Kontynuacja

* * *

KULTURA – USŁUGI – CYWILIZACJA

Studium dynamiki przeobrażających je sił

 

∗ ∗ ∗

USŁUGI W KULTUROWYM  KONTEKCIE

 

Nawet narażając się na ryzyko powtórzeń, trzeba podjąć kwestię nie filogenetycznego, ale kulturowego aspektu/wymiaru antropogenezy. To nie praca – jak twierdzili marksiści – czyni z małpy (w pełni) człowieka, nobilituje go  kultura. Zatem traktując usługi jako ŁĄCZNIK między gospodarką a kulturą powinniśmy pracy usługodawcy nadawać NIEmechaniczne znaczenia, a szerzej – aktywność usługową człowieka związać z Kulturę. Stwierdzenie to uznać wypada za zasadniczą tezę całego przeprowadzonego niżej wywodu.  Dowodzić będę jej zasadności w następującej kolejności: zaczynam od Kultury, po czym zajmę się Cywilizacją (traktowanej jako infrastruktura, czyli wytwór gospodarki), by wreszcie przesądzić o usytuowaniu  Usług.

A więc, czym jest Kultura? Jak ją rozumieć ? To stale powtarzane pytanie pojawia się teraz w zmienionym kontekście.

Już A. Kłoskowska ponad pół wieku temu twierdziła, że pośród setki definicji kultury każdy może sobie wybrać tą, która najbardziej odpowiada jego poglądom. Tym bardziej dziś, przegląd definicji dotyczących tego pojęcia, (zwłaszcza w tym miejscu), byłby równoznaczny z wystawianiem nielicznych czytelników na zbędną próbę cierpliwości. Dlatego też ograniczam się do podania kilku podstawowych sądów, które współtworzą kulturowy teoremat prowadzonego tu dyskursu. A więc najpierw: KULTURA – reinterpretacja.

Uwaga: słowo kultura pisze majuskułą, aby zaznaczyć, że skupiam uwagę na „kulturze wysokiej” (Geistkultur).

/α/ Zmiana paradygmatu, jaka dokonała się w XX w. spowodowała, iż dawny monocentryczny model kultury został zastąpiony przez model policentryczny.

Dziś kultura to globalny RYNEK IDEOLOGII

To, skądinąd – na poły ekonomiczne określenie dobrze się wpisuje w usługowy profil prowadzonych tu rozważań. Sięgając zatem po znane opisy zjawisk rynkowych odnotujmy rzecz znamienną. O ile na funkcjonującym bez zakłóceń rynku „popyt wywołuje  podaż”, to na rynku ideologii, zachodzi dokładnie odwrotna sytuacja. Ideologie upowszechniane przez „sterników świadomości” i powtarzane przez medialnych lansjerów – zwłaszcza te udostępniane w atrakcyjnym „opakowaniu” – przyswajane, czyli ‘konsumowane’ są przez masowych odbiorców. „Powiedz mi, co konsumujesz”, a powiem ci kim jesteś”.

Aby uatrakcyjnić ‘konsumpcję’, marketerzy ideologii dawne segmenty rynku konsumentów przekształcają w „plemiona”, które zanurzone „w sieci”  toczą werbalne  batalie w wyimaginowanej, bądź podpowiedzianej konsumentom sprawie.

Dlatego konieczne jest przypominanie źródłowego znaczenia kultury.

/β/ W klasycznym ujęciu: Kultura to „całokształt typowych zachowań, powstałych z odpowiedzi, jakie Duch udziela Życiu”. Jeśli Życiu nadamy pan/biologiczny sens, wówczas można o wytworach Kultury (artefaktach) powiedzieć, że  będąc wytworami określonego Lebeswelt’u  utrwalają jego Lebensformen.

Wywodzące się z Lebensweltu wzory – formy  tudzież wytwory zachowań powstają w interakcjach ludzi współtworzących ową wspólnotę i na poziomie behawioralnym utrwalają się w postaci rozpoznawalnego habitusu. Jego kształtowanie i rozmaitość możemy analizować uwzględniając odmienne psycho – społeczno – ekonomicznych uwarunkowania. Dawniej, na  podstawie analizy tych zaszłości, zdarzeń, faktów itp. mogliśmy wnioskować, czy mamy do czynienia z procesem wzbogacania, czy degeneracją tak rozumianej Kultury. Aktualnie staje się to niemożliwe, ponieważ ideologie zdekonstruowały Kulturę i dokonały przedefiniowania  Życia powodując jego ”freudyzację”. Tym redukcjonistycznym zabiegiem Życie  staje się  pożywką dla technologii, a egzystencja – trybutem składanym władcom tego świata.

/γ/ Inspirując się bogactwem języka F. Nietzschego, można aktualny stan Kultury opisać następująco: Energia dionizyjska, która przybierała apollińskie formy – wyczerpała się. Chcącemu twierdzić,  że nadal jest kulturotwórczy, człowiekowi współczesnemu pozostają tylko dwa stymulatory: hormonalne pobudzanie instynktów/popędów albo wykorzystanie energii pochodzącej z  mechanicznego zasilania. Właściwie, to nie miał wyboru, ponieważ po ponad stu latach intensywnych przeobrażeń, w efekcie, najpierw nastąpił rozziew między Kulturą a Naturą, a następnie zniesiona została granica między Kulturą a cywilizacją. Otaczający człowieka świat stał się jednowymiarowym królestwem umocowanych naukowo ideologii „uzbrojonych” w high – tech.

Zwrot mogą dokonać się jedynie przez powrót do źródeł (Ch. Delsol), a początkiem przebudzenia powinna być refleksja i medytacja nad egzystencją.

/γ/ Trwałe piętno na Kulturze wycisnęły – przebiegające równolegle – procesy demokratyzacji, które z powodu swej intensyfikacji zyskały miano „buntu mas” (jak to ujął J. Ortego y Gasset). Doprowadziły one najpierw do zaniku kultury ludowej (odrębności regionalnej) oraz do  rozdziału kultury na kulturę masową i „wysoką” (Gesitkultur). Dzięki tej ostatniej z wymienionych, Kultura mogła przetrwać jako synonim i depozyt  wartości. A jest „wysoka” ponieważ płynący z niej odgórny przekaz daje wyobrażenie o tym jakim być powinien świat. Związane z Kulturą sądy wartościujące – wyjaśnia H. Elzenberg – można formułować dzięki władzy sądzenia, innej niż racjonalne poznanie. Uwzględniając ową ’władzę’,  godzi się podkreślać, iż bogate, bo  trojakie jest uposażenie istoty ludzkiej określającej jej aktywność. Składają się nań: wola, afektywność i racjonalność. Aktywność kulturalna to intuitywna wola osiągania wyższych stanów doskonałości, przy czym intuicja nie ma nic wspólnego z instynktem, ponieważ orientuje świadomość człowieka na idee, a nie na doraźne potrzeby.

/δ/ Rekonstrukcja szerszego kontekstu pozwala rozpoznać następujące określniki przypisywane Kulturze i odnosić je do pokrewnych domen.

  • natura – rozmnażanie i dynamiczne dostosowanie /adjustment /
  • technika – nauka stosowana, wyznacza standardy sprawności działania
  • gospodarka – wytwarzanie użyteczność
  • kultura – zachowania i wytwory (artefakty) motywowane przez wartościowanie, hierarchizację i długie trwanie
  • usługi – poprawa rozpoznanego stanu rzeczy osiągana dzięki woli współpracy

Powyższe ujęcie można ujmować zarówno statycznie (formalnie), jak i dynamicznie. Uwzględnienie  wzajemnych oddziaływań zachodzących pomiędzy powyższymi domenami wzbogaca ich przedmiotową charakterystyką:

  • natura –  system quasi/otwarty, organizm, nisza ekologiczna
  • technika – zaprogramowany system (mechanizm) wyizolowany
  • gospodarka – wytwarzanie i podział zorganizowane zgodnie ze schematem  cybernetycznej „czarnej skrzynki”; podstawowe kryterium oceny – efektywność, to porównanie tego, co otrzymano „na wyjściu” z tym, co wprowadzono „na wejściu”; podział, re/dystrybucja i konsumpcja wytworów – to już faza wpływów polityki
  • kultura – wbrew panującemu przekonaniu AUTOKREACJA nie jest najważniejsza,  tylko zdolność wzbogacania świata dziełami mającymi szansę zaistnieć, przetrwać w przestrzeni publicznej; co więcej stać się „magnesem” przyciągającym ludzi i  wyzwalającym ich duchowy potencjał ku transcendowaniu
  • usługi – autonomiczna działalność człowieka selektywnie wykorzystująca elementy pochodzące z powyższych domen. Jednakże proces adaptacji został zablokowany, głównie z powodu utraty przez Kulturę jej atrakcyjności wynikającej z wywyższenia.

/ε/ Stało się jasne, że za „grzech główny” współczesnej Kultury uznać wypada jej podporządkowanie nauce i technice.

A więc najpierw  sztuka stała się ‘krytyczna’, ponieważ zgodnie z kanonem Heglowskiej dialektyki zajęta jest formułowaniem/tworzeniem anty-tez. Powstała synteza -ubrana już w materię plastyczną – w niczym nie będzie przypominała wyjściowej tezy. Ciągłość w przekazie kulturowym zostaje przerwana.

Po wtóre, sztuka współczesna odżyła – wpisując się  w techniczne procesy wytwarzania i socjotechnikę konsumpcjonizmu. MECHANOMACHIA, opanowała wszystkie obszary życia indywidualnego i społecznego, więc w końcu – poprzez sztukę – gruntownie przeobraziła także Kulturę. Ta zaś stała się dziedziną – jeśli nie „techniczną”, to techno-zależną. Oczywiście, artysta może eksperymentować wykorzystując osiągnięcia high – tech czy ICT, ale wytwory tych eksperymentów  trafiając w końcu na agorę  zostają upublicznione. Niestety, tak spreparowane artefakty utraciły swą formotwórczą misję w sferze publicznej. Pomijając inne konsekwencje, jedną wymienię: nie tylko zatrzymana została transmisja wzorów kulturowych z sektora usług publicznych do usług rynkowych – uruchomione zostały  wprost przeciwne procesy komercjalizacji sektora publicznego.

Mechanizacja, automatyzacja i cyfryzacja usług powoduje zanikanie i uwiąd ich kulturowych ziaren. Wszechobecna technologiczna opcja sprawia, że prawa materii, stając się prawami przyrodoznawstwa, narzucają ilościowe „klisze” kognitywne służące formułowaniu „żelaznych praw” ekonometrycznej gospodarce rynkowej, nie wiedzieć dlaczego nadal nazywanej „liberalną”.

A skoro prawa ekonomii, to tym samym „mechanizm rynkowy”; do nich dostosować się musi polityka społeczna, która usługi traktuje czysto instrumentalnie: oświata to dostęp do internetu; jak traktowane są usługi medyczne mogliśmy się przekonać w czasie tzw. pandemii.

Nie dziwi więc, że usługi, z powodu ich inklinacji w stronę kultury, wyłamujące się z tego tyleż mechanicznego, co scjentystycznego paradygmatu,  poddane zostały radykalnej modyfikacji, W efekcie na ukształtowanym poziomie świadomości (od decydentów po zdroworozsądkowych mentorów) jest nie – do – pomyślenia, by w obszarze społeczno – gospodarczej dzielności istniała jakaś domena kojarzona z gospodarką, która wyzwalając się spod praw mechaniki, podlegałby innym wpływom. Odrzucone być musi wszystko, co uznaje zwierzchność „instancji” Ducha, zadomowionego w Geistkultur. Zignorowanie, zdezawuowanie jego inspirujących oddziaływań sprawia, że racjonalnością pospołu z obiektywizmem maskuje się materialistyczną immanencję. Ideologiczni ‘inter/lokutorzy’ razem z informatycznymi ‘per/formatorami’ ( nie mylić z performerami)   sięgają po bałamutne argumenty, by zdyskredytować  inny niż utylitarny wymiar rzeczywistości.

/ζ/ Jeśli usługa się wydarza, to jej cechą ontologiczną nie jest  i tylko wydobywanie/wyodrębnianie z Istniejącego, tylko powoływanie do istnienia, stawanie (się) na równi z bytem. A ponieważ w jej współtworzenie zaangażowane są osoby, zatem doświadczenie współudziału w takim akcie jest formotwórcze.  A to oznacza, że dochodzenie do bycia pełniej ukształtowaną istotą ludzką, a nie tylko jednostką w masie, czy „rekordem” w DB, dokonuje się via  zdolność  wchodzenia w relacje usługowe. Okazuje się bowiem, że nie muszą być one wyłącznie incydentami, ani też nie jest całkowicie ulotne TO, CO z nich wynika.

Uczestniczyć w czymś, co będąc tylko wydarzeniem, może przetrwać – to iście ludzkie posłannictwo.

W opisie tej własności/właściwości przydatny jest czasownik de/venir (jak u J. M. Hoene – Wrońskiego) tudzież  przyimek intru-  z uporem eksponowany przez C. Noikę. Bowiem powołując się na myśl przewodnią  rumuńskiego filozofa można stwierdzić:  zarówno w Kulturze, jak i w usługach chodzi o „stawanie się ku bytowi”.

Dygresja etymologiczna

Francuskie devenir – C. Noika  uzupełnia rumuńskim przyimkiem intru uzyskując w ten sposób frazę: a fi intru fiinta, którą Ireneusz Kania tłumaczy jako: stawnie się bytem coraz pełniejszym.

Te wprawki etymologiczne potwierdzają tylko, że z należących do Kultury zasobów języka czerpiemy obfite bogactwo znaczeń. Pozwalają nam one  lepiej  – niż ciągi danych liczbowych – zrozumieć, czym jest usługa jako taka. Wprawdzie w stale ponawianym comprehendere nie możemy osiągnąć pełni (zrozumienia), niemniej, przesądzone zostało, że usługi sytuują się nie po stronie (skończonego) bytu, tylko po stronie bycia – tego, co się staje, czyli egzystencji (sic).

A skoro sięgam do źródłosłowia romańskiego, to oddajmy należny hołd językowi rodzimemu. Czy w jakichś innych językach, niż polski, tak wyraźnie i jednoznacznie, nazywa się osoby powodujące wydarzenie się usługi ? Co więcej – czy znajdziemy określenia, które w nazwie osoby wskazywałyby wyraźnie na czynność, która ją denominuje? Bez słów usługoDAWCA  /< – > / usługo-BIORCA opis fenomenu usługi byłby – jak np. w języku angielskim – radykalnie zubożony.

Kazimierz Rogoziński