Kontynuacja

* * *

KULTURA – USŁUGI – CYWILIZACJA

Studium dynamiki przeobrażających je sił

 

∗ ∗ ∗

Pop-KULTURA JAKO KULTURA TECHNICZNA

Awans cywilizacyjny społeczeństw Zachodu gruntownie „przeorał” pole Kultury kultywowane – z większym bądź niniejszym pietyzmem, w tradycyjny sposób – aż do połowy XX wieku. Postęp techniczny uwalniający od „przekleństwa roboty”, wzrost poziomu życia i pojawienie się wreszcie „czasu wolnego”… wszystko to spowodowało, że sedentary societies zaczęły konsumować dobra Kultury, jak każde inne wyroby przemysłu. To istotne zjawisko trzeba wyraźnie podkreślić: recepcja Kultury za pośrednictwem ICT nie natrafia na żadne przeszkody; więcej – rozpowszechniona zostaje opinia i utrwalana wiara o  wprost nieograniczonym dostępie do Kultury.

Ten optymistyczny pogląd trzeba jednak doprecyzować, że chodzi głównie o  pop – kulturę, recepcja której przebiega w odmienny sposób, ponieważ jest  to  kultura pozbawiona siły formotwórczej. (Dlatego będę ją pisał – jak na to zasługuje – małą literą). Ponieważ jest amorficzna, czyli elastyczna – swoim konsumentom nie stawia żadnych wymagań, nie narzuca żadnych norm, ani hierarchii.. Jej cecha najważniejsza nie jest represyjna; więc wchodzi się w nią ochoczo, „z marszu” i …wychodzi – najczęściej znudzonym. To nie jedyny paradoks, jaki tu napotykamy. Z jednej bowiem strony pop-kultura jest skrajnie inkluzyjna (jak szkoła w przyszłości), ale z drugiej strony – poza sporadycznymi przypadkami – jej wytwory konsumowane są w samotności, tak jak wszystkie inne produkty dostarczone via sieci dystrybucyjne. Ten dystans implikujący izolację, owo uzależnienie do środków masowego przekazu dostarczają złudnego poczucie życiowego komfortu, który cechuje: minimum wysiłku + maksimum przyjemności. Opisywane tu procesy spowodowane ekspansją ICT, skierowały tradycyjne sposoby/nawyki obcowania z Kulturą na przetarte szlaki  poprowadzone via rynek i stworzyły odpowiednie warunki, by obcowanie z dziełami Geistkultur  upodobnić do zaspokajanie potrzeb bytowych.

Aktualny stan rzeczy można dokładniej opisać sięgając po faworyzowane przez ekonomistów pojęcie INFRASTUKTURA. Jego zawartość tudzież zakres znaczeniowy pozwala wyróżnić różne kompatybilne podsystemy: podsystem infrastruktury gospodarczej, społecznej, technicznej, ale najważniejszy jest ten ostatni, określany mianem MEDIA. Media są niezbędne, ponieważ przewodzą, a ich kanały dystrybucyjne dostarczą wszystko, czyli cokolwiek wpompowane zostało w sieć.

Stworzone zostały nie tylko „technicznie”, ale i „mentalnie”  warunki, aby również Kultura, a wraz z nią całe uniwersum usług wpisane zostały w ten cywilizacyjnie zhomogenizowany system dystrybucji.

Czy wszystko zostało definitywnie przesądzone? Czy jesteśmy skazani na zalew produktów przemysłu kulturowego będącego de facto podsystemem infrastruktury technicznej? Czy definitywnie zaprzepaściliśmy zdolność wytwarzania artefaktów przez Kulturę wysoką? I wreszcie, czy w celu ratowania Kultury nie powinniśmy upomnieć się o jej autonomiczność i ochronić ją przed śmiercionośnym ucywilizowaniem?

Kazimierz Rogoziński