Kiedy wraz z wejściem w nowe stulecie, image tudzież brand przestały być głównym przedmiotem zainteresowań marketingu – dokonał się zwrot w stronę wartości. Spowodował on lawinę publikacji koncentrujących się na ZARZĄDZANIU WARTOŚCIĄ KLIENTA. Nie tyle z przekory co z polemiczną intencją, opublikowałem w 2012 roku książkę pt. „Zarządzanie wartością z klientem”.
Literka „z” pozwoliła mi najpierw zdystansować się od jednostronnie ujmowanego zagadnienia, a następnie radykalnie przeformułować status – trzymanego dotąd na dystans – klienta. W usługowej perspektywie mogłem opisać – bliższy aksjologicznemu niż ekonomicznemu – sposób powstawania wartości w procesach gospodarczych. Niektórym badaczom, ten niepozorny zabieg, polegający na dodaniu literki „z”, trafił do przekonania. Na przykład prof. Grzegorz Baran (ISP UJ) określił to nowe ujęcie jako Marketingowe współtworzenie wartości z klientem (tytuł jego książki z 2013 roku).
A skoro raz się udało, czemu nie spróbować ponownie…
Więc propozycja wtóra:
Proponuję wprowadzić nową formułę frazeologiczną:
wartość „z” klienta.
Analogicznie jak: wartość z wymagającego klienta; wartość czerpana z…
Suponuję, że w ten sposób można wyrazić ważny, aczkolwiek pomijany, aspekt współtworzenia wartości, w którym klient (a zwłaszcza usługobiorca) jest nie tylko płatnikiem, ale podmiotem obdarowującym (sic).
Mniemam też, że „wartość ‘z’ klienta” to określenie godne naukowego opracowania. Zaiste, temat wart dysertacji habilitacyjnej, chociaż… ze względu na „opłotki” oddzielające specjalizacje i dyscypliny naukowe (co się eufemistycznie zowie „czystością merytoryczną”) – niemożliwy do podjęcia w pracy na stopień naukowy.
Kazimierz Rogoziński