Jak to potwierdziło szaleństwo szczepionkowe + DDM + tele/medycyna – żyjemy w Pandemonium.

A skoro taki podły, by nie powiedzieć epigoński, przypadł nam los, może warto przypomnieć sobie pradawne dobre czasy, ot chociażby starożytną Helladę. W czasach Platona też żyli ludzie. Oczywiście – jak to ludzie –  toczyli okrutne wojny, ale były też bogate miasta, kwitł handel, uprawiana była nie tylko agri/cultura, ale też kultura wysoka, wznoszono świątynie, odbywały się Olimpiady, rozwijała się filozofia, a wraz z nią  – medycyna. Ta ostatnia, zapoczątkowana przez Asklepiosa i jego synów, twórczo rozwijana przez Hipokratesa, poszczycić się mogła wypracowaniem oryginalnych zasad postępowania, które niżej przytaczam:

  • pomijając wypadki i zdarzenia losowe, kiedy trzeba komuś ratować życie, medyk – z zasady – nie zajmuje się ciałem schorzałym, bo jeśli ktoś zaniedbał się w gimnastyce i diecie, to – w konsekwencji – sam jest temu winien, że choruje
  • to właśnie gimnastyka, dieta i muzyka zapewniają zdrowie, czyli – jak byśmy to dziś powiedzieli – homeostazę ciała i duszy. A każdy organizm – jak wówczas zakładano –  skoro jest zdrowy, sam sobie najlepiej radzi z chorobą
  • gimnastyka i dieta były odpowiednikiem tego, co dziś nazywamy profilaktyką, czyli skutecznym panaceum zapewniającym zdrowie
  • organizmowi gruntownie schorzałemu medyk nie jest w stanie pomóc. Tę – radykalną dla nas tezę –  uzasadniano odwołując się do analogii: sędzia – lekarz. Sędzia nie jest w stanie uratować duszy przestępcy, która w wyniku złych postępków jest śmiertelnie chora, takoż lekarz nie pomorze choremu ciału, powinien, co najwyżej – zmniejszając cierpienia – pozwolić mu spokojnie umrzeć. 

Im bardziej szokują nas powyższe zasady, jakie stosowano w starożytnej medycynie, tym większa odsłania się różnica między antycznym a nowoczesnym rozumieniem życia, między starożytną medycyną a jej współczesnym odpowiednikiem. Te kontrowersje zachęcają do refleksji.

Zatem  – dwa spostrzeżenia

1/ Współczesna medycyna, w odróżnienie od starożytnej, nie jest medycyną prewencyjną tylko interwencyjną.  Koncentruje się przede wszystkim na leczeniu objawów, więc profilaktyka sytuuje się na odległym marginesie jej zainteresowań. Z tego względu można ją również nazwać „medycyną negatywną”, ponieważ medyk angażuje się dopiero po wystąpieniu stanów chorobowych.

2/  Praktykując medycynę interwencyjną, lekarze – aby wyeliminować rozpoznane objawy – stosują głównie chemioterapię. A jeszcze na początku XX wieku ich koledzy po fachu inaczej leczyli. Wykorzystywali bowiem te środki (leki roślinne, dietę, wodolecznictwo…), których natura użyje zgodnie z własną dynamiką i ”logiką” zmierzając do przywrócenia równowagi organizmu.

Refleksja

Jest faktem bezspornym, że żyjemy już w „innym świecie” i  analogie z starożytną  Grecja są tu nieuprawnione. Ale czyż owa „inność” nie zmusza nas do refleksji nad tym, dokąd zabrnęliśmy ?

Jedno wydaje się oczywiste i niepodważalne: podstawy medycyny antycznej wyprowadzone zostały z logicznego wniosku, iż najważniejsza jest profilaktyka, rozumiana jako zdrowy styl życia zgodny z Naturą.

Retorycznym okazuje się pytanie:  czy  dziś może  wystarczyć profilaktyka, skoro żyjemy w sztucznym i „zatrutym świecie” ?

Dawny świat organicznej symbiozy człowieka z Naturą jest już nie-do -odtworzenia. Minął bezpowrotnie. Koncerny farmaceutyczne mogą  z roku na rok, od pandemii do pandemii,  pomnażać swoje dochody. A i medycy mogą żyć spokojnie i dostatnio, albowiem im  ludzie bardziej chorują, tym większe jest zapotrzebowanie na usługi medyczne.

Jaką konkluzją zwieńczyć te antyczne reminiscencje?

Po pierwsze, medycyna 2.0  – jak to próbowano sprawdzić w czasie pandemii – ma przyszłość! Nawet jeśli podwoimy nakłady  na jej praktykowanie przeznaczając 15% PKB, to chorych nie ubędzie. Tym samym otrzymujemy potwierdzenie tezy, iż świat jaki stworzyliśmy, po prostu,  nie nadaje się do zdrowego życia.

Po drugie, jeśli natomiast chodzi o usługi medyczne, to  pojawiają się opinie, iż powiększające się dysproporcje między „popytem a podażą” skutecznie  uda się zlikwidować dzięki AI/SI, czyli zgodnie z hasłem: roboty do roboty !

PS

Olimpiada nie była dla Hellenów wydarzeniem wyłącznie sportowym, tylko największym świętem w życiu polis, chociaż jej znaczenie można zrozumieć tylko w kontekście wspomnianej wyżej gimnastyki, czyli ćwiczeń zapewniających sprawność zdrowego ciała. Gimanzjon, czy też palestra były ważniejsze niż przybytki Asklepiosa (pod tym względem, tyleż  znamienna, co typowa jest lokalizacja asklepionu w Epidauros, położonego tuż obok amfiteatru).

Wieniec laurowy, którym zdobiono głowę zwycięzcy Olimpiady był niczym aureola kreująca go na herosa; kandydatów do tego zaszczytnego miana było więc multum. Dbanie o zdrowie demosu  było  „rzeczą publiczną”, a nie sprawą prywatną, czyli – krótko mówiąc – biznesem.

Notka bibliograficzna
W. Jaeger, Paideia. Formowanie człowieka greckiego, Warszawa, 2001, s. 804 i dalsze

Kazimierz Rogoziński