy.
Jeden z możliwych sposobów zanurzenia się w teraźniejszość, to reflektowanie pomiędzy „byłym zapowiadanym” a „rzeczywiście realizującym się”. Do takiego namysłu skłania ponowna lektura – głośnej niegdyś – książki J. Naissbitt’a, (”Megatrendy”, Poznań, 1997). Amerykański futurolog wytycza dziesięć takich megatrendów, są wśród nich:
– wyłonienie się społeczeństwa informacyjnego
– przejście od techniki siłowej do high / soft – tech
– od myślenia krótkofalowego do myślenia długo terminowego
– od centralizacji do decentralizacji
– od hierarchii do sieci
Prognozy, takie jak ta, ukazujące się pod koniec XX wieku epatują optymizmem. Znajduję w nich potwierdzenie powszechnego wówczas przekonania (które dla Nietzschego było jedynie supozycją), że cywilizacja atlantycka kroczy drogą niezaburzonego postępu; a ludzkość osiąga wreszcie taką fazę rozwoju, iż nie musi się niczego obawiać. Technologia, której osiągnięcia są nieograniczone, jest tego niepowątpiewalną gwarancją.
Czy pandemia to potwierdza? Nie-przekonująco.
Pozwala bowiem dostrzec pewne novum: widoczne się staje, jak najnowsza technologia informatyczna, stając się systemem „nerwowym społeczeństwa” zmienia sposoby jego funkcjonowania, ale też sięga głębiej, przeobrażając naturę organizmu społecznego.
Hasło: „ Zachowuj dystans” wypiera i zastępuje wcześniejsze: „Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego”.
Określenia odnoszące się do przestrzeni nagle stają się najważniejsze. A ponieważ z powstałą pustką trzeba zacząć się oswajać, najprostsze wyjście – to zarzucić „sieć”.
Wprawdzie stwierdzić można stały wzrost u-sieciowania społeczeństwa informacyjnego, ale nie musi to oznaczać dążenia do decentralizacji.
Trend się odwraca.
Najważniejsze informacje + wiedza + decyzje skupione zostają na szczeblu centralnym. Słowem: u-sieciowienie kreuje centra władzy; to oznacza, że sieć okazuje się niejednakowo spłaszczona. Niektóre „huby” przejmują rolę ośrodków „lepiej poinformowanych”.
Słowem, sytuacja – jak w „diamacie”:
decentralizacja oznacza koncentrację
w sieci najważniejsze są nie kłącza, tylko powstające na nich narosty (samozwańcze nad/rosty)
Z czynionych obserwacji wysnuć można jeden ważny wniosek. Otóż zaawansowany technopol nie tylko opanował wzmiankowane wyżej megatrendy, ale doprowadził do ujawnienia ich prawdziwie MONSTRUALNEGO oblicza.
Kiedy – załóżmy – połowa mieszkańców Ziemi zostanie oczipowana, aby „odpowiednie służby” – skanując – miały bezpośredni wgląd w certyfikat zdrowia, gdy Musk (ze swoim kosmicznym imperium); Gates (z oprogramowaniem umożliwiającym „zdalne życie”); Bazos (z dronami); Google z face/bookiem (Big Data – siostra Wielkiego Brata) – i wszyscy owi „wielcy gracze”, NB grający na chińskich procesorach, sprzęgną działania…robi się straszno.
Rzeczywiście, powiało grozą.
Zaraza obnaża nie tylko proces opadania w zniewolenie (materii), ale i drugie – inferalne – dno, wybrukowane danymi.
I czy to kogoś przeraża?
* *
*
Św. Marcin na białym koniu…
Jak Barbara po wodzie, to Boże Narodzenie po wodzie
Św. Agnieszka wypuszcza skowronka z mieszka
Na św. Grzegorza rusza Wisła do morza
Zimni ogrodnicy wiodący zimną Zośkę
Oto najbardziej znane przysłowia, które jako „skrzydlate słowa” służyły niegdyś za wyrocznie meteorologiczne. Natura żyła w zgodzie ze światem:
stałość, przewidywalność – dostrzegalna synchronia między cyklami przyrody a rokiem kościelnym; zjawiska klimatyczne skojarzone ze świąt następowaniem. Wystarczył kalendarz i obserwacja Natury !
Było, minęło…
W Kuligowie, szron tej zimy (2019/2020) pojawił się tylko raz, nie spadł ani jeden płatek śniegu, od dwu miesięcy nie padało… Za to, co dwie godziny otrzymuję zaktualizowaną prognozę pogody, a w niej, szczegółowe informacje przeliczone na procenty.
Coraz więcej bardzo dokładnych informacji o niczym ważnym.
* *
*
Pandemia – czas spowolnienia; wytracenia z kieratu na poły/rutynowych zachowań; okazja, by uświadomić sobie, w jakim „lucyferycznym przyspieszeniu” utknęliśmy.
Doświadczam również ulgi, błogiego uwolnienia ze stanu bycia osaczonym przez czasomierze. Od momentu ogłoszenia stanu zagrożenia epidemiologicznego, „nie liczą godzin ni dat” (czy jakoś tak), ale to wcale nie znaczy, że wymazuję czas. Przeciwnie, staram się jedynie przestawić moją percepcję temporalną na inny, naturalny rytm. W podejmowanej próbie wielce pomocne okazuje się HORARIUM KWIATOWE – dawno zapominany sposób określania pory dnia na podstawie stanu rozbudzenia kwiatów przez promienie słoneczne.
O świcie rozchyla swoje płatki dzika róża.
Między ósmą a dziewiątą – budzą się stokrotki.
Tuż po nich – otwierają się tulipany.
Około dziesiątej mak polny – syty nasłonecznienia, zamyka swój kwiatostan.
Około południa budzi się taki śpioch pośród kwiatów, jak gęsie ziele.
Macierzanka – jakby zawieszona poza czasem, dopiero około szóstej po południu, zaczyna dawać oznaki życia.
Pointy dwie:
Miłosz:
Ależ to wcale takie trudne nie jest.
Pan Bóg stworzył świat. A jak dawno temu?
Niedawno. Dzisiaj rano. Chyba przed godziną.
Bo kwiaty otwierają się, ledwo co dokończone.
Cz. Miłosz, Dzień stworzenia
Holandia:
Ciekawe obserwacje płyną z Holandii. Po osiągnięciu pułapu, epidemia nie tylko został opanowana, ale liczba zgonów jest mniejsza niż średnia roczna (poniżej poziomu bazowego). Pewnie dlatego, że Niderlandy to najbardziej rozkwiecony kraj Europy i teraz, taki mieszkaniec „Depresji” (tudzież jej mieszaniec) – w warunkach ograniczeń spowodowanych epidemią – przestał być „Der fliegende Hollender”. Więcej czasu przeznaczonego na oglądanie i podziwianie kwiatów – w erupcji rozkwitu – przyniosło nadspodziewane ( immunologiczne ?) efekty.
* *
*
Jedna z agencji badania opinii publicznej opublikowała swoje wyniki.
W reprezentatywnym dla Polski badaniu typu poll, pytano respondentów, kiedy – ich zdaniem – skończy się pandemia?
Nie wątpię, uzyskane wyniki będą cennym materiałem dla epidemiologów – doradców premiera.
Mniemam, że na tym nie poprzestaniemy. Nie mniejszym sukcesem poznawczym byłoby przebadanie opinii publicznej, pytając: KIEDY SKOŃCZY SIĘ SUSZA ? Z wnioskami chętnie zapoznaliby się doradcy prezydenta A. Dudy, który podczas (jednoosobowej) konwencji przed/wyborczej zapowiedział bezkompromisową walkę ze suszą.
PS
Odnośnie do ostatniej kwestii.
Jako rolnik, właściciel łąki, od ponad czterdziestu lat łożę na utrzymanie spółki wodnej zajmującej się osuszaniem łąk, a jako obywatel byłem dumny z osiągnięć polskiej melioracji.
Miliardy utopione w błocie.
* *
*
„Jestem wielkim zwolennikiem teleporad.
Chciałbym, aby po zakończeniu epidemii teleporady były podstawową formą rozwiązywania problemów zdrowotnych pacjentów.
Lekarz POZ (rodzinny), może większość problemów rozwiązać przy pomocy telemedycyny.
Aktualnie nad ogólnopolskim systemem pracuje Centrum Systemów Informatycznych Ochrony Zdrowia”.
Wyżej zacytowane wypowiedzi to fragment wywiadu, jakiego udzielił Adam Niedzielski, prezes NFZ, wskazując na zmiany i zapowiadając, co nowego pojawi się w obsłudze pacjentów po ustąpieniu zarazy.
Zatem – TELE/MEDYCYNA !
Czyli:
Dzwonię na infolinię. Medyczne call-center czynne jest non-stop, bo obsługiwane jest przez roboty – będące kwintesencją sztucznej inteligencji.
Po sygnale odzywa się głos:
– Jestem Max, głos sztucznej inteligencji, w czym mogę ci pomóc?
– Mam niepokojące bóle w klatce piersiowej i przy tym kaszel
– Rozumiem, pojawił się problem kardiologiczny.
> jeśli chcesz się dowiedzieć jak zmierzyć ciśnienie krwi – wybierz 3
> jeśli chcesz zażyć środek uspakajający – wybierz 5
> jeśli chcesz zapoznać się z typowymi objawami zapowiadającymi zawał serca – wybierz 7
– Zanim się rozłączymy, podaj swój PESEL
– Dziękuję. Rozumiem, że należysz do grupy o obniżonej odporności spowodowanej obiektywnym czynnikiem demograficznym. Rozumiem.
Nasz system po uwzględnieniu tej informacji określi odpowiedni algorytm dalszego postępowania.
– Rozumiem, że jeśli pilnie chcesz skontaktować się z naszym konsultantem medycznym wybierz 9 oraz gwiazdkę, wyrażając tym samym zgodę na przetwarzanie twoich danych i wykorzystanie twojego numeru telefonu. Oddzwonimy, kiedy tylko nasz konsultant będzie wolny.
Dziękuję za rozmowę.
Kazimierz Rogoziński