Słowo, po które sięga dziś każdy, kto chce doprecyzować, bądź uzasadnić, jakiś – odnoszący się do ludzi – cel będący obietnicą.
Jest to odpowiednik używanego niegdyś (zwłaszcza w socjologii i ekonomii) pojęcia j a k o ś ć ż y c i a. Skoro j a k o ś ć stała się teraz kategorią ilościową, to nasuwa się pytanie, czy można ‘dobro/stan’ uznać za terminologiczną i leksykalną ucieczkę przed totalną kwantyfikacją (sic)? Tracąc ‘jakość’, wprowadzamy ‘dobro’, aby nadać sens życiu. Ale dowieść można, że taka terminologiczna podmiana nie może się powieść.
1/ „Jakość’ – odnosi do ens, umożliwia nie tylko uporządkowanie rzeczy, ale jakości tworzą hierarchie.
2/ Niestety, również ‘dobro’ – podobnie jak jakość – rozmienione zostało na mnogość wymiernych, a więc wymiennych, elementów.
3/ Skoro w myśleniu tracimy wymiar wertykalny tym samym ‘życie’ osuwa się do wymiaru horyzontalnego, stając się pojęciem całkowicie wypranym z kontekstu egzystencjalnego, czyli słowem oznaczającym już tylko ‘nagie życie’.
Być może tę deprecjację jakości i życia zmienia drugi człon tego określenia dobroSTAN ? Niesyty nie, ponieważ jest to skrajnie zrelatywizowane pojęcie. I jedynie potwierdza nieokreśloność utworzonej z niego zbitki pojęciowej.
Dlaczego więc tak chętnie wszyscy się nim posługują ? Dlatego, że dobrostan nadaje się świetnie do wyznaczania celu, zwłaszcza w sytuacji, kiedy nie wiadomo dokąd zmierzać.
Kazimierz Rogozńiski