Kiedyś, na napisanie opasłej powieści zdobyć się mogli prawdziwi tytani pióra: Balzac, Proust, Dostojewski, Żeromski…. Dziś natomiast, objętość – niemal każdej – pisanej powieści przekracza dwadzieścia arkuszy wydawniczych. I to wcale nie dlatego, że ich autorzy mają coś ważnego do powiedzenia. Raczej z czysto technicznego powodu, a jest nim – podejrzewam – „edytor tekstów”, czyli osławiony „Word”.
Godny podjęcia temat dla literaturoznawców: wpływ informatyzacji na dewaluację „słowa”, a tej ostatniej – na twórczość literacką.
A może jest to dla nas wszystkich okazja do refleksji: Dlaczego „Słowo”, które kiedyś stało się „Ciałem”, dziś trąci banałem?
Kazimierz Rogoziński