Kontynuacja

* * *

KULTURA – USŁUGI – CYWILIZACJA

Studium dynamiki przeobrażających je sił

 

∗ ∗ ∗

RYNEK WCHŁANIAJĄCY KULTURĘ

 

Przyjąwszy zarysowane wcześniej rozumienie Kultury, spróbuję teraz wpisać ją w kontekst RYNKU IDEII. Jest jak jest, i w sposobie odbioru/obiegu dóbr kultury niewiele można zmienić.  Nie pozostaje nic innego, jak tylko wykorzystując pojęcie rynku przeprowadzić swoistą – bo ekonomiczną – analizę sektora kultury,  aby dokładniej wykazać, jak  oddziałuje ona na usługi.

1. Czy KOMUNIKACJA jest równoznaczna z tworzeniem Kultury?

Teza: rynek idei nie może funkcjonować bez sterowanej komunikacji.

Jest już pewnikiem, że w GOW środowiskiem komunikacji jest „sieć”, a mas – media przenikają wszystkie sfery życia. Czy jednak jest tak, że zapośredniczona w mediach komunikacja tym samym tworzy i wzbogaca Kulturę ? Czy im pojemniejsza zawartość serwerów, im większa przepustowość łączy…  to tym wyższa Kultura ich użytkowników? Niepodobna dać przekonującej odpowiedzi pozytywnej, więc wątpliwości pozostają. Jednym z zasadniczych powodów ich powstania jest nieporozumienie wywołane przez pojęcie „media społecznościowe”, ponieważ ma się ono ni jak, do podstawowego  pojęcia socjologii, jakim jest Gemeinschaft, czyli wspólnota, albo  społeczność lokalna, kolektyw.

Nawet gdyby brać pod uwagę jej szczyty – Kultura nie jest muzeum gromadzącym arcydzieła wykonane przez geniuszy. Nie jest wyłącznie konserwowanym z pietyzmem depozytorium; przeciwnie, ożywa wraz z domknięciem jej zasobów w granicach  zbiorowości, które się z nią identyfikują, kultywują i wzbogacają. Czy za taką zbiorowość kulturową uznać można animowaną grupę „dyskusyjną” na fb ?

Odnośnie do social media, stwierdzić można, że komunikacja jest aktywnością nie tylko zastępczą i pozorowaną, ale – paradoks !- jedynie możliwą. Mamy tu do czynienia z minimalistycznym rozumieniem aktywności społecznej, bowiem w tworzonych (zwykle ad hoc) przez zatomizowanych  dyskutantów grupach komunikacyjnych cała aktywność sprowadza się do sfery werbalnej i graficznej. W niczym nie przypomina to aktywności (w znanej eksplikacji przeprowadzonej przez H. Arendt), w której odpowiedzialność za Słowo, „danie słowa”, upamiętnianie słowa… tworzyło tkankę łączną sfery publicznej. Już nie tyle potok słów, co lawina słów schodząc ku dolinom raz po raz czyści pamięć z pozostałości – słów uczepionych w przebrzmiałych frazach.

Mamy do czynienia z sytuacja paradoksalną: im wyższa aktywność uczestników na forum internetowym, tym większa banalizacja treści, a w efekcie obowiązkowa anonimowość dyskutantów.

Nieprzydatne stają się stosowane dotychczas kryteria wyodrębniania kulturowo bardziej spoistych i jednorodnych grup. Postępującą amorfizację  można przedstawić w następują sposób:

WSPÓLNOTA

społeczność lokalna, grupa sąsiedzka

nisza rynkowa

segment rynku

subskrybenci, abonenci

anonimowi, zaszyfrowani fani

Wraz z komercjalizacją i merkantylizacją mechanizm rynkowy przekształca idee w produkty rozprowadzane w „sieci” przez sterników świadomości i zarządzających centrami dystrybucji w korporacjach medialnych. Idee przestają być atraktorami, natomiast stają się produktami. Dystrybucja tych ostatnich  jest skuteczna, ponieważ osadzona została na marketingowych podstawach. Tzw. grupy dyskusyjne, to nisze rynkowe przekształcone w „oka sieci”  skupiające  fanów konsumujących słowa jak chipsy.

Cała aktywność użytkowników sieci  (obejmująca również sieci kurierów) skupia się na: brać – korzystać – używać.

O ile wcześniej nieprzewidywalność życia (życiowych zdarzeń) opanowywana była przez nakazy religijno – moralne ( „Będziesz miłował bliźniego swego… ), normy etyczne i pomoc – nazwijmy ją sąsiedzką,  to teraz reakcję jednostki pobudzają „zachowania stadne” stymulowane przez operatorów świadomości zbiorowej, realizujących własne cele biznesowe. W tym kontekście,  dochodzenie do jednostkowej samowiedzy można przedstawić w następujący sposób:

atrakcyjnie opakowany (bo zmanipulowany) przekaz ideologiczny, wtłaczany w kanały medialnej dystrybucji blokuje dochodzenie do autentycznej tożsamości. Zamiast Jaźni  pojawia się „profil zaufany” sformatowany wedle „profilu klienta”.

Dzięki takiej komunikacji, informacja zwrotna od klienta/konsumenta służy temu, by jego „formatowanie” było bardziej skuteczne.

2. DYSTRYBUCJA IDEI nie jest wyminą

Teza: wymiana na rynku ideologii ma pozorny charakter

Rynek idei określony zostaje przez komercję, a nie przez bilateralną wymianą, ponieważ ta ostatnia jest tylko jednostronnie korzystana.

Kiedy indywidualny użytkownik umieszcza na face-booku jakiś wpis z zamiarem skontaktowania się ze  znajomymi, to przesyłana im informacja ma wartość, powiedzmy…towarzyską. Ale wszystkie jego wpisy przetworzone i usystematyzowane, zagregowane z podobnymi  mają już dla operatorów fb wartość komercyjną. Dzięki temu M. Zuckerberg mógł sprzedać informacje o preferencjach politycznych wyborców w USA; a Netfix  sprzedać producentom z Hollywood informacje o  najchętniej oglądanych filmach.

W następstwie takiej „wymiany” informacji operatorzy fb, X (twittera), itd. – wysyłając spersonalizowane wiadomości – będą podpowiadać, jakie filmy oglądać i sugerować na kogo głosować.

Zatem, nie użytkownik sieci jest beneficjentem. To podmiot zlecający operatorom sieci medialnych  dystrybucję określonej idei bądź ideologii oczekuje – że zwrotnie – odzyska poniesione nakłady, bo przecież „ludzie to kupią”.

3. Przemysły kulturowe zamiast usług

Dawne branże usług, kreujące dobra Kultury – zastąpione zostały przez „przemysły kulturowe”, które funkcjonują tak, jak każdy przemysł, czyli zgonie ze schematem:

PRODUKCJA przemysłowa → DYSTRYBYCJA poprzez kanały dystrybucji, sieci dostaw → KONSUMPCJA zindywidualizowana

Odniesiona do Kultury, powyższa sekwencja sprawia wrażenie wysokiej dynamiki jej sektorów (zwłaszcza kina) i poświadcza o niewyczerpywalności  jej zasobów. A skoro dystrybuowane „dobra” Kultury zostały spakowane na elektronicznych nośnikach, mogło tym samym utrwalić się błędne przekonanie, że  żywotność Kultury jest nie zagrożona, zatem należycie kultywowana. I wszyscy są zadowoleni; tym bardziej, że dzięki dostępowi on – line korzystanie z zasobów Kultury jest – dosłownie – w zasięgu ręki. Ale to błędny osąd sytuacji, albowiem konsumowanie nie jest k u l t y w o w a n i e m, bowiem nie może ograniczać się do recepcji – wchłaniania i wydalania.

4. PRZEKŁAMANIE JAKO ŹRÓDŁO OPTYMIZMU

Wypada zwrócić uwagę, że powyższe optymistyczne przekonanie o żywotności Kultury ukształtowane zostało, zasadniczo, pod wpływem dwu czynników:

  1. Postawienia znaku równości: KULTURA = KULTURA MASOWA
    Sygnalizując tu kwestię, którą będę jeszcze rozważał niżej, w odrębnym podrozdziale.
  2. Oficjalnie udokumentowanych danych statystycznych /GUS/.

Najpierw rozszerzono (tzn. rozmyto) zakres znaczeniowy pojęcia Kultura, a następnie zmodyfikowano klasyfikację wydatków/nakładów na nią ponoszonych. W efekcie, dane statystyczne zostały tak zmanipulowane, iż wydatki na użytkowanie sprzętu elektronicznego traktowane są jako wydatki na Kulturę. I nikogo nie dziwi, że zakup „plazmy”, czy zwiększony abonament telewizyjny jest potwierdzeniem wzrostu poziomu Kultury „siedzącego społeczeństwa” (sedentary society). Ale te dane odczytuję jako empiryczny dowód potwierdzający proces „pożerania” Kultury przez Cywilizację techniczną.

Powraca zatem pytanie, czy dobra Kultury „konsumowane” za pośrednictwem elektronicznych gadżetów świadczą o tym, że Kultura się rozwija, czy może przeciwnie – obumiera ? A jeśli ktoś miałby wątpliwości, to dodam, iż w przyspieszonym tempie rozwija się  sub/kultura konsumentów oszołomionych  możliwością przyswajania quasi/kulturalnych produktów wytwarzane przez roboty.

WNIOSEK 1

Jak z powyższych rozważań wynika, Kultura przestała nasycać/wzbogacać Usługi wartościami wyższymi, sama ulegając wpływom mechanizmu rynkowego. Napotykam tu proces, który przyspieszył wyłanianie się negatywnego efektu synergii.

Osadzone na podłożu ekonomicznym usługi nie musiały się dostosowywać do wymogów Kultury wysokiej, bowiem sama Kultura zaadoptowała się do uwarunkowań rynkowych. Tym samym, uniwersalizm mechanizmu rynkowego uzyskał ostateczne potwierdzenie.

Innymi słowy, Kultura poddana zostały zabiegowi „ucywilizowania” na modłę techniczną. W efekcie, współzależność Kultura – Usługi przestała być więzią organiczną, życiodajną , twórczą…, stając się strukturą mechaniczną, a więc tworem „sztucznym”.

WNIOSEK 2

CYWILIACJA  wchłonęła  KULTURĘ.

Zanim osobną uwagę poświęcę wykazaniu odrębności występujących między obu pojęciami, najpierw muszę wyjaśnić, choćby skrótowo, na czym polega dotychczasowy  proces powodujący zacieranie różnicy między Cywilizacją (techniczną) a Kulturą wysoką (Geistkultur).

cdn…

Kazimierz Rogoziński