Nihil humani… nic, co ludzkie nie powinno mi być obce ! A jednak…
A jednak, przez całe lata miotałem się pomiędzy podziwem dla wzlotów geniuszu, a ludzką mizerią i przeciętnością: albo „Orlando szalony”, albo „Obcy” Camusa, który okazał się bardziej swojskim „człowiekiem bez właściwości”. Wydawałoby się skrajności nie – do – przezwyciężenia; ale od czego jest nauka !
Przyjęło się zatem za nadrzędne i obowiązujące uznać następujące prawo:
„Najpierw potrzeba, potem (jej) zaspokojenie”
Obwieszczana w nim prawda absolutna o człowieku stała się aksjomatem przyjętym przez psychologię i nauki społeczne.
Uniwersalizm tego prawa przekładała się na jego apodyktyczność, z czym trudno było mi się pogodzić, wszakże (o czym jestem przekonany) człowiek nie jest tworem wyłącznie reaktywnym, reagującym według schematu: S → R. Nurtowała mnie więc myśl: jaką formułę przybrać powinien sąd falsyfikujący to prawo? Aż wreszcie znalazłem !
W „Opowieściach chasydów” spisanych przez Martina Bubera, Rabi Jechiel ze Złoczowa wyraził to tak: „Bóg pobłogosławił mi w życiu, zanim bowiem czegoś nie posiadałem, nigdy tego nie potrzebowałem”.
Non plus ultra!
PS
Tyle – również w tematycznym nawiązaniu do wpisu „Więcej niż potrzeba”.
Kazimierz Rogoziński